Rozdział 32

3.5K 219 67
                                    

Następnego dnia Larisa i James zjedli śniadanie w towarzystwie państwa Potter. Oczywiście Euphemia podczas posiłku musiała przypomnieć swojemu synowi o piernikach, co brunet skomentował krótkim ,,Jak mógłbym zapomnieć o najlepszej zabawie przed świętami?".

Rozbawiło to Larisę i ojca chłopaka, który zaraz po zakończeniu śniadania udał się do pracy. Euphemia również musiała się już zbierać do Ministerstwa.

- Proszę, nie pozwól Jamesowi dotykać piekarnika, to dziecko zabije się nawet plastikową łyżką - powiedziała pani Potter, wychodząc do pracy.

- Będę go pilnować - mruknęła Larisa i wtuliła się w bok swojego chłopaka.

- Trzymam cię za słowo - mruknęła Euphemia i przeniosła się za pomocą sieci Fiuu do Ministerstwa Magii.

- Musimy robić te durne ciastka? - zapytał z niechęcią James.

- Twoja mama o to prosiła - oznajmiła Evans i skierowała się do kuchni.

- Ciasto jest zrobione. Tylko rozwałkować, powycinać kształty, upiec i udekorować - powiedziała dziewczyna i wyciągnęła z szafki kilka foremek.

- I zjeść - dodał James, przytulając od tyłu swoją dziewczynę. - Kocham cię - szepnął jej na ucho, na co rudowłosa uśmiechnęła się.

- Ja ciebie też kocham, James. A teraz do roboty - oznajmiła zielonooka i podzieliła ciasto nożem na kilka części.

- Ale kochanie - jęknął okularnik, specjalnie przedłużając ostatnią samogłoskę.

- Rób, a nie gadasz Potter - warknęła zielonooka, biorąc jedną część ciasta i gniotąc ją w dłoniach.

- Zapamiętam to - oświadczył brązowooki i zabrał się za przyrządzanie pierników.

Larisa wałkowała ciasto, by było cienkie i dało się z niego wykroić ciastka. Dziewczyna wzięła foremki w różnych kształtach i wycinała je w masie.

- Nagrzeję piekarnik - oznajmiła Evans i włączyła urządzenie.

- A mamy coś do dekorowania? - zapytał James, ze skupieniem wycinając kolejny kształt.

- Zrobię pomarańczowy lukier, a twoja mama zostawiła wiórki czekoladowe w górnej szafce, nad szufladą z pojemnikami - wyjaśniła Larisa, uśmiechając się szeroko.

- Lubisz robić pierniki?

- To chyba jedno z najlepszych zajęć przed świętami - westchnęła dziewczyna, smarując margaryną blaszkę. - Odkąd pamiętam mama je robiła i jakoś nie widzę Bożego Narodzenia bez nich. Zawsze z Lily podkradałyśmy lukier i później całe buzie nam się lepiły.

Larisa uśmiechnęła się na to wspomnienie i posypała bułką tartą blaszkę z rozsmarowaną na niej margaryną. Co roku pomagała mamie w robieniu pierników jak umiała, więc miała już w tym niezłą wprawę.

- Musiało to śmieszne wyglądać - mruknął James.

- Bo wyglądało. Ale kiedy ma się sześć lat, świat wygląda inaczej. Petunia, ja i Lily miałyśmy wtedy jeszcze dobre relacje. I nie wiedziałyśmy o istnieniu magii.

- U nas w domu było inaczej. Mama gotowała w kuchni, a ja robiłem pierniki. Dziadek z tatą rąbali drewno do kominka, ubierali choinkę i ogólnie ozdabiali cały dom.

- Jak miał na imię twój dziadek? - zapytała rudowłosa, dziwnie czując się z tym, że rozmawia o kimś, nawet nie zając jego imienia.

- Henry, ale wszyscy mówili do niego Harry. Polubiłby cię - zapewnił okularnik, a Larisa uśmiechnęła się. - Podczas pierwszej wojny światowej chciał, żeby czarodzieje pomogli mugolom, przez co nie zostaliśmy wpisani do Nienaruszalnej Dwudziestki Ósemki.

Maska • James PotterWhere stories live. Discover now