°24°

1K 89 50
                                    

Podczas całej przeprawy przez lotnisko Jimin wyglądał bardzo niewyraźnie. Szedł na końcu grupy ze spuszczoną głową i chociaż Yoongi kilka razy się go pytał czy wszystko w porządku, odpowiadał że tak.

W pewnym momencie się potknął i przewrócił, co wywołało wzburzenie wśród fanów i zawał serca u Yoongiego. Na szczęście przy pomocy ochroniarza szybko się podniósł i uśmiechnął się najszczerzej jak potrafił do otaczających ich ludzi.

Po wejściu do samolotu, młodszy opadł ciężko na siedzenia i zamknął oczy, opierając głowę na ramieniu Yoongiego. Chłopak mimowolnie się uśmiechnął i pogładził go z czułością po błękitnej czuprynie. Był pewien, że nie czuł się dobrze, ale cóż mógł poradzić? Tak działała ta choroba: stopniowo wyniszczała człowieka i chociaż Yoongi chciał przekazać Jiminowi swoje zdrowie, nie potrafił. Pozostało mu tylko wspierać go mentalnie, co i tak słabo mu wychodziło.

Kiedy zaczęli się wznosić w powietrze, Jimin zmarszczył brwi i odruchowo złapał Yoongiego za rękę. Potem pochylił się do przodu i zaczął brać głębokie wdechy.

- Co się dzieje? - zapytał ze zmartwieniem.

Pokręcił głową i powoli się wyprostował.

- Trochę mi niedobrze, to tyle - wyjaśnił i z powrotem się o niego oparł.

Yoongi przygryzł dolną wargę. Widok niepokojąco bladego Jimina wbijał mu szpilki w serce.

Młodszy uniósł wzrok i spojrzał mu w oczy.

- Jutro pojadę odwiedzić rodziców - oznajmił.

Yoongi skinął głową i pieszczotliwie poczochrał go po czuprynie. Wyglądał  uroczo i seksownie w tym samym czasie, co wydawało się niemożliwe. Taki właśnie był Park Jimin: przy nim wszystko iskrzyło i zaskakiwało, a samego chłopaka otaczała czarująca, hipnotyzująca aura. Niestety został do niej dodany mroczny składnik, który coraz bardziej przyćmiewał jej urzekający blask.

***

Yoongi szedł szutrową drogą, kopiąc nogą kamienie. Sprawiało mu to dziwną satysfakcję. Przypomniało mu się, kiedy pewnego wieczoru spacerował w podobnym miejscu z Yuną. Czuli się wtedy spokojni i szczęśliwi.

Zdumiewało go podobieństwo między dziewczyną a Jiminem. Obydwoje posiadali cechy, które kochał i mieli podobny sposób spoglądania na świat. Między nimi znalazł tylko jedną różnicę. Yunę wyraźnie przybiła choroba, przestała się szczerze uśmiechać i wydawało mu się, że wyparowała z niej cała radość. Yoongi starał się wtedy podnosić ją na duchu, wymyślając pozytywne wersje przebiegu wydarzeń. Natomiast Jimin prawie wcale się nie zmienił. Zachowywał się tak, jakby nigdy nie zachorował. Zgadzało się to z tym, co ostatnio powiedział mu na dachu. Chciał w pełni korzystać z życia jak epikurejczyk i nie przejmował się mroczną przyszłością. Yoongi odnosił wrażenie, że to młodszy wspierał go mentalnie zamiast on jego.

Jimin pojechał odwiedzić rodziców i miał wrócić dopiero wieczorem. Natomiast następnego dnia wypuszczali teledysk i czekały ich liczne występy i zaplanowana trasa koncertowa. Niestety on zamiast się cieszyć, obmyślał w głowie najczarniejsze scenariusze. Nie potrafił temu zaradzić. W jego głowie mimowolnie rozwijały się zwoje pesymistycznych wizji i rozprzestrzeniały się wokół niczym chwast.

Dotarł do dormu, szybko wbiegł na górę i zamknął się we wspólnym pokoju jego i Jimina. Następnie wyrzucił z torby na łóżko wszystkie puszki piwa, jakie udało mu się kupić i kilka saszetek z proszkiem.

•𝚄𝚙𝚒𝚓𝚖𝚢 𝚜𝚒ę ł𝚣𝚊𝚖𝚒• | 𝚈𝙾𝙾𝙽𝙼𝙸𝙽Where stories live. Discover now