03:02 A.M

309 22 3
                                    

Spojrzałam na zegarek, gdy wyszłam z pracy. Muszę się pospieszyć, żeby spotkać się z Niall'em. Od trzech dni, mimo naszej umowy, nie pojawiłam się.

Prawdopodobnie zatrułam się jakąś zapiekanką i nie wychodziłam z domu od trzech dni, nawet do pracy. Dlatego muszę teraz odrobić piętnaście godzin. Czuję się nadal źle, ale powinnam się z nim spotkać.

Zaczęłam znów przejmować się znajomością z Niall'em. Nadal nie jestem co do tego pewna. Myślę, że jednak przyda mi się taka osoba i zobaczymy co z tego wyjdzie.

Przyśpieszyłam krok, gdy byłam już przy wejściu na deptak obok plaży.

Wyjęłam z kieszeni paczkę fajek i odpaliłam jedną. Od tych trzech dni praktycznie wcale nie paliłam, ponieważ cały czas miałam odruch wymiotny. Wyjęłam z drugiej kieszeni zapalniczkę i odpaliłam szluga.

Weszłam na piasek oraz zaczęłam kierować się w stronę naszego miejsca.

Trochę zrobiło mi się smutno, gdy nie zobaczyłam na nim Niall'a. Musiałam go zawieść tym, że po obiecaniu sobie, że będziemy przychodzić mnie nagle tam nie ma. Usiadłam na pisaku i stwierdziłam, że po prostu poczekam i zobaczymy co się właściwie wydarzy.

Zgasiłam fajkę na piasku oraz zgaszonego peta włożyłam do pustego opakowania po chusteczkach.

- Już myślałem, że będziesz zanieczyszczać naszą przepiękną plaże, a co gorszę nasze miejsce- powiedział za mną znajomy głos.

Zaśmiałam się oraz odwróciłam głowę do tyłu.

- Widzisz, dbam o naszą planetę. Przede wszystkim o nasze miejsce- powiedziałam, a chłopak usiadł koło mnie.

- Musimy wymyślić sobie jakieś zajebiste przywitanie- zaproponował.

- Kurdę, ambitne pomysły.

- Może róbmy tak- powiedział oraz złapał moje dłonie.

Zaczął wymyślać jakaś układankę z naszych dłoni. W końcu nasze przywitanie to jakieś głupie klaskanie.

- Na koniec możemy pocałować się w czółko- powiedział lekko zawstydzony.

Lekko zamarłam, bo w sumie to już dość bliskie jak dla mnie zachowanie.

- Taka jakby obietnica na paluszek, ale my będziemy inni niż cała gromada ludzi. Nasze będzie czółko- lekko się wytłumaczył.

- Okey- powiedziałam trochę niepewnie, ale upewniłam go uśmiechem, że się zgadzam.

Zaczęliśmy ćwiczyć naszą układankę klaśnięć i w momencie kiedy mieliśmy na zmianę pocałować się w czółko oboje się zatrzymaliśmy. Aż w końcu Niall złapał mój tył głowy i pocałował wyznaczone miejsce. Jego suche usta delikatnie pocałowały moje czoło. Gdy nadeszła pora na mnie zaczęły trząść mi się ręce. Złapałam jego tył głosy ręką, która miała parkinsona i oddałam mu buziaka w czółko.

- Kochani jesteśmy- zaśmiał się, a ja cieszyłam się, że jest noc, bo zaczęłam się czuć tak niekomfortowo, że poczułam jak się rumienie.- Gdzie byłaś jak cię tu nie było?- dodał.

- Byłam chora- odpowiedziałam, ale zobaczyłam jego wyraz twarzy. Najwyraźniej mi nie wierzy.- Serio Niall, byłam chora. Zatrułam się czymś i nie wychodziłam z domu w ogóle.

- Okey, rozumiem- powiedział oraz odwrócił wzrok z moich oczu na morze- Czym się interesujesz?- zapytał po pięciu minutach.

Jego pytanie totalnie wykręciło mnie z normalnego myślenia. Czym ja właściwie się interesuje? Nie mam ani hobby, ani żadnego specjalnego zainteresowania.

- Kiedyś, bardzo dawno temu lubiłam rysować- powiedziałam po chwili namyślania się- teraz nie mam za bardzo zainteresowań. Lubię palić fajki to się zalicza?- zaśmiałam się.

- Oh- westchnął oraz spojrzał na mnie jakbym zrobiła mu krzywdę- Nie boisz się o siebie? Zdajesz sobie sprawę z tego jakie konsekwencje noszą za sobą papierosy?

- Nie lubię takich tematów. Nienawidzę zastanawiać się nad tym czy jestem na coś chora. Nie chcę sobie niszczyć świadomości z tego, że jestem zdrowa. Dlatego proszę nie powtarzaj mi, że papierosy są 'be'- zrobiłam cudzysłów palcami na ostatnie słowo.

- Nie martw się, będę ci to powtarzał do ostatniego twojego szluga- oboje spojrzeliśmy się na siebie oraz Niall mrugnął do mnie oczkiem. Przewróciłam swoje oczy i zignorowałam jego odpowiedź.

- A ty? Czym się interesujesz?- zapytałam, gdy znów patrzyliśmy się od jakiś pięciu minut na morzę.

- Gram na gitarze- powiedział z chrypką w głosie.

- Woah- ucieszyłam się.- Przynieś ją kiedyś- spojrzałam na niego.

- Może kiedyś- wzruszył ramionami.

Po tych wymianach zdań potem już nic nie mówiliśmy. Siedzieliśmy razem i obserwowaliśmy jak zbliża się lato. Jest około czwartej nad ranem, a już jest dość ciepło i widać, że nie długo będzie wschodzić słońce.

Nie wiem kiedy minęły prawie dwa miesiące od kiedy pierwszy raz tu przyszłam.

Oparłam swoją głowę o ramię chłopaka i zamknęłam oczy.

Zaczęłam naprawdę dobrze czuć się w jego towarzystwie. To dziwne jak szybko udało mu się ze mną zawrzeć taki kontakt.

Niall to szczęście, które spotkało mnie na drodze, na której totalnie błądzę.

***
Nie podoba mi się za bardzo ten rozdział, ale niech już będzie. Wesołych świąt kochani.

Jesteście tu w ogóle?

3:15 A.M | N.HWhere stories live. Discover now