7.Duchy i doświadczenia

361 18 15
                                    

Remont rozdziału- 23.10.2021

***

Miko wbrew pozorom była bardzo inteligentną dziewczyną, posiadała całkiem pokaźną wiedzę z zakresu biologii i historii. Była też poliglotką, to właśnie dzięki temu miała najwyższy wynik na egzaminie z angielskiego i pojechała na wymianę do USA. Mówiła w swoim ojczystym języku czyli japońskim ale równie biegle w angielskim, chińskim/mandaryńskim i rosyjskim. Porozumiała się również w stopniu komunikatywnym w języku francuskim. Rodzice dbali o jej wykształcenie dbając by ich córka zdobyła wiele ciekawych ich zdaniem umiejętności. W wieku 5 lat grała na fortepianie i dziecięcych skrzypcach. Kiedyś trochę jej to przeszkadzało bo wiele z tych umiejętności kłóciło się z jej charakterem rebelsa. Na domiar złego wstydziła się pokazywać ludziom swoją inteligencję czy wiedzę bo bała się, że zostanie uznana za nudną i ,,nie nowoczesną". Lubiła adrenalinę krążącą w jej żyłach. Czasem podglądała co czytał Jack, który stwierdził, że chce się dostać do Wojskowej Oficerskiej Szkoły Medycznej i kuł się anatomii już teraz. Czasem podglądała Rafa i Ratcheta przy pracy. Lubiła ich, wcale nie byli nudziarzami. Mieli inny styl muzyczny, byli rozważniejsi i odpowiedzialniejsi od niej, ale byli super (nie mówcie im). 

Cała ta sytuacja z odejściem botów jej przyjaciół, mocno wpłynęła na jej psychikę. Była w ciąż tą bezczelną, szaloną, nieobliczalną nastolatką ale od jakiegoś czasu zaczęła się zastanawiać nad swoim postrzeganiem świata przez pryzmat, że jeżeli coś wiesz to jesteś nudny.

Miko

Uff, koniec treningu z wschodnich sztuk walki.  Mój trener (a w rzeczywistości agent o wschodnioazjatyckiej urodzie przysłany przez agenta Fowlera, który ,,zatrudnił się" w Dojo po moim przyjeździe do Tokio) sam zdecydował, że jak na jeden dzień ma dość walki ze swoją ,,najlepszą uczennicą".

 Poszłam do łazienki w sekcji żeńskiej. Po każdym treningu pot ściekał ze mnie jak kubeł wody, nie mówiąc już nic o zapachu, który ciągnął się za mną jak smród za ruskim wojskiem. 

Z moich długich, czarnych włosów spływała woda z pianą od szamponu przeciw rybactwu. Nie znosiłam rozpuszczonych włosów, były strasznie nie praktyczne, ciągle się o coś zaplątywały, elektryzowały, a jak wiał wiatr to wchodziły do buzi. 

Po skończonej kąpieli wytarłam się szorstkim ręcznikiem i przebrałam w długą czarną tunikę z logiem Ramstaina. Było już trochę późno wiec prawie nikogo nie było w Dojo, a na pewno nie w łazience przy suszarkach. Włączyłam jedną i zaczęłam suszyć sobie włosy z założonymi słuchawkami na uszach. Jeszcze jedna nie praktyczna funkcja rozpuszczonych włosów, szybko się przetłuszczają i trzeba je długo suszyć. Zamknęłam oczy i puściłam jeden z mocniejszych utworów mojego ukochanego bułgarskiego zespołu.

Nagle coś ją ugodziło w stopę. Odruchowo odsunęłam stopę od źródła bólu i spojrzałam w dół, na stopie widniała mała ranka, z której wypłynęła mała kropelka krwi. Zdjęłam słuchawki i rozejrzałam się za czymś co mogło być źródłem skaleczenia. Nic nie leżało na kafelkach, żadnego paprocha, ani igły. Nie miałam jak huknąć się o żaden mebel po pierwsze dlatego, że takowych w łazience nie było, po drugie w chwili skaleczenia nie ruszałam stopami. Czyli albo jakiś komar albo skaleczyłam się na treningu i teraz gdy adrenalina spadła poczułam ból, pomyślałam.

Przemywałam właśnie rankę w zlewie kiedy nagle coś huknęło za jej plecami. Odwróciłam się gwałtownie, rozchlapując wodę z umywalki. W łazience nie było nikogo ale drzwi kabiny prysznicowej, które jeszcze przed chwilą były zamknięte, stały otwarte na oścież.

 Lubiłam oglądać horrory i bawić się w rozmowy z duchami, więc teraz gdy wyobraźnia zadziałała pouczyłam mieszankę satysfakcji i niepokoju.  Jednak nie byłabym sobą gdybym okazała słabość. Złapałam drzwi nieposłusznej kabiny prysznicowej i pierdolnełam nimi z całej siły aż futryny sąsiednich kabin zadrżały. Trzeba w końcu pokazać duchom kto tu rządzi. Odwróciłam się by wziąć swój plecak z przepoconym strojem po treningu. Jednak nie leżał on pod suszarką tam gdzie go zostawiłam.

Transformers prime (Życie Po) Jack, Miko i RafaelWhere stories live. Discover now