CHAPTER TWENTY SIX.

699 26 0
                                    

      Gdy otworzyła oczy były one pełne łez

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

      Gdy otworzyła oczy były one pełne łez. Hannah Kohl, zaciskając dłonie w pięści wpatrywała się przed siebie nieobecnym spojrzeniem. Walburga nawet nie próbowała się odzywać. Ze skupieniem i niemalże śmiertelną powagą, która już dawno przestała być udawana, a stała się jej nierozłączną częścią wpatrywała się w bransoletę na swoim nadgarstku. Oparła się o ramę łóżka z baldachimem w kolorach srebra i zieleni. Co jakiś czas krople wody uderzające o podłogę przyprawiały obie dziewczyny o dreszcze irytacji, chociaż ta druga wciąż zachowywała swoją maskę i starała się tego nie okazywać.

      — Już — mruknęła Hannah i wstała, a zaraz za nią z wrodzoną gracją podniosła się Panna Black.

      Wyszły z dormitorium i przeszły przez korytarz rozdzielający dormitoria dziewcząt i dormitoria chłopców. Blondynka sięgnęła do kieszeni swojego swetra i wyciągnęła z niego swoją różdżkę, której koniec przyłożyła do zamka ze starannie przez nich wybranych drzwi do pokoju, których mieszkańców o tej porze nie miało tam być. Z jej ust wydostało się ciche 'Alohomora', a zamek przeskoczył z głośnym kliknięciem. Brunetka skrzywiła się, nie starając nawet ukryć swojego niezadowolenia z tego faktu. Gdyby teraz ktoś je przyłapał zostałyby wydalone z Hogwartu z kwitkiem, a to było ostatnie, z czym chciała się mierzyć.

      Weszły do środka i zamknęły za sobą drzwi. Dormitorium było pięcioosobowe. Panowała w nim jeszcze mroczniejsza atmosfera niż w ich własnym, chociaż mogłoby się to wydawać niemożliwe. Idealnie zaścieline łóżka prócz jednego, które najwyraźniej należało do Oriona, gdyż zaraz przy nim na stoliku nocnym leżało opakowanie lukrecjowych cukierków, którymi potrafił się najeść za sześć osób i wciąż mu to nie zbrzydło. Poniekąd inaczej sytuacja wyglądała u Walburgi. Była więc pewna, że jeśli dojdzie do ich ślubu i nikt ani nic go nie zakłóci to będzie musiała go utemperować. Nie tylko o sam słodycz chodziło.

      Walburga i Orion Blackowie, chociaż byli rodziną różnili się nie do poznania. Właśnie dlatego ona chciała go zmienić i nastawić na jej własne poglądy, wpoić mu jej własne cechy charakteru, chociaż nie był już dzieckiem, które przyswoiłoby je nawet tego nie zauważając i się nie sprzeciwiając. Mimo to Hannah zawsze wiedziała, że prędzej czy później jej przyjaciółce się to uda tak, jak udało jej się namówić ją na ten gwałtowny krok ku ich własnym i poniekąd nierozsądnym celom.

      — Znajdź zapasowy klucz do drzwi. Jestem pewna, że Mulciber ma jeden u siebie. Ja poszukam różdżki Malfoya — rzuciła jasnowłosa, a Walburdze nie pozostawało nic innego, jak tylko rozpoczęcie poszukiwań w kufrze chłopaka.

      — Nie rób bałaganu. Wystarczy krawat zostawiony nie w tym miejscu i skończymy bez skończonej edukacji w najlepszym wypadku.

      Panna Kohl spojrzała na towarzyszkę tak, jakby za tę uwagę chciała skazać ją na wieczne potępienie. Dokładnie znała ryzyko, nie była przecież skończoną idiotką. Zanim tu przyszły zdążyła obmyślić wszystko na tyle dokładnie, aby nie popełnić jakiejś gafy, która mogłaby je skreślić.

𝐓𝐎 𝐄𝐍𝐃.♕ TOM RIDDLE ERAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz