8.Rany nie do końca Boskie

En başından başla
                                    

-Jak się tu znalazłam i ile byłam nieprzytomna ?

-Nic panienka nie pamięta ? To normalne u ludzi wybudzonych ze śpiączki.

-Byłam w śpiączce, dlaczego, ile ?!

-Spokojnie minął tylko tydzień. Przyczyna nie jest do końca jasna ale jestem rad, że panienka się wybudziła.

Aha czyli ich zaskoczyłam swoim wybudzeniem.

-Jestem głodna. 

-Spokojnie, za chwile pielęgniarka przyniesie panience coś lekkiego do jedzenia. Ja w tym czasie zadzwonię do panienki rodziców i przekaże im radosną nowinę.

Jak ja nie nienawidziłam jak nazywali mnie ,,panienką". To ja wole już nie dostać tego jedzenia przez resztę dnia za to, że do nich nie zadzwonią.  W sumie był sposób by tego uniknąć.

***

Gdy lekarz wyszedł westchnęłam głośno, przewróciłam oczami, ziewnęłam i jakby nigdy nic wyskoczyłam z łóżka. Przeceniłam jednak swoje siły i rąbnęłam natychmiast o podłogę. Rozwaliłam podbródkiem o zimne kafelki szpitalnej podłogi dzwoniąc zębami.

Warknęłam pod nosem.

-Jestem silna !!!

Podniosłam się na drżących rękach, złapałam o kant szafki koło łóżka i wstałam. Nogi miałam jak z waty. Wyrwałam rurkę od welflonu i sam welflon oraz kable od elektrokardiogramu. Wyprostowałam się i korzystając z doświadczenia zdobytego na kursie szpiegowskim w jednostce ,,E,, oraz licznych filmach o ninja wymknęłam się do najważniejszego pomieszczenia w szpitalu- do kibla.

Po załatwieniu swoich potrzeb fizjologicznych postanowiłam trochę ,,pozwiedzać". Znałam ten szpital jak własną kieszeń, tyle razy trafiałam tu jako dziecko. Niektóre starsze pielęgniarki mogły mnie znać więc musiałam ich unikać. Pewnie niektóre do dzisiaj pamiętają jak jako 6 letnie dziecko postanowiłam skoczyć z 3 piętra z torbą foliową myśląc, że zadziała jak spadochron i w efekcie połamałam sobie obie ręce, nogę i parę żeber. To wydarzenie stało się legendą tego szpitala.

Wiedziałam, że w tym szpitalu znajduje się pokoik z skrytkami na prywatne rzeczy pacjentów i, że prawdopodobnie tam też znajduje się mój telefon z, którym nie rozstaje się nawet w nocy i który prawdopodobnie przybył ze mną do szpitala. Udało mi się uniknąć pielęgniarek. To znaczy one i tak miały własne zajęcia plus pociętą można było poruszać się po terenie oddziału. To nie był oddział zamknięty, a pacjenci nie byli przywiązani pasami do łóżek (choć niektórzy chyba powinni). Ukradłam z recepcji kartę magnetyczną jakiegoś lekarza i biały kitel zawieszony na oparciu krzesła. Następnie zaczęłam szukać znajomych srebrnych drzwi, które jak zapamiętałam z dawnych lat kryły za sobą pokój ze ,,skarbami. Znalazłam takowe na końcu korytarza i podbiegłam do nich. Obok nich na ścianie był czujnik magnetyczny, aktywowany za pomocą karty pracowniczej. A przecież właśnie takową miałam w posiadaniu. Przyłożyłam ją do czujnika odczekałam dwie sekundy, usłyszałam ciche piknięcie i ciche kliknięcie otwierającego się zamka.

Nikt mnie nie zatrzymywał ze względu na strój lekarza. Wślizgnęłam się przez drzwi i natychmiast je zatrzasnęłam. W pomieszczeniu było ciemno i zimno, nic nie widziałam. Całkowicie inaczej niż zapamiętałam. Pomacałam po ścianie w celu znalezienia włącznika światła. Jednak wpadłam na coś uderzając się o to brzuchem, chyba łóżko szpitalne.  Więc po omacku je odepchnęłam. Macałam dalej, było mi strasznie zimno ale w końcu znalazłam włącznik. Włączyłam światło i odwróciłam się. Zamarłam, serce zatrzymało się na ułamek sekundy. Pomieszczenie, w którym się znajdowała to nie był schowek lecz kostnica.

Transformers prime (Życie Po) Jack, Miko i RafaelHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin