Licealiści vs weterynaria- zderzenie światów

158 25 21
                                    

Post dla wszystkich chcących robić cokolwiek w tym kierunku, oprószony dawką hipokryzji, ponieważ sama jestem na studiach i nie jest to wcale takie pewne czy po pierwszej sesji nie ucieknę z płaczem do domu.

Matury, matury i co dalej? Każdy biol-chem-mizantrop pomyśli podobnie: "A pójdę na weta". You'd better not do this, bro. Really.

- Dlaczego? - Ktoś mógłby zapytać.

- Bo po liceum nikt nie jest na to gotowy. - Brzmiałaby moja odpowiedź.

Nie, nie hejtuję ludzi po liceum ani nic do nich nie mam, ale naprawdę, licealiści nie ogarniają nawet części podstawowych obowiązków weterynarza (chodzi mi tutaj o ogólne pojęcie czym się zajmuje, oczywiście). Są wyjątki jak wszędzie, ale dla większości przyszłych studentów to tylko "taka łatwiejsza medycyna". Skuszeni "dużymi" zarobkami oraz "mniejszą" ilością nauki (serio, skąd takie przekonanie???), składają dokumenty na Wydział Medycyny Weterynaryjnej i od października dumnie rozpoczynają studia.

I... PLASK. Nauka anatomii i histologii daje im w twarz. Łatwiejsza? HA HA HA. Skrupulatnie omawiasz każdą nawet najdrobniejszą kosteczkę czy nerw, tak samo jak na lekarskim, tylko tutaj wszystko razy 5, jak nie 8 (każdy gatunek ma inaczej i trzeba to zapamiętać). Potem przychodzi sesja i nauka całego semestru w jedną noc.

Dobra, załóżmy, że mamy to już za sobą. Jesteśmy po drugim roku i lądujemy w gabinecie na praktykach i nagle ogromny SZOK. Weterynarz nie tylko daje magiczne zastrzyki grzecznym "pieskom", ale też pobiera krew, przeprowadza sterylki, kastracje, korekcje zębów czy zatrzymuje (jeśli ma możliwość) zwierzaki w ciężkim stanie potrzebujące opieki*. Te ostatnie raczej nie pachną przyjemnie.

W wakacje był u nas na szpitalu kot ze sraczką, mega odwodniony, dokładnie już nie pamiętam jaka była diagnoza, ale to nie jest najważniejsze. Zalecone zostały odpowiednie leki i kroplówka. Wszystko fajnie, tylko praktykantka porzygała się zaraz po ich podaniu (trzymała mi tego kota do zastrzyków). Później jeszcze wetka, kazała jej sprzątnąć kontener po tym kocie. Praktykantka była "przeszczęśliwa".

Rozumiem, trzeba się przyzwyczaić, ja też mam takie zapachy, których po prostu nie znoszę. Tylko że ona była na piątym roku... Czyli to nie były jej pierwsze praktyki, więc powinna mieć już jako taką odporność na wszystko.

Jak widać, są ludzie, którzy się nadają i tacy, którzy mieli różne powody, by wybrać się na takie studia. Osobiście znam kilku młodych weterynarzy, którzy gdyby mogli cofnąć czas, to nie poszliby na weterynarię, ale skoro w końcu ukończyli takie, a nie inne studia to już pracują w tym zawodzie. Dla mnie to bez sensu, po co robić coś, jeżeli ci to nie leży? Jeżeli nie ma się do tego serca, to jak można być dobrym weterynarzem?

Na pierwszym wykładzie z anatomii, prowadzący je profesor mówił o tym, że studia są bardzo trudne, zapewne ukończy je nie więcej niż połowa z nas, a pewnie i mniej (prawie 250 osób na roku, czyli wetami zostanie max. 175 ludków), a jeszcze mniej będzie pracować w tym zawodzie. Serio, statystyki ponoć dowodzą, że tylko 35-45% (wierzę na słowo profesorowi, bo nie widziałam żadnej z tych statystyk) absolwentów wety decyduje się na pracę w zawodzie. Dlaczego tak jest? Praca za trudna? Może zbyt odpowiedzialna? Nie wiem.

Wiem za to, że po technikum mam zupełnie inne spojrzenie na wiele spraw weterynaryjnych, niż moi znajomi ze studiów. Czy taka wiedza pomaga? W rozmowie ze starszymi rocznikami (tak gdzieś od 4 roku wzwyż) - tak, z ludźmi z mojego roku - tylko komplikuje. Niestety, nie do mnie powinna należeć domena oświecania innych pierwszaków. Nie lubię się chwalić wiedzą (co może być często tak odbierane), wolę się nią dzielić. Nie chciałam wcale uświadamiać moich znajomych, że specjalizację robi się dopiero PO uzyskaniu tytułu lekarza weterynarii (wielki szok), albo, że wybicie wszystkich dzików w Polsce nie powstrzyma rozprzestrzeniania się ASF wśród świń, dopóki rolnicy sami się nie ogarną (ogromne zdziwienie). Wyszło tak jakoś przypadkiem. Jest jeszcze czas, by wszyscy wszystkiego się nauczyli i tylko tak przykro, że połowa z nich odpadnie przez swoją niewiedzę o tym zawodzie, bo myśleli, że jest inaczej i dlatego poszli. Szkoda, wielka szkoda.

 Szkoda, wielka szkoda

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Ave

*Weterynarz robi o wiele, wiele więcej to tylko takie przykłady.

Zaufaj mi, jestem technikiem weterynariiWhere stories live. Discover now