Rozdział 10

5.1K 289 178
                                    

- Mam ich dość - warknął Syriusz, gdy Larisa i James znowu poszli razem na patrol. Był jedenasty października i już jutro miał się odbyć mecz pomiędzy Gryffindorem, a Hufflepuffem.

Evans bardzo się stresowała, a Potter cały dzień ją rozśmieszał, próbując poprawiać jej humor. Black widząc takie scenki udawał, że wymiotuje, a Aelin kładła teatralnie rękę na czole i wachlowała się, dając jasno do zrozumienia, że "zemdleje".

- Denerwujący są - poparła Blacka Aelin.- Niby nic między nimi nie ma, ale ich zachowanie skutecznie temu przeczy.

- Dajcie im spokój. Sami zobaczcie, jeszcze się zejdą i będziemy pić na ich weselu - powiedział Gideon, a Fabian pokiwał głową zgadzając się z bratem. Bliźniacy Prewett cały dzień nabijali się z Pottera i Evans, pomagając Syriuszowi skutecznie zawstydzić prefektów naczelnych.

- Właśnie. Powinniśmy się cieszyć, że James jest szczęśliwy - mruknął Remus, który nie najlepiej się czuł z powodu likantropii (pełnia była trzy dni temu).

Następnego dnia Larisa wstała wcześniej niż zwykle. Rudowłosa wzięła szybki prysznic i spakowała do swojej czarnej, skórzanej torby żółto-czerwony strój do Quidditcha, oraz maskę.

Na śniadaniu dziewczyna z uwagą słuchała Syriusza, który opowiadał o tym jak wieczorem szukał skarpetek i wywrócił się przez papierki po słodyczach. James co chwila chodził do zawodników i dawał im ostatnie rady, przez co prawie nic nie zjadł. Evans oczywiście widziała w tych rozmowach drugie dno - Potter stresował się swoim pierwszym meczem jako kapitan i nie mógł nic przełknąć.

- James, chodź tu! - krzyknęła Larisa, ponieważ Potter był na drugim końcu sali. Brunet szybki krokiem podszedł do rudowłosej, przy okazji zajmując miejsce obok niej.

Evans wzięła miskę i nałożyła do niej owsiankę po czym położyła naczynie przed okularnikiem.

- Jedz - mruknęła i sama zabrała się za swoje kanapki z dżemem wiśniowym.

- Muszę jeszcze pogadać z innymi - próbował wymigać się James i zaczął wstawać, ale przeszkodziła mu w tym Larisa.

- Jedz - powiedziała surowo, ale brunet dalej nie tknął owsianki.

- Jedz Potter, albo zaraz powiem Syriuszowi by cię nakarmił!

- Tak, przecież muszę mieć wprawę by w przyszłości nakarmić wasze małe Jamesiątka i Larisiątka - powiedział Black, na co Aelin, Remus, Peter i bliźniacy wybuchnęli śmiechem.

James zaczerwienił się, niechętnie zaczynając spożywać owsiankę i po piętnastu minutach miseczka była pusta.

- Grzeczny Łoś - mruknęła Aelin, na co Syriusz zarechotał.

- Zamknij się, Chimero - odpowiedział brunet specjalnie podkreślając ostatnie słowo.

- Potter! - krzyknęła dziewczyna, patrząc na niego zirytowana.

- Reeves! - przedrzeźniał brunetkę kapitan, a Larisa była w głębi duszy wdzięczna Aelin za skuteczne odwrócenie uwagi okularnika od meczu.

Larisa szybko dokończyła jedzenie swoich kanapek i ruszyła w stronę jednej z opuszczonych klas. Tam dziewczyna przebrała się w strój, zmieniła kolor swoich oczu i włosów, oraz brzmienie głosu. Na koniec Evans założyła maskę i z miotłą w ręce udała się w stronę szatni.

Na miejscu zielonooka zastała już całą drużynę i chwilę później James jeszcze raz przypomniał strategię.

Reprezentanci obu drużyn wyszli na murawę, gdzie powitały ich ogromne piski i brawa.

Maska • James PotterKde žijí příběhy. Začni objevovat