Rozdział 13

22.7K 929 784
                                    

Czasami mam ochotę usiąść i zacząć się śmiać. Moje życie jest nieprzewidywalne.

Jeszcze niedługo Snape umyje włosy, nie zdziwiłoby mnie to.

Dziwne jest to jak wszystko się zmienia. Jeszcze dwa miesiące temu nienawidziłam Malfoya i najchętniej spaliłabym tego szatana na stosie, a teraz? Teraz go kocham i minął już miesiąc odkąd z nim jestem.

Mnie już nic nie zaskoczy.

Zbliżają się święta, jest grudzień. Zima za oknem, śnieg pada. Wczoraj dyrektor ogłosił Bal Świąteczny. Pansy oczywiście idzie z Fredem, a Kate z Blaisem. A ja? Jak na razie Draco mnie nie zaprosił, ale wiem, że to zrobi.

Siedziałam przy kominku, było mi cholernie zimno. Smoczek gdzieś zniknął, a ja słuchałam narzekań dziewczyn typu "O matko, w co ja się ubiorę?", "Masz wybraną sukienkę?", "A buty?", "A makijaż?". Wpewnym momencie się wyłączyłam.

Nie interesują mnie te pustaki i to jakie majtki ubiorą.

Nagle do pomieszczenia wbiegł Draco.

-Witam piękną kobietę- Uśmiechnął się szeroko.

Spojrzałam na niego jak na idiotę. Był cały w śniegu.

-A tobie tak zimno?- Spytał, siadając obok.

-Spostrzegawczy jesteś- Zaśmiałam się.

Położył głowę na moich kolanach i zaczął wpatrywać w ogień.

Zastanawiam się czemu on ma taką ciężką głowę, jeśli nie ma tam nic w środku?

Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam gładzić jego włosy.

Po 15 minutach niespodziewanie wstał.

-Suzie, idziemy- Złapał mnie za rękę.

-Niby gdzie?- Zapytałam zdziwiona.

-Zobaczysz.

-Przecież wiesz, że nie lubię niespodzianek- Mruknęłam.

-Przecież wiesz, że lubię się z tobą droczyć- Musnął moje usta.

Spacerowaliśmy po korytarzach Hogwartu. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.

Puścił moją rękę i otworzył pustą salę. Weszliśmy do środka.

-Mam pytanie.

-Tak?- Spytałam podejrzliwie.

-Czy zechciałabyś towarzyszyć mi na tym bezsensownym balu, który jest tak bardzo bezsensowny, że nawet Weasley jest bardziej sensowny? Dobra jednak nie, cofam to.

Mówiłam, że nie ma nic w głowie.

-Ależ oczywiście- Zaśmiałam się.

-Wiedziałem, że się zgodzisz- Objął mnie w pasie.

-A co jakbym tego nie zrobiła?- Prychnęłam.

-Jestem za słodki, żebyś się nie zgodziła.

-Nie schlebiaj tak sobie.

I jak zwykle coś musiało się popsuć. Otworzyły się drzwi, a tam kto? Roześmiany Diabełek.

-Bardzo mocno przepraszam, że wam przeszkodziłem, moje bąbelki. Ale muszę porwać Smoczusia. Nie bądź zazdrosna, Suzie. Nie, nie jestem gejem- Dusił się przez śmiech.

-Idź- Powiedziałam.

I tak właśnie wróciłam do Pokoju Wspólnego, gdzie siedziała Greengrass ze swoimi koleżaneczkami.

-Z kim idziecie na bal?- Zapytała jedna z nich.

-Ja idę z Viktem Gunnem, tym Kurkonem.

-A ja- Wstała Greengrass jakby mówiła przemówienie- pewnie z Dracusiem. To kwiestia czasu, jak ze sobą zerwą. Nie wiem co on w niej widzi, ale za to widzę jak na mnie patrzy. Z taką miłością....

-Chyba obrzydzeniem- Wybuchałam śmiechem.

-Zamknij się Wilson- Syknęła.

-Bo co?- Warknęłam.

-Bo ci zrobię krzywdę.

-Niby jak?- Powiedziałam rozbawiona.

-O tak- Wyciągnęła różdżkę.

-Też mam różdżkę, patrz!- Wyciągnęłam ją z kieszeni- I co teraz?

Witam, dawno nie było rodziału. Po prostu nie miałam czasu:):) Mam nadzieję, że dam radę pisać częściej ;--)

Just A Dream | Draco MalfoyWhere stories live. Discover now