CHAPTER TWENTY ONE.

907 41 0
                                    

      Znad księgi w czarnej oprawie, Adelina Shelwood wpatrywała się otwarcie w burzę rudych włosów, które przez swą niewielką długość sterczały niemalże na wszystkie strony

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

      Znad księgi w czarnej oprawie, Adelina Shelwood wpatrywała się otwarcie w burzę rudych włosów, które przez swą niewielką długość sterczały niemalże na wszystkie strony. Nieświadomie zaciskała palce na okładce, a jej knykcie powoli zaczęły przybierać żółtawą barwę od zbyt mocnego napierania na nią. Chociaż za wszelką cenę starała się nie okazywać niczego na zewnątrz, w jej wnętrzu gotowała się złość, która powoli zaczynała przeistaczać się we wściekłość. Pragnęła wyciągnąć różdżkę i rzucić zaklęcie w plecy Krukonki, aczkolwiek wiedziała, że nie może tego zrobić, odwlec to do najodpowiedniejszej chwili – tylko i wyłącznie w obronie własnej.

      Shantall Avalon podniosła się z miejsca i zgarnęła księgę, którą studiowała. Zapobiegawczo rozejrzała się dookoła, spojrzeniem natrafiając na jasne tęczówki jej przyjaciółki. Cofnęła się, prawie potykając o krzesło, na którym jeszcze przed chwilą siedziała i odwróciwszy, przerwała kontakt wzrokowy między nimi. Adelina przymknęła powieki i w umyśle zaczęła odliczać sekundy.

      Dziewięćdziesiąt trzy... Dziewięćdziesiąt cztery... Dziewięćdziesiąt pięć... Dziewięćdziesiąt sześć...

      W końcu sama wstała i nie kwapiąc się nawet, aby posprzątać po sobie podręcznik zabrany z jednej z półek niedaleko wejścia do Działu Ksiąg Zakazanych, wyszła z biblioteki w wyraźnym pośpiechu. Jej marsz powoli zaczynał przypominać lekki trucht, gdy mijała zajętych swoimi sprawami uczniów, będąc odprowadzana jedynie kilkoma spojrzeniami osób, które były jej znane z widzenia lub na tyle, aby móc jasno wykreślić ich z listy potencjalnych przyjaciół.

      Adelina w ciągu tego miesiąca coraz częściej zaczęła przybywać na piętro, wciąż niezmiennie o tej godzinie. Coraz częściej jej drogi krzyżowały się z Tomem Riddle'a, a sama zaczęła zauważać, że wbrew oporom obu stron, wszystko wokół nich wydawało się wracać do normalnego toku pracy. Jej uwaga skutecznie była przyciągana przez niego, a sama przyłapała się na skrupulatnym obserwowaniu jego najbliższego otoczenia. Podczas posiłków w Wielkiej Sali, zasiadała mimo wszystko przy stole swojego domu i odrywając skórki chleba grochowego od miękkiej części przypatrywała się jego idealnym rysom twarzy z taką surowością, że osoba trzecia mogłaby pomyśleć, iż w umyśle opracowuje plan, jak go napaść. Tego spojrzenia nauczyła się od Walburgi Black, z którą zaczęła spędzać znacznie więcej czasu niż z Hannah Kohl, która siedząc przy stole Slytherinu, wydawała się zapomnieć o czymkolwiek poza czubkiem własnego nosa. Adelina spoglądając i na nią, starała się odgadnąć, co zajmuje jej myśli, jednakże Ślizgońska maską obojętności nie pozwalała jej dostać się nawet do tych z brzegu.

      Oparła dłonie na barierce Wielkich Schodów i wyciągnęła głowę, chcąc przyjrzeć się tłumowi uczniów, który przeciskał się przez siebie nawzajem, niemal taranując innych. I tym razem dostrzegła charakterystyczne rude włosy, których właścicielka mknęła w stronę przedsionka Wielkiej Sali. Stała tam, ignorując kąśliwie uwagi zirytownaych studentów, którzy wymijali ją na wąskich stopniach. Dopiero, kiedy Panna Avalon zniknęła na parterze, Krukonka rzuciła się w dalszą drogę, klnąc pod nosem, gdy tuż przed tym, jak miała przejść na kolejną część schodów, te jak na złość zmieniały swoje położenie. Acz w końcu, zirytowana jak wielu, idąc w ślady jednego ze starszych czarodziei, w ostatniej chwili przeskoczyła na drugą stronę.

𝐓𝐎 𝐄𝐍𝐃.♕ TOM RIDDLE ERAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz