Pudełka i maści

71 13 21
                                    

Kolejne zajęcia z farmacji, ale tym razem praktyczne. Uważam, je za udane. Dobrze się bawiłam i przyjemnie spędziłam czas. Nie spodziewałam się, że coś takiego jeszcze mnie spotka. Miła i kompetentna prowadząca pokazuje nam różniaste pudełeczka na leki recepturowe, które przygotuje i zapakuje farmaceuta, jak my lekarze debile weterynarii, poprawnie wypiszemy właścicielowi receptę. 

- Widzicie Państwo to pudełko? - powiedziała, wznosząc tajemnicze, podłużne pudełeczko nad głowę - takie małe, prezentowe, idealne na zegarek czy bransoletkę. Nie chcący położycie je pod choinką, ktoś zacznie je otwierać - tu zaczęła wysuwać ostrożnie szufladkę z opakowania - myślicie naszyjnik, a tu... - pokazała wysuniętą ze środka foremkę - Czopki. 

- Taki trochę prezent do sami Państwo wiedzą, gdzie - zażartowała chowając pudełko.

Tak wygląda takie pudełeczko na czopki, jakby kogoś to ciekawiło albo chciał je komuś sprezentować XD

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Tak wygląda takie pudełeczko na czopki, jakby kogoś to ciekawiło albo chciał je komuś sprezentować XD

To były też jedne z niewielu zajęć, skąd naprawdę coś wyniosłam. Po opisanej wyżej sytuacji przeszliśmy do części praktycznej. Oprócz czopków zrobiliśmy wtedy tzw. proszki dzielone oraz maść. Przyjemnie było odmierzać wazelinę, żeby później dodać do niej odpowiednią ilość kropli z witaminami A i E. Wszystko rozcierałam w moździerzu do uzyskania magicznej "gładkiej konsystencji" takiej jak w książkach kucharskich, żeby potem przełożyć ją do plastikowego pojemniczka. Kto dostaje maści "robione" ten wie jakie. Na koniec prowadząca rzuciła:

- Maści możecie zabrać ze sobą, żebyście potem nie mówili, że nic nie wynieśliście z farmacji.

Maść idealna na zimę, na suche rączki czy spierzchnięte usta i do tego ma witaminki. Nic tylko brać.

Ave




Zaufaj mi, jestem technikiem weterynariiWhere stories live. Discover now