°19°

1.3K 103 55
                                    

Od autorki: Od razu na wstępie mówię, abyście posłuchali tej piosenki i obejrzeli teledysk, bo facet jest niesamowity. Poza tym utwór odnosi się do książki, więc łatwiej wam będzie się wczuć.

*

Jimin niepewnie przekroczył próg szpitalnych drzwi i wraz z menedżerem skierowali się na wydział o nazwie ,,onkologia". Onkologia,onkologia... Chwila to jest związane z nowotworami, tak? Odruchowo się zatrzymał, jakby nagle ktoś przykleił jego nogi do podłogi. Mężczyzna spojrzał na niego pytająco, kiedy on próbował pozbierać się w sobie. Przecież nie mógł być chory na raka, prawda? Przełknął głośno ślinę i powoli ruszył się z miejsca. Czas zdawał się wydłużać, kiedy czekali przed odpowiednią salą i poczuł jednocześnie ulgę i przerażenie, kiedy nareszcie weszli do środka. 

Pomieszczenie miało białe ściany i lazurową podłogę i było stosunkowo niewielkie. Za biurkiem pod oknem z widokiem na centrum miasta spoczywał lekarz w średnim wieku, z okularami w czarnych oprawkach zsuwającymi się z nosa. Kiedy usiedli naprzeciwko, Jimin mimowolnie powędrował wzrokiem w stronę doczepionej do jego fartucha plakietki z napisem ,,Kim Jaehyun, onkolog". Zacisnął usta, próbując ukryć narastającą panikę. Mężczyzna zajrzał na chwilę do swojego notesu, a potem spojrzał na Jimina ze współczuciem, które głównie było maskowane przez pustkę.

- Wykryto u pana białaczkę - rzekł.

I wtedy nastąpił przełomowy moment, w którym cały świat zawalił mu się na głowę. Odnosił wrażenie, jakby przygniotło go olbrzymie kowadło, które przyciskało go coraz mocniej do brutalnej rzeczywistości, odbierając tlen. Nie mógł w to uwierzyć. Chciał, aby nagle obraz się rozpłynął, a on obudził się w łóżku i ucieszył się, że to był tylko sen. Niestety nie. Doktor istniał, szpital istniał, a on nosił w sobie śmiertelną chorobę. Zapadło milczenie, a Jimin jedynie wpatrywał się otępiale w onkologa, próbując uciec z czeluści walczących między sobą stresu, szoku i przerażenia. Jego umysł spowiła mgła. Nie potrafił myśleć, nie potrafił odbierać bodźców. Jedynie siedział i patrzył pusto na niewinnego, wykonującego tylko swoją robotę mężczyznę przed sobą.

- To żart, tak? - w końcu wydusił, coraz ciężej oddychając. Nie spojrzał nawet na reakcję menedżera. Był za bardzo oszołomiony.

Lekarz pokręcił ze smutkiem głową i wtedy coś w nim się odblokowało, wypuszczając rozszalałą burzę emocji na zewnątrz.

- Nie nie nie - ogarnęła go panika. - To przecież niemożliwe - spojrzał z przerażeniem na menedżera, który wyglądał jak wrak człowieka. Jego twarz stała się blada jak ściana, a dolna warga lekko drżała. - To musi być jakieś nieporozumienie - podniósł się gwałtownie z miejsca i wtedy lekarz zaczął go uspokajać.

- Nikt pana tutaj nie oszukuje. Proszę usiąść - odezwał się łagodnie. - Ma pan białaczkę, ale na szczęście nie jest to nowotwór złośliwy. Podejmiemy odpowiednie leczenie.

Jimin schował twarz w dłoniach, próbując opanować nagły atak paniki. Poczuł delikatną dłoń menedżera, która powoli usadziła go z powrotem na miejscu. Lekarz odetchnął głęboko.

- Przyniosę państwu wodę - oznajmił i zaraz po tym się podniósł, ukazując w pełni swoją sylwetkę. Tak jak Jimin przypuszczał, miał lekką nadwagę. Przeszedł koło nich i zniknął na chwilę za drzwiami.

Jimin odwrócił się w stronę menedżera i zaczął nałogowo obgryzać skórki przy macierzach paznokci.

- To nie jest żadna ukryta kamera, prawda? - dopytywał, licząc, że ten pokręci głową, szeroko się uśmiechnie i za chwilę pojawią się ludzie z kamerami i głośnikami w rękach. Niestety tak się nie stało. - O Chryste... - odchylił głowę, a w jego oczach stanęły łzy. - O Panie ratuj mnie...

•𝚄𝚙𝚒𝚓𝚖𝚢 𝚜𝚒ę ł𝚣𝚊𝚖𝚒• | 𝚈𝙾𝙾𝙽𝙼𝙸𝙽Where stories live. Discover now