CHAPTER THREE.

3.1K 194 12
                                    

Kilka dni później wyszła ze skrzydła szpitalnego

Deze afbeelding leeft onze inhoudsrichtlijnen niet na. Verwijder de afbeelding of upload een andere om verder te gaan met publiceren.

Kilka dni później wyszła ze skrzydła szpitalnego. Wypadek był groźny, a gdyby upadła na głowę kilka centymetrów wyżej mogłoby się to skończyć tragicznie. Obudziła się dzień przed opuszczeniem skrzydła. Do momentu wyjścia męczyła się z bólami głowy i zawrotami, a zdarzyło się, że straciła przytomność na kilka godzin. Jednak kobieta zajęła się nią jak potrzeba i wszystko minęło po nie długim czasie. Teraz jej myśli zajmowała tylko jedna. W nocy, jak spała czuła czyjąś obecność. Nie miała pojęcia kto to był i to sprawiało jej problem. Zastanawiała się nad tym, dopóki nie dotarła do Wielkiej Sali. Weszła do środka, a do jej nozdrzy dotarł cudowny zapach jeszcze gorących dań na stołach domów. Uśmiechnęła się lekko widząc przy stole Ravenclawu Shantall Avalon i Hannah Kohl. Ich włosy wróciły do naturalnych odcieni, zresztą jak jej. Usiadła koło zasypanej rudowłosej i dźgnęła ją łokciem w żebra. Dziewczyna gwałtownie podskoczy tym samym zrzucając ze stołu widelec. Blondynki zaśmiały się cicho i zaczęły obserwować poczynania Krukonki.

- Dobrze się czujesz? - zapytała Adelina Shelwood i podniosła widelec z ziemi.

- Nie - fuknęła i przetarła dłonią twarz. - Jestem strasznie nie wyspana, a do tego dobiła mnie Historia Magii. Ty masz spokój do końca tygodnia.

- I zamierzam z tego korzystać - mrugnęła do niej i nałożyła na talerz udko z kurczaka i ziemniaczki. Nalała sobie soku z dyni i wzięła łyk. Gdy odstawiła szklankę poczuła, jak ktoś opłata swoje ręce wokół jej szyi. Nie był to chłopak, bo ręce były chude i wątłe. Złapała za nie i odwróciła się do Walburgi Black.

- Witaj, Walburgo - przytuliła szatynkę i usiadła z powrotem robiąc miejsce Ślizgonce.

- Witaj, Adelino - powiedziała z uśmiechem i wzięła do ręki czerwone jabłko. - Nie zgadniesz kogo widziałam w skrzydle szpitalnym - poruszyła zabawnie brawiami.

- Nie mam bladego pojęcia - mruknęła blondynka z zainteresowaniem w głosie. To była prawda. Skreśliła z listy podejrzanych Hannah, Shantall i Columa, bo siedzieli do późna nad książkami. Chyba. Pozbyła się z niej również Toma, bo od rozmowy w bibliotece się nie widzieli. No dobra. Jego sylwetka minęła jej przed oczami, jak szła do Wielkiej Sali korytarzem, ale to tyle. Znając życie nie była to też Walburga, bo mówiła to, jakby z punktu obserwatorki.

- Riddle'a - to jedno słowo sprawiło, że Shantall zadławiła się zupą. Adelina pokręciła głową kryjąc lekki uśmiech i wróciła do jedzenia.

- Widzę ten uśmiech, Adelino - Hannah Kohl uśmiechnęła się znacząco i podniosła jedną brew.

- Nasza mała oferma w końcu dorasta - Shantall udała, że wyciera łzę, a towarzyski się zaśmiały.

- Dobra idę na błonia. Widzimy się później?

- Jasne. Do później.

Krukonka wstała od stołu i szybkim krokiem opuściła Wielką Salę. Następnie udała się w kierunku swojego punktu docelowego. Na miejscu usiadła pod swoim ulubionym drzewem i zamknęła oczy. Po jakimś czasie na jej nos spadła kropla wody. Dziewczyna nie tym za bardzo nie przejęła i dalej siedziała. Jednak szybko wypędziła ją z błoni ulewa. Wbiegła do zamku, ale przy wejściu na kogoś wpadła.

𝐓𝐎 𝐄𝐍𝐃.♕ TOM RIDDLE ERAWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu