Rozdział 3

5.8K 330 61
                                    

Ceremonia i uczta przebiegły bez problemu. Huncwoci wywinęli oczywiście jakiś kawał, ale nie był on bardzo spektakularny czy wyszukany. Zwykła farba w kolorze czerwonym wylała się na Ślizgonów. Kilka osób zaśmiało się na ten dowcip, jednak większości już to nie bawiło. Podobne numery już wcześniej pojawiły się w repertuarze Huncwotów, więc nie wywołały one jakiejś sensacji.

- Witajcie na pierwszym w tym roku oficjalnym zebraniu prefektów.- powitała wszystkich zgromadzonych Larisa. Kilkanaście osób odpowiedzialnych za uczniów oraz przestrzeganie zasad i porządku spotkało się w jednej z nieużywanych klas. Zrobiono z tego pomieszczenia oficjalne biuro spotkań prefektów, w którym mieli ustalać patrole, oraz różne inne bardzo ważne rzeczy. Długi jasnobrązowy stół stał na środku pomieszczenia, a przy nim siedzieli zebrani. Klasa była średnio oświetlona jednak wszyscy cieszyli się z tego, że w ogóle coś mają i mogą w spokoju przeprowadzać spotkania, które nazywali Radą Prefektów.

- Dyrektor Dumbledore prosił bym już dzisiaj przekazała wam rozpiskę najbliższych meczy Quidditcha. Ogólnie cały rok będzie podzielony na trzy tabele. W każdym sezonie jedna drużyna zagra trzy mecze- po jednym z każdym domem. Na koniec roku wszystkie punkty z każdej tabeli zostaną do siebie dodane i tak zostanie wyłoniona zwycięska drużyna. Wszyscy jak na razie rozumieją?- zielone oczy rudowłosej spojrzały na zgromadzonych prefektów, którzy pokiwali twierdząco głowami.- Pierwszy mecz jest 23 września. Zagrają Slytherin, oraz Ravenclaw. Ta rozgrywka rozpoczyna również pierwszą tabelę, która kończy się 6 grudnia spotkaniem pomiędzy Slytherinem, oraz Hufflepuffem.

Larisa podniosła się z krzesła i rozdała każdemu pergamin z wypisanymi datami meczy, oraz zawodnikami w poszczególnych drużynach. Każdy reprezentant miał swój numer i to później liczbę najlepszego zawodnika skandowali uczniowie pod koniec meczu. Komentatorem był Malcolm Hayes, który zdecydowanie faworyzował Gryffindor. Szczególnie chłopak wychwalał Maskę, oraz jej profesjonalną grę.

-Jak na razie otrzymujecie tylko pierwszą tabelę, jednak profesor McGonagall i dyrektor Dumbledore już zakończyli pracę nad pozostałymi częściami. Jakieś pytania?

-A co z patrolami?

- Ach, tak. Już wam daje...- szukając pergaminu z rozpiską patroli Larisa lekko zmarszczyła brwi. Odnajdując potrzebne papiery rudowłosa lekko się uśmiechnęła. Jej szczęście nie trwało jednak długo, ponieważ zaraz po rozdaniu arkuszy okazało się, że przez najbliższy miesiąc będzie musiała mieć trzy patrole w tygodniu z Jamesem.

-A treningi?- mruknął wysoki Krukon.

- Z tego co mi wiadomo Luke, to nic w tej sprawie się nie zmieniło. Każdy trening kapitani ustalają z panią Hooch.

Przez następne półtorej godziny Larisa czytała różne regulaminy, oraz dokumenty. Wszyscy prefekci musieli się pod nimi podpisać, a to zajęło większość czasu. Po zebraniu rudowłosa wraz z Jamesem zaniosła wszystkie papiery do profesor McGonagall.

- Evans zostań jeszcze chwilę, a ty Potter możesz już iść. Przekaż tylko panu Blackowi, że jego szlaban rozpocznie się jutro o siedemnastej u mnie w gabinecie - James posłusznie wyszedł z gabinetu uprzednio żegnając się z opiekunką Gryffindoru.

- W czym mogę pomóc pani profesor?

- Nikt się naprawdę jeszcze nie domyślił? Przecież Black z Lupinem niejednokrotnie zapisywali dziewczyny obecne na trybunach podczas meczu. Wszyscy należycie do Gryffindoru i jesteście nawet z jednego roku! Nigdy nie wpadli na jakiś trop?

- A, więc pani już wie?

- Domyśliłam się. Nigdy nie dokuczająca, pilna uczennica, a na dodatek prefekt naczelna jest Maską, której tożsamość pragnie poznać trzy czwarte Hogwartu jak nie więcej!

- Kilka zaklęć, które znalazłam na drugim roku pomogło mi w zmianie na kilka godzin koloru włosów i oczu. Remus i Black natomiast widzieli moją małą specjalność z zaklęć czyli czar iluzji.

- Dumbledore od początku dziwnie patrzył na Maskę... ciebie... nieważne. Jednak po co to ciągniesz Lariso? Nie chciałabyś należeć bardziej oficjalnie do drużyny? Wychodzić gdzieś z nimi po udanym meczu? Nie chciałabyś poznać tego wszystkiego? Po co te przebrania?

- Jeśli Masce coś się nie uda ja nadal będę bezpieczna. Niech pani pomyśli. Gdy Fabian Prewett źle odbije tłuczek Gryfoni będą mieli do niego żal. Jeśli ja nie trafię nikt nie czepi się mnie tylko Maski. Poza tym nie wiem jak zareagowała by Lily. Tyle lat gram w Quidditcha i nic jej nie powiedziałam.

- Uciekasz przed odpowiedzialnością, a to się źle kończy. Poza tym jesteś trochę wyobcowana. Lariso to twój ostatni rok w Hogwarcie jako uczennica, wykorzystaj ten czas i zaprzyjaźnij się z kimś. Osobiście doradzam ci panienkę Reeves. Może dzięki tobie ta dziewczyna się trochę uspokoi.

- To jest niemożliwe pani profesor. Aelin przyjaźni się z Huncwotami i nigdy nie będzie spokojna. Poza tym jeśli się z kimś zaprzyjaźnię, to ta osoba może zacząć coś podejrzewać, a jak na razie wolę pozostać w ukryciu.

- Zastanów się nad moją radą i życzę ci powodzenia w rozgrywkach.

- Dziękuję i do widzenia, pani profesor - idąc do Pokoju Wspólnego Gryfonów rudowłosa rozmyślała nad słowami opiekunki swojego domu. Gdyby rzeczywiście zdradziła komuś swoją tajemnicę to czy zyskałaby prawdziwą przyjaciółkę? A co jeśli ktoś polubi ją tylko dlatego, że jest Maską? Skąd pewność, że przyjaciel nie zdradzi komuś jej największego sekretu?

-Hasło?- zapytała Gruba Dama wyrywając Larisę z rozmyślań.

- Lwiątka - powiedziała dziewczyna przypominając sobie odpowiednie słowo. Gdy tylko przejście się otworzyło na rudowłosą wylała się dziwna lepka maź w kolorze niebieskim.

- Potter, Black, Lupin, Reeves i Pettigrew! Szlaban, a Gryffindor traci dwadzieścia punktów za durne żarty.

- McGonagall będzie miała godną następczynie - zaśmiał się głośno Syriusz. Black był z siebie dumny. A niewinny żart na Larisie był zemstą za wcześniejszą akcję na stacji (choć szatyn nie chował do dziewczyny urazy to dziwnie się czuł, gdy ta krzyczała na niego przy Ślizgonach).

- Minus dziesięć punktów Black. Trzymaj tak dalej, a na pewno wygramy Puchar Domów - rudowłosa wyciągnęła różdżkę i zaklęciem wyczyściła się z mazi. Jej zielone oczy patrzyły jednak dalej w stronę Syriusza.

- No i po co ta ironia - mruknął Peter, który również śmiał się z kiepskiego kawału. Był on najniższy z chłopców i miał krótkie blond włosy, oraz niebieskie oczy.

- Minus piętnaście punktów Pettigrew i jeszcze jedno słowo, a Gryffindor straci ich z pięćdziesiąt.

W salonie zapadła cisza. Huncwoci mimo swoich energicznych dusz nie chcieli stracić, aż pięćdziesięciu punktów za jednym zamachem. Fabian i Gideon Prewett w mgnieniu oka stanęli przy Huncwotach chcąc bronić ich jak na prawdziwych żartownisiów przystało.

- Larisko i po co te nerwy. Chłopcy z Aelin są już grzeczni i potulni jak baranki.

- Gideon, ponieważ jestem zmęczona i mam was dość zignoruję zachowanie twoich kolegów i koleżanki. Dobranoc - rudowłosa nawet nie spojrzała na nich i bez słowa odeszła w stronę schodów prowadzących do dormitoriów dziewczyn.

- Wszystkie Evans łączy jedna cecha - mruknął Fabian, gdy Larisa zniknęła z zasięgu ich wzroku. Rudowłosy uśmiechał się przyjaźnie, a jego oczy wprost tryskały energią.

- Nie cierpią Jamesa?- zgadywała Aelin uśmiechając się złośliwie. Była ona jedyną dziewczyną wśród Huncwotów. Brunetka miała długie włosy, oraz brązowe oczy. Aelin nie należała do najładniejszych dziewczyn w Hogwarcie. Była przeciętna jednak dzięki przyjaźni z Huncwotami nie było ucznia, który nie znałby jej imienia i nazwiska. Szlabany oraz straty punktów dla niej nie były niczym nowym. Od trzeciego roku przyjaźniła się z chłopakami i wskoczyłaby za każdym z nich w ogień.

-To w sumie też, ale chodziło mi o to, że są strasznie drętwe.

Maska • James PotterWhere stories live. Discover now