Rozdział 36

2.9K 195 21
                                    

Maraton 4/8

Dziewiętnastego lutego Larisa wstała wcześniej niż zwykle. Aelin obchodziła swoje osiemnaste urodziny, więc rudowłosa razem z Marlene wymyśliła dla niej niespodziankę.

Współlokatorki Reeves postanowiły złożyć się dla niej na prezent i kupiły jej bransoletkę z zawieszkami w kształcie stokrotek.

- Dzień dobry, nasza jubilatko! - powiedziała Marlene, gdy tylko zauważyła, że Aelin już nie śpi.

- Dzień dobry - mruknęła nieco mniej entuzjastycznie Reeves.

- Wszystkiego najlepszego. Jakiegoś miłego i przystojnego chłopaka, lepszych oceń i spełnienia marzeń - złożyła życzenia brunetce Larisa. Evans przytuliła przyjaciółkę, a potem zwolniła swoje miejsce dla Marlene.

Dziewczyny dały Aelin prezent, który ta od razu założyła na swój nadgarstek. Bransoletka może nie była kosztowna, ale z pewnością piękna.

Dziewczyny ubrały się w mundurki i zeszły do Pokoju Wspólnego. Gdzie czekali na nie Huncwoci, którzy od razu porwali w swoje objęcia jubilatkę.

Fabian i Gideon, którzy również znajdowali się w pomieszczeniu, zaczęli śpiewać ,,Sto lat”, a chwilę później dołączyli do nich pozostali Gryfoni. Dziewczyna uśmiechała się przez cały czas i nawet kiepskie żarty bliźniaków Prewett ją bawiły.

Na śniadaniu do Aelin podeszło kilkanaście osób, by złożyć jej życzenia. Większości z nich Larisa nie znała, choć zdarzały się wyjątki.

- Wszystkiego najlepszego - powiedziała nieznana Larisie Puchonka. Blondynka była bardzo niska i miała naprawdę piękny uśmiech.

- Dziękuję - mruknęła Aelin, krótko ściskając dziewczynę.

Sowy wleciały do pomieszczenia, a uczniowie otrzymali od nich swoje przesyłki.

Evans otworzyła list od swojej mamy, kątem oka obserwując swoich przyjaciół. Zauważyła, że twarz Aelin spochmurniała, gdy ta przeczytała list od swojej szwagierki.

- Coś się stało? - zapytała zmartwiona Larisa. Aelin spojrzała na nią, a rudowłosa zauważyła, że w jej oczach gromadzą się łzy.

- Rowan... - zaczęła brunetka, ale jej głos się załamał. Rudowłosa przytuliła ją, choć sama nie wiedziała co się dzieje.

- Nie żyje? - zapytał z przejęciem Syriusz. Larisa wiedziała, że Black i najstarszy brat Reeves się przyjaźnią, pomimo dużej różnicy wieku.

Syriusz z resztą lubił całą rodzinę Aelin, oprócz Kaidena. Z początku jeszcze się szanowali, ale odkąd został Śmierciożercą, Syriusz znienawidził go tak mocno jak swojego brata Regulusa.

Aelin pokręciła przecząco głową, a chwilę potem mocniej wtuliła się w swoją przyjaciółkę.

- Jest ciężko ranny. Wczoraj na misji oberwał jakimś zaklęciem od Śmierciożercy... Esme napisała, że podejrzewa Kaidena albo Richarda.

- Kim jest Richard? - zapytała Larisa, a chłopcy i Aelin spojrzeli na nią.

- Teść Kaidena, ojciec Katherine. Swoją okrutnością dorównuje Sama-Wiesz-Komu. Nienawidzi mugoli, zdrajców krwi i czarodziei półkrwi. Jego rodzina od zawsze była bardzo zżyta z ideologią czystości. Najgorszy ze wszystkich popleczników Czarnego Pana, przez co cieszy się takim szacunkiem i uznaniem.

Larisa poczuła jak ogarnia ją strach przed tym mężczyzną. Nigdy nie wiedziała go na oczy i nagle zapragnęła by taki stan pozostał. Rudowłosa nienawidziła Śmierciożerców i czasami pomimo swojej gryfońskiej odwagi czuła strach przed nimi.

Aelin wstała od stołu i schowawszy wszystkie listy do swojej torby, opuściła Wielką Salę.

Huncwoci ruszyli w ślad za nią, a Larisa ze wszystkich sił starała się uspokoić swoje szybko bijące serce.

- Nie martw się, Lars. Nie damy nikomu ciebie skrzywdzić - zapewnił Gideon, widząc przerażenie w oczach prefekt naczelnej.

Evans spojrzała na rudowłosego chłopaka i jego bliźniaka. Czasami bardzo żałowała, że razem z Lily nie jest tak blisko jak bracia Prewett. Fabian i Gideon byli prawie nierozłączni i zawsze wspierali się w trudnych chwilach.

Larisa wiedziała, że może liczyć na Lily w każdej sytuacji, ale i tak nie polegała na niej tak jak bliźniacy Prewett na sobie. W Hogwarcie siostry Evans nie spędzały ze sobą prawie w ogóle czasu, co w tym roku zacznie wzrosło. Nawet Sylwestra i święta bliźniaczki spędziły osobno, co jak dotąd nie miało nigdy miejsca.

Larisa bała się tego jak samodzielną się stawała. Nie była już tą jedenastolatką, która trzymała się z siostrą za rękę podczas ceremonii przydziału. Teraz każda z nich szła w swoją stronę, oddalając się przy okazji od drugiej.

- A dzień się zapowiadał tak fajnie! - westchnął sfrustrowany Fabian. Larisa posłała mu smutne spojrzenie, wstając od stołu.

- Pójdę sprawdzić co z Aelin - oznajmiła rudowłosa, a bliźniacy podnieśli się ze swoich miejsc.

Gryfoni nie musieli długo szukać swojej przyjaciółki, ponieważ brunetka siedziała na końcu korytarza w towarzystwie Huncwotów. Larisa podeszła do dziewczyny i mocno ją objęła.

- Wyjdzie z tego.

- Nienawidzę Kaidena - powiedziała pomiędzy spazmami płaczu Aelin. - Nienawidzę go z całego serca.

Larisa wiedziała, że dziewczyna mówi w tym momencie szczerą prawdę. Sama straciła wszelką wiarę w męża Katherine. Rudowłosa nie miała dobrych relacji z Petunią, która przy każdej możliwej okazji wyzywała ją od wariatek, ale nigdy by jej nie skrzywdziła.

O stanie brata Aelin dowiedziała się profesor McGonagall, która pozwoliła dziewczynie zrobić sobie jeden dzień wolnego od lekcji. Jak się później okazało mama brunetki napisała do opiekunki domu lwa list z prośbą o zwolnienie córki z zajęć.

Chłopcy i Larisa musieli być jednak obecni na lekcjach, które i tak spędzili myśląc o Aelin. Reeves nie pojawiła się na obiedzie, co zmartwiło Gryfonów jeszcze bardziej.

- Pójdę do pokoju, może Aelin tam jest - powiedziała Larisa, gdy uczniowie jedli obiad.

Rudowłosa szybkim krokiem udała się do Wieży Gryffindoru, a z niej do swojego dormitorium. Aelin leżała w łóżku i ze łzami w oczach przeglądała jakąś książkę.

- Wiesz, że kiedyś ja i Kaiden byliśmy sobie bardzo bliscy? Zawsze się bał, że nigdy nie dorówna Rowanowi. Pocieszałam go wtedy, zapewniając, że jest najlepszym bratem na świecie. Dzisiaj już wiem, że kłamałam, że jego obawy były słuszne. Nie jest nawet w jednej milionowej tak dobrym bratem i człowiekiem jak Rowan. Kai dba o siebie, podczas gdy Rowan zawsze myśli najpierw o innych.

Oczy Aelin były zaczerwienione, a ona sama trzęsła się od płaczu. Larisa usiadła obok niej i objęła ją. Twarz brunetki była czerwona, mokra od łez i gorąca. Jej głos był zachrypnięty, a rudowłosej zrobiło się smutno.

- Nie mogę sobie wybaczyć. Mogłam być lepszą siostrą, lepszą córką, a tak? Moi rodzice ledwo ze sobą wytrzymują, jeden brat leży w szpitalu w stanie krytycznym, a drugi jest Śmierciozercą.

- Aelin. To nie jest twoja wina. Rowan jest silny wyjdzie z tego, twoi rodzice się pogodzą, a Kaiden zmądrzeje. Musisz po prostu być przy nich i ich wspierać. Powiedz swojej mamie co czujesz, może to jakoś wpłynie na jej relację z twoim tatą.

Larisa czuła się okropnie, widząc w jakim stanie jest Aelin. Reeves raczej nie była typem histeryczki czy płaczki, przez co rudowłosa wiedziała jak poważne były jej problemy.

Nie każde dziecko, nawet te duże, potrafiłoby poradzić sobie z przypuszczalnym rozwodem rodziców lub ciężkim stanem brata, który na dodatek był spowodowany przez innego członka rodziny.

Evans wiedziała, że Aelin jest teraz bardzo ciężko. Z resztą już wcześniej było, choć brunetka tego nie przyznawała. Zielonooka wiedziała jak Reeves przeżywa wszystkie problemy i naprawdę pragnęła pomoc swojej współlokatorce.

- Nigdy ci tego nie mówiłam, ale cieszę się, że ciebie mam, wiesz Lars? Jesteś moją najlepszą przyjaciółką.

- A ty moją.

Maska • James PotterWhere stories live. Discover now