°22°

1.1K 97 39
                                    

Yoongi powoli rozchylił powieki i od razu jego głowę przeszył silny ból, jakby ktoś uderzył w nią kafarem. Odnosił wrażenie, że za moment eksploduje mu czaszka. Niechętnie się podniósł i kiedy porządnie go zemdliło, jak z procy wystrzelił do łazienki. Ukucnął nad toaletą i zwymiotował, wyrzucając ze swoich trzewi kilka puszek piwa, które wczoraj wypił. Zamknął oczy i wziął parę głębokich wdechów, czując nieprzyjemny posmak żółci w ustach. Podszedł do zlewu, aby przepłukać usta i całą twarz wodą i umyć zęby. Spojrzał w lustro i jeszcze bardziej spochmurniał. Pod jego oczami widniały wyraźne ciemne dołki, a włosy odstawały na wszystkie możliwe strony. W dodatku jego sam wzrok był smutny i otępiały i mówił o fatalnym stanie, w jakim chłopak się znajdował.

Wrócił do sypialni, zdążył pochować wszystkie puszki po piwie pod łóżko (nie był taki głupi, żeby je na raz wyrzucać do kosza) i wtedy rozległo się pukanie do drzwi. Poszedł otworzyć i do środka wkroczył zaspany Namjoon z Hobim.

- Jesteś gotowy? - zapytał lider.

- Można tak powiedzieć - mruknął i zaprowadził ich w głąb pokoju.

- Jak się czujesz? - odezwał się nagle Hobi.

Yoongi uniósł brwi i na niego spojrzał.

- Nawet nieźle - zaśmiał się w myślach z tego kłamstwa. - Dlaczego pytasz?

Podrapał się za głową.

- Nie pytałbym, gdybyś nie wyglądał jak kupka nieszczęścia, a w powietrzu nie unosiłby się zapach piwa.

Szlag.

Opadł z rezygnacją na łóżko i wbił obojętny wzrok w sufit.

- Jimin dobrze sobie radzi - kontynuował łagodnie Hobi. - Wiem, że jest to dla was trudne, ale na razie wszystko jakoś się układa.

Zamrugał kilkakrotnie, aby przepędzić wzbierające się w oczach łzy.

- Wiem - szepnął, pocierając twarz.

Nikt z nich nie zdawał sobie sprawy, przez co przeszedł w przeszłości, dlatego nie oczekiwał od nich zrozumienia.

- Wspólnie damy radę - odezwał się Namjoon z nutką nadziei w głosie. - Jest jak jest i trzeba się z tym pogodzić.

Kiwnął powoli głową i usiadł. Lider spojrzał na niego ze zmartwieniem.

- Yoongi? - przygryzł dolną wargę. - Staraj się nie szukać pomocy w alkoholu, dobrze?

- Mhm - mruknął i podszedł do półki z ubraniami. - Dajcie mi dziesięć minut i będę gotowy.

***

Kolejny dzień w szpitalu równał się kolejnej dawce leków, po której Jimin czuł się, jakby jego głowa pływała w melasie. Przez cały dzień praktycznie leżał i wyglądał przez szerokie okno z widokiem na piękną panoramę ściany i koszy na śmieci. Czasem wpatrywał się w ulice, marnie się łudząc, że ujrzy tam coś ciekawego. Musiał przyznać, że irytowała go ta cała sytuacja. Oczywiście lekarze dalej prowadzili badania, ale on odnosił wrażenie, że marnuje mnóstwo cennego czasu. Nie zrozumcie tego źle - zdawał sobie sprawę z powagi swojej choroby, ale trudno mu było się odzwyczaić od ciężkiej pracy. W swoim zawodzie rzadko znajdował chwilę, aby odpocząć, natomiast teraz odczuwał dziwny przesyt.

Dokładnie o godzinie czternastej piętnaście podjął przełomową decyzję. Postanowił zadzwonić do rodziców. Drżącą dłonią chwycił telefon i wykręcił znajomy numer. Sekundy zdawały się rozciągać w minuty a nawet godziny, kiedy czekał w napięciu na reakcję z drugiej strony. Głos mamy sprawił, że podskoczył w miejscu, zupełnie jakby się nie spodziewał, że odbierze, jakby liczył, że ,,niestety" będzie musiał spróbować później.

•𝚄𝚙𝚒𝚓𝚖𝚢 𝚜𝚒ę ł𝚣𝚊𝚖𝚒• | 𝚈𝙾𝙾𝙽𝙼𝙸𝙽Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz