– Masz jakiś pomysł odnośnie tego ostrzeżenia? – zapytał, przerywając milczenie.

– Problem w tym, że nie – odparłam, puszczając jego dłoń i oparłam się o zimną ścianę. – Bladego pojęcia nie mam, o co może mu chodzić.

– A mówił kiedyś coś do ciebie? W sensie słyszałaś w głowie jego szept?

– Nie przypominam sobie. Dante opisał jego głos jako męski i niski, a ja jedyne szepty, które słyszałam pochodziły od Higi. Jesteśmy w kropce.

Pokręcił w odpowiedzi przecząco głową.

– Skupmy się – zaproponował. – Na pewno coś przeoczyłaś.

Nie przyznałam się do tego, bo w tym momencie zabrzmiałoby to głupio, ale póki co nie miałam najmniejszej ochoty dłużej myśleć o tej całej historii i Unitecie. Doprowadzało mnie to do szewskiej pasji, a pogłębiało ją uczucie bezradności.

– Mówiłaś, że to on jest stwórcą Świata Mocy – odezwał się nagle Władca Cieni i Snów.

– No tak – potwierdziłam. – Wiem o tym, odkąd pierwszy raz zyskałam świadomość.

– Właśnie to może być kluczem. Bo zobacz: Wszechświat stworzył świat i doprowadził do tego, aby wyewoluowały trzy rasy ludzi. A ja z pomocą Opozycji wywołałem epidemię śmiertelnej choroby wśród jednej z nich. Normalnie zajęłaby się tym Pustkowia i wszystko wróciłoby do normy, ale ty postanowiłaś inaczej. Zdecydowałaś, że usuniesz Krótkowiecznych.

– I tak by wymarli z przyczyn naturalnych – zauważyłam.

– Ale stałoby się to za dziesiątki tysięcy a nie pięć lat.

Musiałam przyznać mu rację. Ten powód wydawał się naprawdę realny i była w nim jakaś logika. Czyli treść ostrzeżenia zapewne brzmiała: Powstrzymaj epidemię wśród Krótkowiecznych albo... No właśnie, albo co? Zabije mnie? Nie, bo chroniła mnie Higa. Zaatakuje i poważnie okaleczy? Już to zrobił. Napadnie na watahę? Ochronię ją. Spróbuje pozbawić mnie autorytetu i strącić z tronu? Nie pozwolę na to. Osobiście i tak nie mógł pojawić się w Świecie Mocy, więc byłam bezpieczna. Ciekawiło mnie, co jeszcze potrafił wymyślić, ale wiedziałam, że sobie ze wszystkim poradzę i nie przegram.

– Cóż, ja zdania nie zmienię – oświadczyłam na głos. – To ja kontroluję teraz Świat Mocy, więc może mi nadmuchać. Nie boję się go – uprzedziłam pytanie Shadowa. – Nie może mi nic zrobić.

– Skoro jesteś tego pewna, nie zaprzeczę – odparł, uśmiechając się.

Na jego twarzy pojawiło się zmęczenie. W końcu rozmawialiśmy już chyba z dwie, może nawet trzy godziny. Było naprawdę późno i sama odczuwałam chęć położenia się do łóżka. Postanowiłam się pożegnać. Napadła mnie ochota, aby pocałować na do widzenia mężczyznę w czoło, więc to zrobiłam. On odwdzięczył mi się tym samym.

– Nie martw się, zostały niecałe cztery tygodnie – wyszeptałam.

– Wiem o tym – odrzekł, równie cicho. – A, pamiętaj o urodzinach Zimera.

– Kiedy ma?

– Czterdziestego Lunara, w dzień kończący wyrok.

– Dobrze wiedzieć – przyznałam i podeszłam do krat.

Korzystając z komórki puściłam sygnał Henkerowi, który zjawił się po chwili. Aby się upewnić, czy nie słyszał, o czym rozprawiałam z Shadowem, zapytałam o to w myślach Higę, gładząc znak Śmierci. Zaprzeczyła od razu, więc ze spokojem, nie zostawiając po sobie żadnych ofiar, opuściłam celę i wróciłam do Prywatnego Skrzydła. Zajrzałam do pokoju Zimera, ale ten pogrążony był we śnie. Nie chciałam go budzić, więc spróbowałam ukradkiem wycofać się na korytarz. Jednak przewodniczący wyczuł moją obecność, pewnie po intensywnym zapachu, który wydzielałam, a obecnie nie ukrywałam. Obudził się i gestem zaproponował, abym do niego dołączyła.

WolfKnightWhere stories live. Discover now