o13 The talk ✍

1.1K 65 1
                                    


Nagranie, które wpadło w ręce młodych detektywów, w osobie mojego brata i jego paczki, nie zdołało uratować FP. Mężczyzna nadal był oskarżony o współudział w morderstwie, a co za tym idzie groziły mu lata więzienia. Nikogo nie obchodził fakt, że to Clifford Blossom zastrzelił własnego syna. Mieszkańcy uparcie wieszali psy na Jonesie zwłaszcza, gdy dzień później okazało się, że Blossom popełnił samobójstwo i jedynym żyjącym zamieszanym okazał się Jones.

Nie pomógł fakt, że Clifford szantażował FP. Nie uznano tego za okoliczność łagodzącą. Miałam wrażenie, że wręcz przeciwnie. Nikt nie chciał spojrzeć na Jonesa łagodniej. A on tylko chciał chronić swojego syna.

Odłożyłam ostatni talerz na suszarkę, po czym oparłam się o blat, wycierając dłonie. Zlustrowałam wzrokiem wysprzątaną już kuchnię. Ostatnimi czasy na siłę szukałam sobie zajęcia, byleby tylko za dużo nie myśleć. Coraz częściej w moim umyśle powracał temat Serpents. Nie wiedziałam, czy powinnam zastanawiać się nad powrotem do gangu. Co prawda wracając do Riverdale zamierzałam zemścić się na Fredzie i FP. Jednak żyjąc obok nich zauważyłam, że sami poradzili sobie bez mojej pomocy. Jones wpakował się w bagno po same uszy, a ojciec... cóż... pragnienie posiadania idealnej rodzinki odwróciło się przeciw niemu i już nie ja robiłam problemy, ale Archie. Idealny syn, idealnego ojca. 

Powinnam w pierwszej kolejności skupić się na tym, by udobruchać Veronicę. Zrobić coś, co sprawi, że dziewczyna już nigdy nie zechce poruszyć tematu mojego dawnego związku z FP. Póki co obiecała, że nie będzie się mieszać i utrzyma język za zębami, ale z doświadczenia wiedziałam, że co niektóre rzeczy można wypaplać zbyt łatwo. Nawet bez szczególnej chęci, a zwykłym przypadkiem.

Jedynym plusem obecnej sytuacji był fakt, że Mary w końcu wyjechała do Chicago, a ja mogłam odetchnąć świeżym powietrzem.

Ale tylko do wieczora. Gdy wróciłam do domu po wieczornym spacerze z Vegasem, zastałam w kuchni zebranie. Niby dobrze, bo bez Mary, ale zamiast niej zastałam kobietę z Opieki Społecznej. To, co powiedziała, nie ucieszyło ani mnie, ani taty... właściwie nikogo.

— Jughead, twoja mama nie ma środków i mieszka poza stanem. Nie mamy z nią kontaktu. Chcemy się upewnić, że masz dobrą opiekę... — powiedziała pani Weiss, nie spuszczając spojrzenia z Juga.

— Może zostać z nami, prawda tato? — zapytał Archie.

— Już proponowałem.

— Więc w czym problem? — zapytałam, wchodząc do kuchni. 

Fred westchnął ciężko, spuszczając wzrok. Oboje z Archie'em wiedzieliśmy, że nie oznacza to niczego dobrego.

— Skazali mnie za jazdę po pijaku... — mruknął ojciec powodując, że prawie się przewróciłam. Święty Andrews wcale nie taki święty. — Po odejściu waszej mamy. Mam też kłopoty finansowe, a to zupełnie mnie eliminuje. Nie powierzą mi Jugheada, przykro mi.

Wpatrywałam się w ojca szeroko otwartymi oczami. Słuchałam i nie wierzyłam w to, co mówił. Zawsze moralizował wszystkich dookoła, a właśnie okazało się, że jego hipokryzja nie zna granic. 

— W Southside jest rodzina, gotowa pomóc. To dobrzy ludzie, już z nami pracowali...

Spojrzałam na Juga. Na jego rozczarowaną twarz. Pokręciłam gwałtownie głową, gdy w moim umyśle pojawił się pewien pomysł. Genialny w swej prostocie.

— Ja mam pracę — przerwałam, odwracając się do kobiety. — Mam pieniądze. Jestem pełnoletnia... ja mogę zająć się Jugiem. 

Czułam na sobie spojrzenia wszystkich obecnych, ale zacięcie wpatrywałam się w kobietę. Czekałam na jej reakcję. Łudziłam się, że pokiwa głową. Że faktycznie mój pomysł nie był na straconej pozycji.

One Last Time || FP JonesWhere stories live. Discover now