Znad księgi w czarnej oprawie, Adelina Shelwood wpatrywała się otwarcie w burzę rudych włosów, które przez swą niewielką długość sterczały niemalże na wszystkie strony. Nieświadomie zaciskała palce na okładce, a jej knykcie powoli zaczęły przybierać żółtawą barwę od zbyt mocnego napierania na nią. Chociaż za wszelką cenę starała się nie okazywać niczego na zewnątrz, w jej wnętrzu gotowała się złość, która powoli zaczynała przeistaczać się we wściekłość. Pragnęła wyciągnąć różdżkę i rzucić zaklęcie w plecy Krukonki, aczkolwiek wiedziała, że nie może tego zrobić, odwlec to do najodpowiedniejszej chwili – tylko i wyłącznie w obronie własnej.
Shantall Avalon podniosła się z miejsca i zgarnęła księgę, którą studiowała. Zapobiegawczo rozejrzała się dookoła, spojrzeniem natrafiając na jasne tęczówki jej przyjaciółki. Cofnęła się, prawie potykając o krzesło, na którym jeszcze przed chwilą siedziała i odwróciwszy, przerwała kontakt wzrokowy między nimi. Adelina przymknęła powieki i w umyśle zaczęła odliczać sekundy.
Dziewięćdziesiąt trzy... Dziewięćdziesiąt cztery... Dziewięćdziesiąt pięć... Dziewięćdziesiąt sześć...
W końcu sama wstała i nie kwapiąc się nawet, aby posprzątać po sobie podręcznik zabrany z jednej z półek niedaleko wejścia do Działu Ksiąg Zakazanych, wyszła z biblioteki w wyraźnym pośpiechu. Jej marsz powoli zaczynał przypominać lekki trucht, gdy mijała zajętych swoimi sprawami uczniów, będąc odprowadzana jedynie kilkoma spojrzeniami osób, które były jej znane z widzenia lub na tyle, aby móc jasno wykreślić ich z listy potencjalnych przyjaciół.
Adelina w ciągu tego miesiąca coraz częściej zaczęła przybywać na piętro, wciąż niezmiennie o tej godzinie. Coraz częściej jej drogi krzyżowały się z Tomem Riddle'a, a sama zaczęła zauważać, że wbrew oporom obu stron, wszystko wokół nich wydawało się wracać do normalnego toku pracy. Jej uwaga skutecznie była przyciągana przez niego, a sama przyłapała się na skrupulatnym obserwowaniu jego najbliższego otoczenia. Podczas posiłków w Wielkiej Sali, zasiadała mimo wszystko przy stole swojego domu i odrywając skórki chleba grochowego od miękkiej części przypatrywała się jego idealnym rysom twarzy z taką surowością, że osoba trzecia mogłaby pomyśleć, iż w umyśle opracowuje plan, jak go napaść. Tego spojrzenia nauczyła się od Walburgi Black, z którą zaczęła spędzać znacznie więcej czasu niż z Hannah Kohl, która siedząc przy stole Slytherinu, wydawała się zapomnieć o czymkolwiek poza czubkiem własnego nosa. Adelina spoglądając i na nią, starała się odgadnąć, co zajmuje jej myśli, jednakże Ślizgońska maską obojętności nie pozwalała jej dostać się nawet do tych z brzegu.
Oparła dłonie na barierce Wielkich Schodów i wyciągnęła głowę, chcąc przyjrzeć się tłumowi uczniów, który przeciskał się przez siebie nawzajem, niemal taranując innych. I tym razem dostrzegła charakterystyczne rude włosy, których właścicielka mknęła w stronę przedsionka Wielkiej Sali. Stała tam, ignorując kąśliwie uwagi zirytownaych studentów, którzy wymijali ją na wąskich stopniach. Dopiero, kiedy Panna Avalon zniknęła na parterze, Krukonka rzuciła się w dalszą drogę, klnąc pod nosem, gdy tuż przed tym, jak miała przejść na kolejną część schodów, te jak na złość zmieniały swoje położenie. Acz w końcu, zirytowana jak wielu, idąc w ślady jednego ze starszych czarodziei, w ostatniej chwili przeskoczyła na drugą stronę.
CZYTASZ
𝐓𝐎 𝐄𝐍𝐃.♕ TOM RIDDLE ERA
Fanfiction[BRAK KONTYNUACJI} "You're giving up, I'm tired The tug of War that we're playing I'm not giving up in truing to tell you" "Grip your hands tired of what's your worth Watch yourself beg hanging on to Earth Love, War, Pain, Life everything's the same...