o11 Our little secret ✍

1.2K 65 2
                                    

Miasto wydawało się być przeraźliwie ciche. Było mi zimno, czułam dreszcze rozchodzące się po całym ciele, ale celowo wybrałam dłuższą drogę do domu. Rodzice usiłowali mnie zatrzymać, wsadzić do samochodu, ale odmówiłam. Nie miałam sił, by jechać z nimi i słuchać historii o tym, że FP zabił Jasona. 

Nie zrobił tego.

Choć wszystko, co powiedział Jug, pasowało. Jones chciał jechać do Toledo, uciec przed ewentualną odpowiedzialnością związaną z Blossomem. Pewnym było, że coś wiedział. Ewidentnie kogoś krył, posiadał informacje, które mogły pomóc wykryć sprawcę. Próbował uciec, ale szeryf dorwał go szybciej. Nie wiedziałam, co FP ma wspólnego ze sprawą Blossoma, ale wiedziałam, że nie był zabójcą. Nie byłby zdolny zabić nastolatka. Nie zabiłby nikogo, tego jednego byłam pewna.

Ze zdziwieniem dostrzegłam, że w całym domu wciąż paliły się światła. Dopiero potem zwróciłam uwagę na samochód, stojący na wjeździe. Był zdecydowanie zbyt bogaty, jak na mieszkańców naszej dzielnicy. Wzdychając ciężko, weszłam do domu. Natychmiast dotarły do mnie głosy nastolatków, wśród nich udało mi się rozpoznać mojego brata i Betty. Wciąż trzymając szpilki w jednej ręce, mocząc brudną suknią podłogę, zjawiłam się w progu salonu. 

— FP Jones jest winny, znaleziono broń. Koniec historii... — powiedziała Hermione, stając obok swojej córki. 

Zmarszczyłam brwi, na chwilę łącząc spojrzenia z ojcem. Sekundę później zerknęłam na Archa. Widziałam po jego minie, że coś nie grało, jednak nie miałam pojęcia, co takiego znów wywinął.

— Przeszukaliśmy przyczepę przed szeryfem i nie było tam broni... ktoś podrzucił ją, gdy wyszliśmy.

Poczułam, że trochę zbił mnie z tropu. Chyba ominęłam dość ważny fragment tej historii. 

— Co zrobiliście?! 

— Nie udawaj zdziwionej, mamo... — wtrąciła Betty, spoglądając na matkę. — Ty kazałaś im tam pójść...

— Co?!

— Ja tylko... — zaczęła tłumaczyć się Alice, jednak Veronica jej przerwała.

— Sama poszłam do pani Cooper... — wyjaśniła Lodge. — Bałam się, że FP robił interesy z tatą, ale nic nie znaleźliśmy... broni też tam nie było. Ktoś podrzucił ją po naszym wyjściu...

I oto znalazło się logiczne wyjaśnienie całej tej zagadki. Jones nie pierwszy raz wplątał się w bagno, miał wielu wrogów, więc nic dziwnego, że postanowili się go pozbyć. 

— Musimy powiedzieć szeryfowi, że... 

— Wykluczone, Archie! — sprzeciwiła się mama powodując, że wszyscy zwróciliśmy na nią spojrzenia. — Złamaliście prawo, włamując się do przyczepy! Wasze zeznania nie będą brane pod uwagę, narobicie sobie tylko kłopotów...

Odchrząknęłam, prostując się nieco. Co prawda w tej kwestii matka miała rację. Prawo było cholernie brutalne w takich sprawach. Dzieciaki faktycznie mogły podważyć podejrzenia policji, przez to także uniewinnić Jonesa. Ale nielegalne zdobycie tych właśnie dowodów przekreślało ewentualny rezultat.

— Ich nie — powiedziałam, robiąc krok do przodu. Byłam świadoma tego, jak marnie wyglądałam, niczym zmoknięta kura, jednak w tamtej chwili zupełnie się to nie liczyło. Spojrzałam twardo w oczy ojca. Wiedziałam, że domyśla się, co zamierzam powiedzieć. — Ale jeśli powiem, że to ja weszłam do jego przyczepy...

Ojciec spiął się gwałtownie, przeczesując brodę. Pokręcił głową, jego spojrzenie wyrażało więcej, niż miliony słów. 

— Wykluczone. 

One Last Time || FP Jonesحيث تعيش القصص. اكتشف الآن