Rozdział 6

5.4K 296 101
                                    

 Larisa na treningach i meczach czuła się szczęśliwa i spełniona. Po całych tych wydarzeniach nie było jej jednak do śmiechu. Rudowłosa musiała się wymykać na różne sposoby. Raz bezpośrednio z boiska zmykała na miotle, raz uciekała do Zakazanego Lasu. Powodem tego byli uczniowie, którzy chcieli poznać jej tożsamość.

Po treningach było zdecydowanie lepiej niż po meczach- mniej osób, oraz bardziej empatyczni ludzie, którzy w większości szanowali ją i jej decyzję.

Larisa w sobotę o piętnastej przyszła na stadion już w stroju, oraz masce i zmienionych za pomocą magii fioletowych włosach.

Na trybunach siedzieli Syriusz Black, Peter Pettigrew, Remus Lupin, oraz Aelin Reeves. Rudowłosej nie zdziwił ich widok, ponieważ Huncwoci zazwyczaj przychodzili na wszystkie mecze i treningi. Larisa zobaczyła, że cała czwórka patrzy to na nią to na kawałek jakiegoś pergaminu.

- James - na boisku Larisa mówiła do Pottera zawsze po imieniu. Zresztą każdy Gryfon w reprezentacji mówił do kolegów z drużyny po imieniu.

- Słucham?- brunet co chwila zerkał nerwowo na Huncwotów. Potter miał już na sobie czerwono-żółty stój do Quidditcha. A w prawej ręce trzymał swoją miotłę- Zamiatacza 5.

- Gdzie pozostali zawodnicy?- zapytała chwilowo fioletowowłosa.

- Dziś masz indywidualny trening. To kara za środę - uśmiech Pottera był szeroki, a od chłopaka emanowała dobra energia.

- James!- krzyknął Black, który właśnie stanął wraz z pozostałymi Huncwotami koło Larisy.

Cała czwórka miała jakieś dziwne miny, a ich oczy były lekko rozszerzone. Aelin uśmiechała się w ten typowy dla siebie sposób, Remus patrzył ze zdziwieniem na Larisę, a Peter uśmiechał się jakby wygrał fabrykę słodyczy.

- Dzień dobry, Lariso. Jeszcze się z tobą dziś nie witałem - mruknął Syriusz, a miotła, którą trzymała Evans upadła na ziemię.

James patrzył w szoku na dziewczynę, a ona stała jak słup i nic nie mówiła.

- Black musiałeś mnie z kimś pomylić - zmieniony głos Larisy był również jej specjalnością w zaklęciach.

- Uroczyście przysięgam, że knuję coś nie dobrego - Syriusz przyłożył swoją różdżkę do pergaminu, na którym zaczęły się pojawiać różne linie i zawijasy.

- Kogo tutaj widzisz?- zapytał Gryfon wskazując palcem punkt na papierze.

- O cholera - powiedział James, który spojrzał na mapę przez ramie Larisy.

Evans stała na boisku i nie wiedziała co powiedzieć. Od trzeciej klasy była Maską i nikt nie znał jej tożsamości. Nastolatka nie miała pojęcia co teraz zrobić. Wymazać pamięć Huncwotom i zabrać im ten pergamin? Czy zacząć błagać na kolanach by nic nikomu nie mówili? A może powiedzieć, że prawdziwa Maska nie mogła być na treningu, a ona jest tylko w zastępstwo? Byłaś jeszcze opcja z powiedzeniem prawdy i może nawet nawiązaniem jakiejś znajomości. Tylko kto chciałby się przyjaźnić z taką dziewczyną jak rudowłosa? Ciągłe kłamstwa, sekrety. Kto pakowały się w to z własnej woli?

- I co pani prefekt nadęta-naczelna? Zabrakło języka w twarzyczce?- kpił Syriusz, a Larisa dalej stała i nic nie mówiła.

- Nie wierzę, że dzielę dormitorium z Maską - powiedziała entuzjastycznie Aelin, a jej brązowe włosy lekko zafalowały przez silniejszy podmuch wiatru.

- Larisa?- Remus chciał podejść do Evans jednak ta szybko podniosła miotłę, która leżała na trawie i odleciała w stronę chatki Hagrida.

W pościg za Gryfonką rzucił się James. Potter leciał niczym strzała za Evans. Brunet nigdy nawet w najdziwniejszych myślach nie przypuszczał, że starsza siostra Lily jest Maską. Jego zdziwienie było ogromne. W końcu Lara w pierwszej klasie na lekcji latania nie dała popisu swoich umiejętności. I wtedy Potter zrozumiał. Te wszystkie pytania o drużynę, treningi i strategię na mecze nie były przez grzeczność lub chęć przedłużenia rozmowy. Lara po prostu chciała wiedzieć wszystko co okularnik sądzi o Quidditchu, a jako Maska nie chciała za bardzo wdawać się z kimś w dyskusję.

James dogonił Evans dopiero gdy ta wylądowała, zeszła z miotły i usiadła na jakimś kamieniu. Jakimś zaklęciem nastolatka zmieniła swój wygląd, oraz ubiór. Zielone oczy rudowłosej były zaszklone, a po jej policzkach płynęły łzy.

- Lara - westchnął Potter kucając przed dziewczyną i biorąc jej dłonie w swoje ręce.

- Trzy lata planowałam wszystko. Uczyłam się zaklęć, żeby było mi łatwiej, odsuwałam się od koleżanek, wzorowo się zachowywałam i po co? Wszystko zniszczyliście jakimiś durnymi zaklęciami - Larisa załkała głośno, a James mocniej ścisnął jej dłonie.

- Nie powiemy nikomu, przynajmniej ja. Obiecuję ci to - mruknął brunet. Okularnik dziwnie się czuł rozmawiając teraz z Larisą. Zupełnie inaczej niż jeszcze przed poznaniem jej sekretu. Teraz kiedy wiedział, że to prefekt naczelna jest Maską nie mógł przestać uśmiechać się. Tak bardzo chciał ją poznać. Larisa natomiast nie mogła pozbyć się wrażenia, że Potter nie zostawi jej tak łatwo, oraz że Huncwoci nie dadzą jej teraz żyć w spokoju. Te przypuszczenia były dla niej dziwne, a zarazem na niezrozumiały sposób przyjemne.

- Dziękuję - mruknęła rudowłosa i odsunęła się od Jamesa.- Możemy się umówić u was w pokoju za godzinę. Wtedy wszystko wam wyjaśnię.

- Dobrze. Zostawiam cię samą, ale za sześćdziesiąt minut jesteś u nas w dormitorium.

Larisa miała totalny mętlik w głowie. Właśnie los płatał jej figla. Rudowłosa marzyła tylko by cały dzień okazał się snem. Dziwnym, nienormalnym, ale na szczęście snem.

Przecież nie może im powiedzieć wszystkiego. Nie może zdradzić swoich obaw przed brakiem akceptacji, przed presją środowiska czy choćby reakcją Lily.

Jako czarownica z mugolskiej rodziny nie chciała być gorsza. Przecież Syriusz, Aelin, Peter i Remus mają ją teraz w garści. Mogą ją szantażować i zmuszać do jakiś nieodpowiednich rzeczy. Jak na przykład robienie żartów czy dawanie zadań domowych do przepisania.

Larisa spędziła pół godziny snując różne scenariusze, jednak żaden nie kończył się dobrze. Wracała do zamku z kamienną twarzą, choć w środku cała się trzęsła. Miotła została przez nią pomniejszona i schowana do kieszeni kurtki.

Pukając do drzwi Huncwotów Larisa czuła, że nie wyjdzie stamtąd jako ta sama osoba. Nie chodziło tu o zmiany fizyczne, ale psychiczne.

Drzwi otworzyła Aelin uśmiechając się do rudowłosej. Reeves zazwyczaj spędzała czas z chłopakami, więc Larisy nie zdziwił jej widok. Przecież Aelin od trzeciego roku nauki również należała do Huncwotów.

W pokoju siedzieli wszyscy. James czyścił okulary, Peter czytał książkę podjadając jakieś cukierki, Remus składał ubrania, a Syriusz leżał na swoim łóżku. Black wskazał dziewczynie krzesło, które stało na środku pokoju, a Larisa westchnęła ciężko.

- Nie bawmy się w różne słowne przepychanki czy głupie kłamstwa. Nas interesuje wszystko, ale jesteś szczera. My opowiemy ci również kilka ciekawych historii z życia żartownisiów - Syriusz postanowił nie owijać w bawełnę i od razu zaczął konkretną rozmowę. Na słowa Blacka wszyscy zaprzestali swoich czynności i spojrzeli na Larisę. Aelin usiadła koło Syriusza i uśmiechnęła się do rudowłosej.

- Co chcecie wiedzieć?- westchnęła zielonooka siląc się na miły ton i siadając na krześle.

- Dalszego się ukrywasz?- zadał pierwsze pytanie Syriusz.

- Nie żyjemy w świecie, w którym wszystko jest możliwe, Syriuszu. Ludzie mają różne powody by uciekać czy chować się. Ja nie chcę być wyśmiewana, czy upokorzona.

Maska • James PotterWhere stories live. Discover now