Historia jeszcze za czasów gdy mogłam nazywać się dumną opiekunką myszoskoczków.
Z racji wieku, moje podopieczne zaczęły podupadać na zdrowiu. Po konsultacji z lekarzem, zaznajomionym w leczeniu takich nietypowych zwierząt, stanęło na wspomaganiu ich syropkiem podawanym strzykawką bezpośrednio do pysia. Przez studiowanie w innym mieście, podawanie leków oraz ogólne dbanie o myszęta spadły na moją Mamę i siostrę. Nie chciałam zostawiać ich z żadnym problemem, więc przeprowadziłam krótki kurs obsługi myszoskoczka wraz z nauką podawania leków.
Negra, która zawsze była trudniejsza w obsłudze, złapana, chwyt, jak ją trzymać do podania lekarstwa pokazany, strzykawka do pyska i cyk, syropek podany. Niezadowolona diabelska kreatura odbiega w kąt, żeby dokładnie umyć sobie pyszczek i łapki. Cóż, kiedyś się odobrazi.
Kolej na Canelę i moją siostrę. Kluskowa kreatura zawsze miała bardziej wywalone na życie, więc była idealnym obiektem ćwiczebnym. Myszorek złapany, siedzi grzecznie w ręce. Strzykawka z syropkiem jest już w drugiej dłoni mojej siostry i pada rozbrajające pytanie:
- Gdzie to ma pysk? - zapytała, zdezorientowana oglądając główkę myszoskoczka.
Kto nie miał myszorków i nie próbował podawać im leków, nie zrozumie...
Ave
أنت تقرأ
Zaufaj mi, jestem technikiem weterynarii
الفكاهةPoznajcie Alicję czyli technika weterynarii z wielkimi aspiracjami na tytuł lekarza weterynarii. Tylko niewielka część populacji wie, co naprawdę robią ludzie związani z weterynarią, dla innych jest to tylko dawanie tabletek na "robaki" i robienie s...