06:10 P.M

211 12 2
                                    

Dziś był chyba jak na razie najpiękniejszy dzień tego lata. Niestety bądź stety spędziłam go w pracy, ale przynajmniej mogłam pospacerować z psiakami.

Minął już tydzień od kiedy jestem różowa, ale również od ostatniego spotkania z Niall'em. Oboje zaczęliśmy nową prace i nawet jak nie mogłam spać, nie spotkałam go na plaży.

Zaczynam się martwić, że przez ten cały (prawie) pocałunek wszystko się zmieniło i blondyn już nie chce dalej trzymać się tej znajomości.

Gdy odgrzewałam sobie pizze ktoś zadzwonił do drzwi, a ja zgasiłam papierosa, którego paliłam.

Powoli powinnam zrezygnować z palenia w domu. Okropnie tu cuchnie.

- Hej- podrapał się po karku Niall, gdy otworzyłam drzwi.

Wyglądał naprawdę dobrze. Jego fioletowe włosy już trochę się zmyły. Miał na sobie białą koszulkę oraz na to zarzucił niebieska koszule. Na nogach miał białe szory.

- No hej, robię pizze i...

- Właściwie to nie chce wejść- powiedział tak samo, jak ja tydzień temu.

Zaśmiałam się i złożyłam ręce w krzyż pod piersiami.

- Nie mam pieniędzy na fryzjera.

- Tym razem chciałbym zabrać cię na przejażdżkę, dziś jest tez pierwszy dzień festiwalu. Pojedzmy tam- powiedział wskazując palcem za siebie.

Dopiero teraz zauważyłam, że stoją tam dwa wypożyczone rowery.

- No dobra, daj mi dziesięć minut- puściłam mu oczko i zamknęłam drzwi.

Szybko wyłączyłam mikrofalówkę i ze smutkiem wyjęłam pizze, której teraz nie zjem. Poszłam szybko się ogarnąć. Poprawiłam lekko makijaż, który ostatnio sobie znów zaczęłam robić.

Stałam chwile przed szafą, bo co mam niby ubrać? Na dworze jest strasznie gorąco, a ja wszystkie koszulki z krótkim rękawem włożyłam już do prania.

W oczy rzucił mi się czerwony kombinezon, który leży w szafie już chyba dwa lata. Wyjęłam go i chwile patrzyłam się na to ubranie.

Dobra, raz kozie śmierć.

Ubrałam go po jakiś dwóch minutach patrzenia się i tłumaczyłam sobie, że ubieram go tylko dlatego, bo nie mam nic innego.

Zeszłam na dół zabierając najpotrzebniejsze rzeczy i założyłam na nogi czarne vansy. Nie obchodzi mnie już nawet to czy do tego zestawu to pasuje, bo bez przesady i tak ubrałam już coś takiego na siebie i do tego wychodzę do ludzi.

Fioletowo włosy Niall stał oparty o płotek, który stał przed moim domem. Czytał coś uważnie na telefonie, ale gdy tylko usłyszał jak wychodzę odwrócił wzrok na mnie.

Poczułam jak jego wzrok aż wierci dziury we mnie, bo obserwował mnie od dołu aż po czubek głowy. Jakby rozumiem ubrałam coś innego, bardziej kobiecego, ale bez przesady.

Zaczęłam prężyć mięśnie jak on, gdy mieliśmy iść się kąpać.

- Mam przejść się może teraz jak na wybiegu?- zażartowałam.

- Bardzo chętnie bym zobaczył taki pokaz- odpowiedział.

Przewróciłam oczami i podeszłam do niego szukając w torebce portfela by zapłacić mu za wypożyczony rower.

- Co robisz? Nie ma mowy, że mi zapłacisz. To ja cię zabieram, więc prosze łapać kierownice- chłopak odwrócił się i wsiadł na swój rower.

- Nie Niall, bez przesady- wyciągnęłam rękę z banknotami w jego stronę.

- Kto ostatni przy końcu ulicy ten lamus!- krzyknął i odjechał, a ja westchnęłam zdenerwowana.

Wsiadłam szybko na rower i pojechałam za chłopakiem. Nie mogę być lamusem!

***
Z kim widzę się na na koncercie Niall'a w Warszawie? Udało wam się kupić? Bo ja jestem tak podekscytowana, że hej!

3:15 A.M | N.HWhere stories live. Discover now