Rozdział 43

2.5K 169 56
                                    

Dzięki AnaOffical oraz paxxivv rozwinięcie całej sytuacji jest inne niż planowałam. Pozdrawiam Was, dziewczyny i życzę miłego czytania rozdziału!

~

Lily zaczęła się śmiać, a Larisa podeszła do włącznika i zapaliła światło. Spojrzała z powagą na siostrę, a ta zaczęła się śmiać jeszcze głośniej.

- Powiesz mi coś czego nie wiem? - zapytała Lily, a Larisa zatrzymała się zszokowana.

- Ale skąd ty to wiesz? - wydukała zaskoczona Evans, siadając na łóżku swojej siostry.

- Podejrzewałam to od dłuższego czasu, a poza tym, pamiętasz, kiedy mnie szykowałaś na randkę z Severusem? Specjalnie wybrałam termin z treningiem. Od tamtej pory wiem, że jesteś Maską, ale juz wcześniej to podejrzewałam. Nie umiesz tak dobrze kłamać jak sądzisz, a poza tym jestem twoją bliźniaczką. Znam cię jeszcze z przed czasów narodzin.

Larisa przytuliła Lily z całej siły.

- Jest mi trochę smutno, że mówisz mi o tym dopiero teraz, ale cię rozumiem. Od niedawna mamy lepszy kontakt niż wcześniej i mam nadzieję, że będziemy ze sobą coraz bardziej zżyte. Nie chcę się z tobą kłócić. Pragnę mieć siostrę, przy której mogę swobodnie obgadać Severusa, bo wiem, że mogę jej zaufać. Chcę żebyś mówiła mi o tym co czujesz, chwaliła się jakimiś głupotami i opowiadała o wszystkim. Jesteśmy siostrami i powinnyśmy się wspierać.

- Ja też tego chcę, Lily.

Dziewczyny trwały jeszcze chwilę w uścisku. A potem zeszły razem na kolację. Po drodze ustaliły jeszcze, że zrobią sobie jutro babski dzień. Larisa cieszyła się, że jej relacja z Lily ulega zmianie na lepsze. Ostatnimi czasy zmieniało się dużo rzeczy i nie chciała by w razie jakiegoś nieszczęścia rozstała się z bliźniaczką pokłócona.

- Traktujesz poważnie moją córkę? - Gdy dziewczyny zeszły po cichu na dół, usłyszały głos swojej matki. Eleonora Evans siedziała z Jamesem przy stole i czekała na rudowłose.

Larisa pokazała Lily na migi, by ta była cicho. Siostry schowały się za ścianą, jednak w takiej odległości by mogły wszystko usłyszeć.

- Tak, kocham ją - oznajmił Potter, a na ustach Larisy pojawił się uśmiech.

- James nie odbieraj tego jako atak na siebie, ale kocham cię w wieku osiemnastu lat znaczy coś innego niż kocham cię w wieku czterdziestu. Nie chcę jej cierpienia. Wystarczą jej już te problemy jakie ma. Martwię się o nią i cieszę się, że jest z tobą szczęśliwa...

- Jesteśmy młodzi i będziemy siebie ranić, a potem się godzić. Kocham Larisę, ale nie mogę na dzień dzisiejszy dać jej czegoś więcej niż siebie. Może kiedyś jak będzie chciała zamieszkamy razem, a może nie. Nie mamy tak naprawdę pewnego jutra i mimo, że zależy mi na Larisie to nie chcę dawać jej złudnej nadziei. Bo co się stanie jeśli obiecam jej wspólny dom i przyszłość, a później zginę w ataku Śmierciożerców?

- Już jesteśmy! - powiedziała Larisa, ciągnąc za sobą Lily. Nie chciała słuchać tego co mówił jej chłopak. Wierzyła, że mają przed sobą jakąś przyszłość, nawet jeśli nie są w niej małżeństwem, a przyjaciółmi.

- Chyba nie zanudziłaś Jamesa opowiadaniami o moim dzieciństwie, mamo? - zapytała Larisa, siadając przy stole, a Eleonora uśmiechnęła się.

- Jeszcze nie zdążyłam, ale uwierz mi, że mam już wszystko zaplanowane odkąd wiem o jego wizycie. James pokażę ci później albumy ze zdjęciami i poopowiadam ci trochę ciekawych historii - mruknęła rozbawiona pani Evans, a Potter pokiwał ochoczo głową.

- O nie - westchnęła Larisa, nakładając sobie na talerz kromki chleba. - Jamie, nie zgadzaj się na to.

- To zemsta za zupę marchewkową z imbirem od mojej mamy - oznajmił okularnik, szczerząc się jak mysz do sera.

~

- Mamo - powiedziała oburzona Larisa, widząc jak pani Evans pokazuje Jamesowi jej zdjęcie z czasów dzieciństwa. Miała na nim może z cztery lata. Wróciła właśnie do domu, przemoczona do suchej nitki przez deszcz jaki był na dworze.

- A mówiłam jej żeby nie wychodziła, to nie! Razem z Lily wygłupiały się na dworze i dopiero ich tata ściągnął je na ziemię. - Siostra Larisy spojrzała z oburzeniem na rudowłosą kobietę.

- Mamo - jęknęła zażenowana Lily, a James zaczął się śmiać. Wszyscy siedzieli w salonie, popijając herbatę i przeglądając stare fotografie.

- A tutaj są ich siódme urodziny. Uparły się żeby założyć sukienki, a później nim się obejrzałam wyszły w nich na dwór. Były chore przez tydzień - oznajmiła rozbawiona Elena, pokazując Potterowi zdjęcie dwóch dziewczynek w różowych sukienkach z włosami spiętymi w warkocze.

- Od tamtej pory już nigdy nie prosiłyśmy mamy o założenie sukienek na urodziny. - James zaśmiał się na słowa Evans, a Larisa spojrzała na Lily z rozbawieniem.

- Tutaj jest tata dziewczyn. Kiedyś grały z nim i Petunią w krykieta. Larisie nigdy to nie wychodziło - mama zielonookiej pokazała kolejne zdjęcie. Pan Evans stał, podpierając się o kij krykietowy, a po bokach mężczyzny stały jego córki. Petunia uśmiechała się wtedy szeroko, a Larisa przyznała przed samą sobą, że już dawno nie widziała jej tak szczęśliwej jak w tamtym momencie.

- Co w ogóle słychać u Tunii? - zapytała Lily, a prefekt naczelna spojrzała na swoją mamę z zaciekawieniem. Już dawno nie rozmawiała normalnie z starszą siostrą.

Żona Vernona Dursleya przy każdym spotkaniu wyzywała Larisę i Lily od wariatek. Nie chciała mieć z nimi kontaktu i nawet do własnej matki przyjeżdżała z powinności. Na codzień udawała, że jest jedynaczką oraz szczęśliwą żoną jakiegoś nudnego mugola.

- Lily, kocham was wszystkie tak samo, ale Tunia odbiera mi ostatnio resztki sił. Nigdy o was nie pyta, żyje jakby was nie było. Nawet do mnie przestaje odzywać się z szacunkiem. Nie chcę stracić mojego dziecka, ale wy dwie jesteście prawie cały czas poza domem. Tunia to jedyna osoba, która mi tutaj została...

W oczach pani Evans pojawiły się łzy. Lily i Larisa od razu objęły swoją mamę. James patrzył że skutkiem na tę scenę. Wiedział, że jego rodzice mają przynajmniej siebie.

- Tęsknię za wami - mruknęła Eleonora, przyciskając córki do siebie. Oczy bliźniaczek również się zaszkliły.

- Jeszcze tylko trzy miesiące i będziemy z tobą - powiedziała najmłodsza córka pani Evans.

- Lily, jesteście już dorosłe. Za chwilę wyprowadzicie się z domu i założycie własne rodziny. Nie będziecie ze mną przez cały czas.

- Mamo, sądzisz, że cię zostawimy? Kochamy ciebie i też tęsknimy za tobą, ale co możemy zrobić? Zostało nam już kilka miesięcy, a później będziemy kiedy będziesz nas potrzebować.  Nawet jeśli wyjdziemy za mąż i będziemy miały dzieci - zapewniła Larisa, a po jej policzkach również płynęły łzy.

- Nikt nam ciebie nie zastąpi, bo jesteś naszą mamą i nie ma na świecie drugiej takiej osoby jak ty - dodała Lily.

- Byłaś z nami kiedy tego potrzebowałyśmy, więc teraz my będziemy z tobą.

James patrzył na rudowłose kobiety ze smutkiem i zrozumieniem. Pani Evans była sama przez cały czas. Nie mogła nacieszyć się dzieciństwem swoich młodszych córek, ponieważ wyjechały do Hogwartu. Kochała je i tęskniła za nimi.

Larisa uśmiechnęła się do niego, widząc jak na nią patrzy. Przerażało ją to trochę, ale w tamtej chwili chciała dzielić z nim swoje życie. Kochała tego okularnika całym sercem.

Maska • James PotterWhere stories live. Discover now