– Doskonale sobie z nim radzę – przerwałam mu dosyć ostrym tonem. – Odmawiam.

Złożona przez Najwyższego propozycja mnie zirytowała. Może i była rozsądnym rozwiązaniem, ale zupełnie niepotrzebnym. Władca Cieni i Snów poddał się mi i nie zamierzał stawiać jakiegokolwiek oporu. Poza tym nie mogłam nawet myśleć o tym, aby oddać go w łapy Pustkowi. Jak to określiła Cirissa przy naszym pierwszym spotkaniu, podróż do kompleksu odbywała się tylko w jedną stronę. Nie zamierzałam pozbywać się Shadowa. Uznałam, że śniadanie dobiegło końca. Wstałam od stołu, przy okazji urywając dalszą dyskusję. Popatrzyłam się wymownie na Dantego i poczekałam, aż sam się podniesie. Zrobił to i skierował się do wyjścia z jadalni. Weszliśmy do windy i zaczęliśmy zjeżdżać nią na najniższy poziom.

– Jak dużo wiesz, Królowo, o zaświatach? – zapytał nagle Najwyższy, zerkając po raz któryś na mój lewy nadgarstek.

– Więcej niż przeciętny człowiek – odrzekłam ostrożnie.

– Ja również – wyznał cicho i podniósł lewy rękaw swojej szaty. Na nadgarstku dostrzegłam niewyraźny, jakby wyblakły znak Śmierci. – Miałem kiedyś władzę nad Śmiercią, ale po krótkim czasie się jej wyrzekłem.

– Dlaczego? – zainteresowałam się.

– Doświadczyłaś kiedyś chęci zabicia kogoś, kto Cię zdenerwował albo chociaż zrobił coś niezgodnie z tym, co zaleciłaś?

– Nie – zaprzeczyłam. – Domyślam się jednak, że coś takiego stało się w twoim przypadku.

– Trzymanie takiej potęgi w swoich rękach mnie trochę przerosło – przyznał. – Mało kto tak naprawdę jest w stanie ją okiełznać. Tobie się to udało i szczerze Cię za to podziwiam.

Nigdy nie patrzyłam na otrzymany dar jak na coś, co trudno było kontrolować. Przychodziło mi to najwyraźniej z niebywałą łatwością, więc tego nie zauważałam. Traktowałam władzę nad Śmiercią, jako ostateczny środek działania. Gdybym kiedyś się na kogoś wkurzyła, prędzej rzuciłabym się na tę osobę z pazurami. Tak przecież wychowało mnie życie wśród wilków.

– Dlatego Pustkowia przypomina Abaddon – zgadłam.

Dante w odpowiedzi posłał mi uśmiech, który uznałam za potwierdzenie. Zakrył tatuaż w momencie, w którym drzwi windy się automatycznie otworzyły.

– Z nikim, nawet ze mną, nie rozmawiaj na temat tego, co tutaj zobaczysz – przestrzegł mnie mężczyzna i wkroczyliśmy w mrok.

***

– Ilu Pani zabiła? – zapytała Cirissa.

Odwróciłam swój fotel w jej kierunku. O tym, jaką rzeź urządziłam w więzieniu, stało się głośno w całej Pustkowi. A ja po prostu pozbyłam się zbędnego balastu, który ciążył od Wieków na kompleksie. Przypomniałam sobie wdzięczność Dantego, którą okazał mi w dość wylewny sposób, gdy tylko opuściliśmy więzienie.

– Wszystkich przestępców – odparłam. – Około trzydziestkę.

Skinęła głową i nic więcej nie powiedziała, więc uznałam, że zaspokoiłam jej ciekawość. Pogładziłam czarną, pancerną walizeczkę, którą trzymałam na kolanach. W środku niej znajdowało się sześć dawek PRI. Lek powinnam była tak naprawdę dostać dopiero po badaniu, ale Najwyższy stwierdził, że zamek powinien być tak czy tak wyposażony w ten medykament i od razu mi go wręczył.

Wróciłam do obserwowania nudnego w swej monotonności widoku za oknem. Wszędzie wokół unosiły się wody Oceanu Atlany o czystej barwie ciemnego błękitu. Słońce świeciło już po zachodniej stronie nieba, powoli sunąc na spotkanie horyzontowi. Niedawno zaczął się Lukon – ostatni miesiąc. Tak jak pozostałe posiadał on czterdzieści dni i składał się z czterech tygodni, ale wyróżniał go jeden dzień, w którym Społeczeństwo Mieszczańskie obchodziło święto Przesilenia Zimowego. To będzie mój pierwszy dwudziesty ósmy Lukon wśród ludzi. Nie odczuwałam jednak jakiegoś szczególnego entuzjazmu. Myśląc tokiem Władcy, oznaczało to, że będę musiała dać dzień wolny całej Radzie i sama zostanę z wszystkimi obowiązkami. Na szczęście na ostatnie dziesięć dób roku wybywałam do wilków, więc mogłam przecierpieć ten fakt.

WolfKnightWhere stories live. Discover now