27. false alarm

494 37 24
                                    

Rozglądałam się po pomieszczeniu, obserwując zgromadzonych przy maszynach produkcyjnych. Szłam krok w krok za Daruim, a po chwili skręciliśmy w lewo, otwierając kolejne drzwi, za którymi znajdowały się schody. Szliśmy na dół, gdy zaczęłam coraz głośniej słyszeć krzyki, a także kogoś mówiącego przez mikrofon. Przed masywnymi drzwiami stało dwóch mężczyzn z bronią przy boku. Zatrzymali mnie i blondyna, patrząc dłużej w moją stronę.

    — Kim ona jest? — zapytał jeden z nich.

    — A na kogo wygląda? Dziwka to dziwka — odparł blondwłosy.

    Zacisnęłam wargi, słysząc te obrzydliwe słowa i spojrzałam w bok, nie chcąc na nich wszystkich patrzeć. Mężczyźni wymienili jeszcze ze sobą kilka zdań, a następnie weszliśmy do środka, gdzie hałas ogłuszył na chwilę moje bębenki. W pomieszczeniu znajdowało się sporo ludzi, a wszyscy skierowane mieli głowy na ring, znajdujący się na środku. Na ringu znajdowały się trzy osoby, z czego dwie okładały się pięściami w tak brutalny sposób, aż nie mogłam na to patrzeć, a trzecią okazał się komentator tego przerażającego widowiska.

    — Gdzie my jesteśmy? — szepnęłam sama do siebie.

    Darui złapał mnie za ramię, ciągnąc mocno i zaczął przeć przed siebie, by przedrzeć się przez tłum ludzi. Obijałam się o spoconych mężczyzn, nie widząc tutaj żadnej kobiety i po kilku minutach doszliśmy do czegoś na kształtu loży. Mężczyzna w czarnym garniturze rozpoznał mojego oprawcę i wpuścił nas do środka, gdzie siedziało kilka osób, a wszyscy mieli na sobie skórzane kurtki z czaszką ze skrzydłami i napisem „Hells Angels".

    — Sakura, długo się nie widzieliśmy.

Zwrócił się do mnie czarnowłosy, którego od razu rozpoznałam. Siedział na środku kanapy, a po jego bokach stało kilku mężczyzn.

    — Sai.

    — Miło, że mnie pamiętasz — stwierdził. — Siadaj, rozgość się.

    Poklepał miejsce obok siebie i upił alkohol ze szklanki. Usiadłam powoli na krańcu kanapy, wyciągnięta niczym struna. Serce chciało mi się wyrwać z piersi i bałam się, bo nigdy nie powinnam się znaleźć w takim miejscu.

    — Znajdujemy się na turnieju walki — wytłumaczył. — Bez zasad i bez reguł, lecz nagroda jest tego warta — dodał.

    — Sai, wypuść mnie, proszę — wybełkotałam. — Nic nikomu nie powiem. Obiecuję.

    — Sakura, bardzo chciałbym, ale nie mogę. — Zaśmiał się.

    Jednak po chwili jego mina się zmieniła. Patrzył przez siebie, a głowę miał skierowane ku górze i miałam wrażenie, że mimo jego opanowania, lekka obawa pojawiła się na chwilę w jego oczach. Spojrzałam dyskretnie w tamtą stronę, ale mogłam dostrzec z daleka tylko ciemne długie włosy. Pomyślałam mimowolnie, że ten człowiek może być ich szefem. Sai wstał, rzucając w moją stronę krótkie do zobaczenia i wyszedł. Gdy tylko straciliśmy go z oczu, stojący mężczyźni usiedli zadowoleni, znajdując się zdecydowanie zbyt blisko mnie.

    — Nie lubię być kurwa niańką — warknął Darui.

    Zachowywał się, jakby mnie tu nie było i nie do końca wiedziałam, czy to dobrze, czy nie.

    — Coś mi się wydaje, że Sai przecenia swoje możliwości. — Zarechotał brązowowłosy mężczyzna.

    — Takie słowa z twoich ust, Chōza? — Czarnowłosy mężczyzna uniósł brwi do góry. — Myślałem, że jesteś jego zaufanym przydupasem.

artistically love // sasusakuWhere stories live. Discover now