04:52 P.M

190 13 1
                                    

Głupie klucze, które zawsze nie wiadomo gdzie są. Stoję przed drzwiami do mieszkania i już chyba pięć minut szukam tych pieprzonych metalowych przedmiotów. Zawsze musi stać się coś z tymi kluczami. Całe szczęście po przeszukaniu pięć razy kieszeni jakoś się znalazły.

Weszłam do środka i poczułam przyjemny chłodek. Dziś w miasteczku jest ciepło. To mało powiedziane, jest cholernie ciepło. Rzuciłam się na kanapę i złapałam telefon w dłoń, żeby sprawdzić jakiś pierwszy lepszy portal społecznościowy, bo nawet ostatnio zaczęłam ich używać.

Od: Niall
PAKUJ SIĘ, PO SZÓSTEJ BĘDĘ PO CIEBIE. MASZ WOLNE W PRACY DO PIĄTKU:)

Chwila, ale co?

Co on znów wymyślił? Dlaczego zawsze mnie przed niczym nie ostrzega? I jak to mam wolne do piątku, skoro dziś wtorek?

Zadzwoniłam szybko do szefa i spytałam się osiem razy czy na pewno mogę sobie wziąć takie wolne. Jak się okazało tata Louisa wszystko wiedział już wcześniej i to o wiele, ale nic nie chciał mi zdradzić. Jakby rozumiem z przyjaciółmi, ale Niall knuje nawet z ich rodzicami.

Oczywiście spakowałam się jak mi kazał, ale kurde co on znów wymyśla. Myślałam, że dziś spotykamy się na plaży, bo chciał popływać, a on takie coś? Wzięłam ze sobą w razie co strój kąpielowy.

Czas dłużył mi się okropnie do tej szóstej po południu, ale gdy tylko wybiła ta godzina czekałam już pod drzwiami. Trochę byłam podekscytowana, bo gdzie on mnie zabierze?

Nagle usłyszałam pukanie do drzwi i jak strzała wyleciałam z salonu by otworzyć mu je. Dziś postawiłam na bardzo letnią- uwaga, sukienkę. Jakieś stare sandały, które miałam na sobie może dwa razy. Włosy spięłam w koka, bo mam dość pieprzenia się z nimi. Zrobiłam lekki makijaż i w sumie nie zaszalałam z niczym specjalnym.

Za to Niall zaszalał, bo miał na sobie spodenki do pływania, które sięgały mu do kolan. Mimo to wyglądały dobrze. Miał na sobie również białą, letnią koszulkę. Jego blond włosy postawił na żel, a na nosie miał ciemne okulary, co dodawało mu czegoś tak cholernie... seksownego?

Oh, stop.

- Hej- odchrząknęłam.

- Gotowa?- zapytał, a ja wskazałam na małą torbę za mną.

Chłopak złapał ją i zaczął kierować się do samochodu. Ja zamknęłam dom na klucz i podążyłam za jego śladem.

Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Nikt z nas się nie odzywał, co było trochę dziwne. W radiu ciągle leciały jakieś hity wakacyjne co trochę mnie rozpraszało.

Zaczęłam myśleć o całej naszej relacji, jak diametralnie się zmieniła. Gdy się poznaliśmy, sądziłam, że to nie potrwa długo. Wydawało mi się, że nikt, nigdy nie będzie umiał stworzyć ze mną jakiejś relacji. Może i w NY kiedyś miałam parę osób, którymi można nazwać „przyjaciółmi", ale często kończyło się to bardzo szybko. Zawsze wydawało mi się, że nie pasuje do społeczeństwa, że jestem w jakiś sposób inna. Jednak gdy go poznałam, nigdy w życiu bym nie powiedziała, że zwykły chłopak, który „ukradł" mi miejsce na plaży, parę miesięcy później zabierze mnie gdzieś i będziemy mieć tak wspaniałe relacje. Myślę też, że się zmieniłam. Nie tyle co ja się zmieniłam, ale razem się zmieniliśmy. Powoli czuje smak życia i jakby nabierało całkiem innego sensu. Moje myśli na temat tego kim tak naprawdę jestem zmieniają się w myśli jestem kimś na tym świecie.

Boże, ale to żałosne.

W każdym razie nie wytrzymałam już i spojrzałam na chłopaka, który z szerokim uśmiechem jechał przed siebie w nieznane mi miejsce.

- To gdzie mnie zabierasz?- zapytałam w końcu.

- Zobaczysz.

Wow, ale super. Przewróciłam oczami tylko na jego odpowiedz i patrzyłam się na morze, w którym pięknie odbijało się czerwone słońce.

***

Może dodam dziś coś jeszcze. Miłego dnia kochani :)

3:15 A.M | N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz