oo6 I do not need ya ✍

1.3K 63 7
                                    

Szczęściem w nieszczęściu było to, że ojciec nie zauważył nawet, gdy weszłam do domu. Szykował się do pracy w przeświadczeniu, że i Archie i ja śpimy na górze, każdy w swoich pokojach. O ile w przypadku Rudzielca mogła być to prawda, ze mną było nieco inaczej. 

Nie zmrużyłam oka ani na chwilę i byłam pewna, że tamtego dnia nie będę spać jeszcze długo.

Nie spodziewałam się, że w barze natkniemy się na FP. Była sobota, więc powinien odsypiać wczorajszą imprezę w Whyte Wyrm. Albo trzeźwieć. W każdym razie robić wszystko, tylko nie włazić tak sobie do Pop's. Spotkanie z nim było ostatnim, czego w tamtej chwili potrzebowałam. 

Pomijając już zupełnie fakt, że wyglądałam jak przydrożny menel.

Nie ukrywam, że sądziłam, że poradzę sobie z pierwszym spotkaniem. W głowie dziesiątki razy odtwarzałam sobie możliwe scenariusze. Wszystko po to, by uświadomić FP, że zmiażdżę go, jak robaka. Tymczasem wystarczyło jedno jego zdanie, żeby uczucie żalu znów we mnie wezbrało. Nie potrafiłam poradzić sobie z pozytywnymi uczuciami, które kiedyś do niego żywiłam. W jednej sekundzie z twardej dziewczyny, stałam się podatną na zranienie, słabą, dawną Mickey. 

Jęknęłam, ukrywając twarz w poduszce. Leżenie w pokoju było zupełnie bezcelowe. Musiałam sięczymś zająć, żeby nie myśleć o tym beznadziejnym poranku. Wstałam i nie przejmując siętym, jak wyglądam, zeszłam na dół. 

Fred kręcił się po kuchni. W jednej dłoni trzymał kawę, w drugiej kanapkę. Uśmiechnęłam się niedbale, sięgając po dzbanek. 

Tak, kawa zdecydowanie mogła uratować mi życie.

— Co? — zapytałam, gdy ojciec przyglądał mi się przez dłuższą chwilę. Wiedziałam, że nie wyglądałam jakbym zeszła z wybiegu, ale znowuż nie było tak źle. Chyba. Usiadłam na krzesło, czekając na to, co ojciec wydusi.

— Wyglądasz jak mumia.

Wywróciłam oczami, zanurzając wargi w gorącym napoju. Przyniosło ulgę tylko na chwilę, bo sekundę później znów powróciło uczucie mdłości. Nigdy więcej nie piję. 

— Stało się coś?

Gdybym pisnęła choć słowo, ojciec padłby jak długi. Byłam tego pewna. 

— Koszmary. — Wzruszyłam ramionami od niechcenia. Złe sny zawsze były rewelacyjnym wytłumaczeniem. 

Stosowałam tę wymówkę już w wieku licealnym, gdy wracałam od FP nad ranem, wkradałam się przez okno i drzemałam zaledwie godzinę, aby wstać o siódmej rano do szkoły. Ciężki miałam żywot jako nastolatka. 

— Wciąż uważam, że powinnaś z tym iść do lekarza...

— Ta, psychiatry... — mruknęłam, wstając. Zabrałam kubek, aby skorzystać z faktu, ze nikt nie okupuje telewizora i obejrzeć jakiś serial. W końcu musiałam się odmóżdżyć.

Ojciec jednak postanowił pokrzyżować moje plany jednym, wyjątkowo głupim pytaniem.

— Odzywali się z Ratusza?

Stanęłam w pół kroku, zaciskając usta w wąską linię. Najprościej było skłamać. Machnąć ręką i udawać, że nie było tematu. Z drugiej jednak strony pamiętałam, że nasza droga burmistrz znała mojego szanownego ojczulka, który z troski o mnie, poruszyłby temat przy najbliższej okazji. 

Dlatego, ten jeden z niewielu razy, postanowiłam być szczera.

— Tak. Zaprosili mnie na rozmowę w poniedziałek.

— To świetnie — ucieszył się Fred, dopijając kawę. 

— Szkoda tylko, że nie idę — mruknęłam, robiąc kolejny krok w stronę pokoju. Oczywiście na nic, bo ojciec z impetem odłożył kubek, co było wystarczające, aby mnie zatrzymać. 

One Last Time || FP JonesWhere stories live. Discover now