Rozdział 17

13.7K 501 406
                                    

Od dwóch tygodni staram się omijać Malfoy'a. Jego durne zaczepki z jednej strony mnie nudzą, ale z drugiej bolą.

Jednak nie mogę mieć do niego pretensji. To przez cholerną śpiączkę moje nastawienie do niego się zmieniło. On dalej tkwi w nienawiści do mnie.

-Wszystko w porządku?- Zapytała Pansy i wgryzła się w jabłko. Okazało się, że przez wakacje zmieniła tryb życia i próbuje odżywiać się zdrowo.

Podkreślam próbuje, bo jej fit życie kończy się na jednym jabłku dziennie.

-A dlaczego miałoby być inaczej?- Zapytałam podejrzliwie i oparłam się o sofę w Pokoju Wspólnym mojego domu.

-Ciągle się zamyślasz, nie mogę z tobą normalnie porozmawiać, bo po chwili się wyłączasz- Przewróciła oczami. Usiadła obok i wzięła książkę ze stołu.

-Nie udawaj, że będziesz czytać- Zaśmiałam się i wyrwałam jej z ręki książkę- Ohyda, pobrudziłaś ją- Powiedziałam z obrzydzeniem i odłożyłam ją na swoje miejsce.

-A ty nie zmieniaj tematu dziewczynko- Warknęła- Co ci się stało? Od wypadku jesteś dziwna. Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć- Powiedziała zmartwiona.

-Dziwna? Niby czemu?- Powiedziałam z wyrzutem.

-Omijasz Malfoy'a jak ognia, tyle wystarczy, żeby nazwać cię dziwną- Ze schodów zeszła Kate i dołączyła do rozmowy.

-Dajcie spokój, po prostu nie mam siły na te wszystkie kłótnie- Westchnęłam.

-No właśnie, dlaczego?- Zapytała podejrzliwie Kate.

-Zawsze byłaś pierwsza, żeby utrzeć mu nosa- Powiedziała Pansy z pełną buzią.

-Może dojrzałam?- Powiedziałam sarkastycznie. Dziewczyny zaczęły się śmiać jak opętane. Nagle Kate spoważniała.

-Dobra kobieto, to jest poważna sytuacja. Mów tu i teraz co się stało. Tylko nie wciskaj nam żadnych kitów. Mam radar w oczach i zauważę kiedy będziesz kłamać- Powiedziała i ustawiła lampkę na mnie, tak jak w tych wszystkich mugolskich filmach kryminalnych.

-Nic wam nie powiem, to bardzo głupie- Jękłam zażenowana.

-Kate, kod czerwony. To nie są ćwiczenia. Powtarzam, to nie są ćwiczenia! Do pokoju z nią- Wrzasnęła Pansy i prawie zadławiła się jabłkiem.

W naszym pokoju zostałam przez nie otoczona. Każda patrzyła na mnie i próbowała wyczytać cokolwiek z mojej twarzy.

-No dalej Wilson, bo zaraz nie wytrzymam z napięcia- Pośpieszyła mnie Kate.

Otworzyłam się i opowiedziałam wszystko. Dosłownie z każdym szczegółem. Pod koniec miałam już łzy w oczach. To było dla mnie trudne.

-O Kurwa- Powiedziały w tym samym czasie dziewczyny, kiedy skończyłam mój monolog.

-No i co ja mam teraz zrobić?- Rzuciłam się na łóżko i schowałam głowę pod poduszkę.

-Okej, nie spodziewałam się tego- Powiedziała zaskoczona Pansy.

-Myślałam, że to będzie mniej pojebane- Kate przetarła twarz.

-No i co ona ma teraz zrobić? Przecież to nie jest normalne- Pansy zaczęła się gorączkowo zastanawiać.

-Nie wiem, byłam przygotowana na wszystko, ale nie na takie coś- Westchnęła Kate.

-Halo, ja tu nadal jestem- Warknęłam.

-Daj nam czas do jutra. Coś wymyślimy- Uśmiechnęła się pocieszająco Kate.

-Nie byłabym tego taka pewna- Wymruczała Pansy.

-Zamknij się, nie dobijaj jej- Syknęła Kate i uderzyła Pansy z łokcia w żebra.

Następnego dnia ruszyłam do Wielkiej Sali, żeby zjeść śniadanie. Towarzyszyły mi dziewczyny. Weszłyśmy do środka i udałyśmy się w stronę naszego stołu.

-Może usiądź obok niego. Nie wiem. Kurwa jestem w rozsypce- Powiedziała nerwowo Kate.

-Usiądzie obok niego i co? To nic nie da- Wyszeptała Pansy.

-A masz lepszy pomysł?- Warknęła Kate.

-Ja bym chyba usiadła na przeciwko, czy coś. Wtedy możesz patrzeć mu w oczy- Powiedziała do mnie Pansy konspiracyjnym tonem.

-Czy ty się kłócisz o miejsce? Co to za różnica kobieto? Jak będzie na niego patrzeć, to się pewnie przyczepi, że Suzie je jak świnia- Przewróciła oczami Kate.

-A co? Ma siedzieć obok niego? Nigdy tak nie robiła. To będzie podejrzane- Powiedziała znudzona Pansy.

-Ale na pewno mój pomysł jest lepszy, bo...-Nagle ktoś podszedł.

-Co to za narada bez największej dziuni w Hogwarcie?- Blaise wypiął dumnie pierś.

-Zamknij się- Wrzasnęły w tym samym czasie dziewczyny.

Nie mogłam słuchać tego dalej, wyminęłam ich i usiadłam w bezpiecznym miejscu. Czyli daleko od Draco.

-Zawsze będziesz się tak ukrywać?- Zapytała troskliwie Pansy.

-Tak będzie lepiej- Mruknęłam- Przecież nie padnę przed nim na kolana.

-Wypomnę ci te słowa cukiereczku- Mrugnęła do mnie Kate.

-Jesteś obrzydliwa- Westchnęłam.

Kiedy skończyłam jeść, udałam się do dormitorium, żeby wziąć książki na lekcję. Zostawiłam dziewczyny, bo Kate zaczęła wyśmiewać Pansy i jej zdrowy tryb życia. Co rozpoczęło kłótnie. Nie wiem jak z nimi wytrzymuję.

Nagle poczułam uścisk na nadgarstku, zostałam popchnięta i wylądowałam na ścianie. Przed oczami ukazał mi się on. Bo kto inny!

-Wilson, dlaczego mnie unikasz?- Syknął Malfoy patrząc mi się w oczy.

-A co? Stęskniłeś się?- Powiedziałam znudzona.

-Nie mam kogo dręczyć- Uśmiechnął się wrednie.

-Czyli się stęskniłeś, jak słodko-Zrobiłam minę smutnego pieska. Poczułam jego zapach. Cudowne perfumy, które odbierają mi zdolność racjonalnego myślenia.

-Zamknij się Wilson- Przybliżył twarz do mojej.

-Nie boję się ciebie Malfoy- Przewróciłam oczami.

-A powinnaś- Warknął.

-Od tylu lat się ciebie nie boję, myślisz, że ten ostatni rok coś zmieni?-Próbowałam się wyrywać.

-Mnie się nie unika Wilson- Zbliżył się jeszcze bardziej.

-Draco, daj mi spokój- Powiedziałam szeptem. Jego bliskość była dla mnie kojąca, jak i bolesna. Tego już było za wiele.

-Czy ty powiedziałaś do mnie Draco?- Powiedział szeptem zaskoczony. Przez jego rozkojarzenie udało mi się go ominąć.

-Po prostu odpuść- Uśmiechnęłam się smutno i ruszyłam dalej, zostawiając za sobą zdziwionego chłopaka.

-Nie odpuszczę- Usłyszałam za sobą, nie odwróciłam się. Po prostu poszłam do pokoju ze łzami w oczach.

Postaram się napisać następny rozdział z perspektywy innego bohatera. Muszę tylko wybrać którego!  Miłego dnia Wam życzę dziubaski!!!

Just A Dream | Draco MalfoyΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα