– Później się nad tym zastanowię – stwierdziłam. – Przecież czeka go jeszcze drugi wyrok.

***

Wróciłam prawie dwie godziny wcześniej, niż się spodziewałam, więc póki co tylko pilnujący korytarzy strażnicy wiedzieli o mojej obecności na zamku. Swój pospieszny marsz skończyłam dopiero w Prywatnym Skrzydle, zatrzymując się centralnie przed drzwiami sypialni naprzeciwko mojej. Moja bariera emocjonalna odbudowała się, a nawet umocniła podczas urlopu. Dało mi to sposobność do przygotowania się i zaakceptowania każdej możliwej opcji rozwoju wydarzeń. W końcu pewnie nasza kłótnia skłoniła również Zimera do przemyśleń, a ja nie znałam jego odpowiedzi. Zapukałam delikatnie, nie wparowując od razu do pokoju, ponieważ starałam się szanować prywatność innych. Usłyszałam wytłumione kroki po drugiej stronie i po kilku sekundach drzwi się uchyliły. Ujrzałam znajomą twarz, co pobudziło moje serce do szybszej pracy.

– WolfKnight? – zdziwił się. – Pospieszyłaś się.

Z odwagą popatrzyłam mu w oczy, w te piękne, zielone oczy. Pragnęłam je oglądać już do końca życia. Ich właściciel speszył się i pierwszy odwrócił wzrok.

– Cóż, cieszę się, że bezpiecznie wróciłaś – mruknął jakby od niechcenia i spróbował wycofać się do sypialni.

– Zaczekaj. – Powstrzymałam ręką drzwi przed zamknięciem. – Nie unikaj tematu.

– Nie mamy o czym gadać – odparł twardo i wyminął mnie, szturchając barkiem.

Skierował się szybko do wyjścia z Prywatnego Skrzydła. Nie miałam ochoty na bawienie się w gonienie go i przekonywanie do rozmowy.

– Nie wypuszczajcie nikogo! – krzyknęłam rozkaz do strażników i od razu rozległ się odgłos przekręcanego zamka.

Zimer złapał za klamkę, ale wrota ani drgnęły. Sfrustrowany odwrócił się w moim kierunku, szukając spojrzeniem innej drogi ucieczki. Najwyraźniej jej nie znalazł, bo nie ruszył się z miejsca.

– Nie chcę tego słuchać – oznajmił nieprzyjemnym tonem.

– Nie chcesz słuchać tego, co mam ci do przekazania? – Mój głos brzmiał niezwykle spokojnie. – Nawet jeśli byłyby to dobre wieści?

– Nie – powtórzył dobitniej.

Drżał, jakby na siłę powstrzymywał się od czegoś. Mimo iż zaprzeczał, wcale tak nie twierdził. Westchnęłam, przysuwając się o krok.

– Naprawdę uwierzyłeś w to wszystko, co wykrzyczałam podczas kłótni? Pod wpływem emocji?

– Powiedziałaś prawdę – odrzekł. – Jestem słaby i zniszczony.

– Zimer... – spróbowałam mu przerwać.

– Nie zasługuję na to, co osiągnąłem – ciągnął rozpaczliwiej z gniewną nutą. – Jestem skazą w mojej rodzinie.

– Zimer – warknęłam ostrzej. Nie chciałam kolejnej kłótni.

– I nigdy nie powinienem był się w tobie zakochać, potworze!

Nie będę ukrywała, zabolało. Dotarło do mnie od razu i było jak pchnięcie nożem w serce, gorsze od fizycznych ciosów. Zmrużyłam oczy w grymasie, nie mając pojęcia, jak zareagować. Mężczyzna zakrył usta dłonią, nie mogąc uwierzyć w swoje własne słowa. Patrzył się na mnie z takim lękiem. Zignorowałam wszystko, co podsuwał mi instynkt i nie pozwoliłam, aby to zdanie rozbrzmiało echem w mojej głowie. Krótko mówiąc, puściłam to mimo uszu. Wilk był w takim stanie, w jakim ja znajdowałam się dziesięć dni temu, więc doskonale rozumiałam, co działo się w jego umyśle. Zbliżyłam się do niego z kamiennym wyrazem twarzy. Odsunął się gwałtownie, lądując plecami na drzwiach. Położyłam rękę na jego ramieniu, cały czas nie spuszczając z niego wzroku.

WolfKnightWhere stories live. Discover now