17. what goes around, comes around

565 34 16
                                    

 Dzwoniłam do Sasuke, ale nie odbierał telefonu. Przez chwilę zastanawiam się, czy to na pewno dobry pomysł, ale skoro byłam już pod jego budynkiem, stwierdziłam, że nie pora, by się wycofywać. Weszłam do windy, witając się z ochroniarzami i wpisałam kod, zestresowana. Kilka chwili później byłam na górze i wyszłam na korytarz. Wszędzie było zapalone światło, jednak nikogo w pobliżu nie widziałam. Weszłam dalej, chcąc wejść do salonu, gdy nagle prawie wpadłam na roześmianą rudowłosą kobietę. Spojrzała na mnie zdziwiona, tak samo jak ja na nią.

— Kim jesteś?

Odezwałyśmy się w tym samym czasie. Miałam wrażenie, że kobieta zna mnie, ale nie miałam pojęcia skąd, ponieważ ja jej w ogóle nie kojarzyłam. Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że jest bardzo ładna. Wysoka, szczupła, a jej długie włosy do pasa prezentowały się idealnie. Ubrana była w skąpy strój, podkreślając jej atuty. Poczułam ukłucie, domyślając się, że kobieta musi być modelką, kolejną modelką.

— Karin, pracuje w fotomodelingu.

Cholera, wiedziałam.

— Nie wiedziałam, że ktoś jeszcze ma do nas dołączyć. Zawsze spędzaliśmy czas tylko w trójkę — powiedziała do mnie, uśmiechając się sztucznie.

Czułam, jakby mój świat nagle się walił. Uczucie zawodu, złości i kłamstwa rosło we mnie z minuty na minutę i nie rozumiałam, co tu się tak naprawdę dzieje.

— Jesteś dziewczyną Sasuke? — zapytałam głupio.

— Ja? Nie. — Zaśmiała się. — Moja przyjaciółka nią była, są właśnie na górze — odparła jak gdyby nigdy nic. — Stara miłość nie rdzewieje. — Zaśmiała się sztucznie. — A ty mówiłaś kim jesteś?

— Nikim — odpowiedziałam cicho.

Odwróciłam się na pięcie, prawie wbiegając do windy. Rozbawiony wzrok rudowłosej jeszcze bardziej powodował moją bezsilność i złość, spowodowany sytuacją w jakiej się znalazłam. Jak Sasuke mógł mnie tak okłamywać? Przecież zaledwie wczoraj sam mi powiedział, że to coś poważniejszego. Same komentarze Karin względem Sasuke i na pewno tej blondwłosej, drugiej, modelki... Łzy zaczęły lecieć po mojej twarzy i gdy winda się zatrzymała, wyszłam szybko z wieżowca, idąc przed siebie. Było około dwudziestej trzeciej, a ja nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić. Płakałam, nie wierząc co się właśnie stało i drżącymi rękoma wyjęłam telefon, chcąc zadzwonić do Deidary. Odebrał niemal od razu.

Dziunia, nie spodziewałem się tak szybko twojego telefonu! Myślałem, że może trochę powkurwia się, ale ujarzmisz go w dobrze znany sposób...

Dei... — Zapłakałam. — Jesteś w klubie, prawda?

Sakura, co się dzieje? — zapytał zaniepokojony. — Gdzie jesteś?

Niedługo będę — odparłam. — Mam dość.

Czekam na ciebie.

Chwilę później złapałam taksówkę i skierowałam się z powrotem do Sounds of Art. Po kilkunastu minutach weszłam do środka, trzymając głowę w dół, by nie chcąc zwracać na siebie uwagi swoimi zapuchniętymi od płaczu oczami. Deidara czekał już przy barze, a gdy mnie zobaczył, wyciągnął rękę, którą ujęłam szybko i zaprowadził mnie na zaplecze. Widziałam zaniepokojony wzrok Temari i Shikamaru, a gdy weszliśmy do pomieszczenia, wtuliłam się w blondwłosego, ponownie łkając.

— Ciii, kochanie.

Gładził mnie po włosach, pozwalając, bym dała upust swoim emocjom. Dopiero kilkanaście minut poźniej uspokoiłam się na tyle, by móc z nim porozmawiać i powiedzieć, co się stało. Powiedziałam mu o rozmowę z rudowłosą, a przy okazji opowiedziałam też wydarzenia z tego tygodnia i jego wyznanie o tym, że ze mną jest inaczej i bierze na poważnie naszą relację.

artistically love // sasusakuWhere stories live. Discover now