– Będziesz tak stała przez cały czas? – Wskazał na mnie ręką i przewrócił oczami, gdy nie udzieliłam oczywistej odpowiedzi. – Żałuję, że dałem ci tak uparty charakter. Ech... Ale później i tak wszystko się schrzaniło.

Podniósł się powoli z kanapy i zbliżył się do mnie. Wzdrygnęłam się niezauważalnie na to działanie, ale udawałam, że nie zwracałam na to uwagi.

– Mogę zadać ci pytanie? – zwrócił się do mnie, obchodząc miejsce, z którego się nie ruszałam.

– Zadać możesz – odparłam, odwracając się do niego. – Czy ci na nie odpowiem, to inna sprawa.

– Jak myślisz, czy jest sens w stwarzaniu potężnej osoby, która posiada predyspozycje do władzy, aby żyła dziko w lesie i miała głęboko gdzieś, co się dzieje poza nim?

– Do czego zmierzasz?

– Miałaś nie mieć wolnej woli – wyjaśnił, przybierając podobną do mojej pozycję. – Miałaś robić to, co ci rozkażę. Ale coś się stało przy procesie tworzenia i wszystko szlag trafił, delikatnie mówiąc.

– Planowałeś, abym zajęła tron Świata Mocy i rządziła w twoim imieniu – zgadłam, szerzej otwierając oczy.

– Spostrzegawcza jesteś – potwierdził moje przypuszczenie i zaczął błądzić wzrokiem po krajobrazie pod nami. – Zadbałem o to, aby wszystko ułożyło się po mojej myśli. Odwiodłem Radę od wyboru Shadowa na Władcę, wywołując u niego chorobę psychiczną, a później...

– Co zrobiłeś?! – przerwałam mu, prawie krzycząc.

Miałam ogromną ochotę się na niego rzucić, ale skutecznie się powstrzymałam. Postanowiłam z tym poczekać do końca wyjaśnień.

– I tak był już na skraju szaleństwa. – Machnął lekceważąco ręką. – Wracając, później musiałem jakoś przekonać Radę do ciebie, aby przywrócić wydarzenia na dobre tory. No i w tym sama mi pomogłaś.

Nie ukryłam swojego zdziwionego spojrzenia.

– No tak. Pokonałaś Shadowa praktycznie na oczach Zimera, prezentując tym swoją potęgę. Utwierdziło więc to go ostatecznie w słuszności wyboru ciebie na Królową. Co prawda wcześniej podjąłem odpowiednie kroki, aby patrzył na ciebie przychylnie, tak jak reszta radnych. No i w tamtym momencie pozostał tylko jeden problem – przekonać do tego pomysłu samą ciebie. Na szczęście odezwało się w tobie to na co cię „zaprogramowałem". – Nakreślił palcami cudzysłów. – Ale nie spodziewałem się, że zbudujesz barierę w umyśle i niemożliwym dla mnie stanie się przekazywanie ci... hm... sugestii, tak to nazwijmy. Próbowałem ci prezentować moje oczekiwania różnymi sposobami, lecz nic do ciebie nie docierało. W większości, jakby na złość, działaś mi na przekór.

Prychnęłam rozbawiona jego wypowiedzią, a raczej samym faktem mojej początkowo nieświadomej nieprzychylności.

– Tja... – mruknęłam. – Wysłałeś ostrzeżenia, ale je również, tym razem umyślnie, zignorowałam. Powiedz więc w końcu, o co ci chodziło?

– Niszczyłaś mój świat – warknął, patrząc na mnie jak obrażone o coś dziecko.

– Ja niszczyłam? – zdziwiłam się. – Zaprowadziłam porządek.

– To jest właśnie jego zniszczenie. Stworzyłem Świat Mocy, aby patrzeć na wszelakie wojny i walki, jak ludzie przelewają swoją krew i nieustannie się biją. Dlatego obdarzyłem ich tak konfliktową naturą. – Szarpnął rękoma, które opadły po bokach jego ciała. – Chciałem być ich bogiem, za którego by walczyli. Chciałem kierować wojnami i być wielkim wodzem. Ale ludzie się zbuntowali i postanowili o mnie zapomnieć. No i, cholera, udało im się to. Przez tą głupią boską zasadę, że jeśli nikt w ciebie nie wierzy, tracisz prawo ingerencji w świat, nawet swój własny. Dlatego podjąłem tyle starań, aby to wszystko naprawić, choćbym miał rządzić za pośrednictwem kogoś innego.

WolfKnightWhere stories live. Discover now