55. Utopisz się w kłamstwach

79 8 3
                                    

-Musimy coś z tym zrobić - stanowczo powiedział do mnie Dawid.
-Kochanie zrozum, że się boje. To Miro, on jest niebezpieczny, nieugięty i nieobliczalny - odpowiedziałem do niego.
-Ale on Cie zgwałcił - krzyknął piskliwym głosem.
-Wiem dobrze! ..Wiem.. - nagle obydwoje zamilkliśmy.
-Wiesz co? Nie kłóćmy się. Lepiej tu posprzątajmy, może to i głupie w takiej chwili, ale wszystko będzie lepsze niż kłótnie.. - spokojnie zaproponował Dawid, rozglądając się dookoła nas.
-Masz racje - wyznałem. Po moich słowach obydwoje ostro wzięliśmy się do roboty. W sumie nawet fajnie się przy tym bawiliśmy.
Nie pamiętam kiedy ostatni odczuwałem szczęście. Tylko on jest w stanie je ze mnie wydobyć.
-Dobra chyba już jest ok? - zapytałem, patrząc na posprzątany pokój.
-Tak, jest ok - uśmiechnął się Dawid.
-No to do ogarnięcia pozostałem jeszcze tylko ja - zaśmiałem się. Chłopak oddał mi tym samym.
-To ty idź się ogarniać, a ja - zaciął się - ja pójdę już do domu. Obiecałem mojej mamie, że jej pomogę - Albo mi się wydaje, albo on kłamie. Co w sumie nie byłoby dziwne. Masz na niego zły wpływ.
-Jasne - przeciągnąłem. - Pozdrów ją ode mnie.-
-Tak, pozdrowię - pocałował mnie w policzek i ruszył w stronę wyjścia.
-Kotku - rzekłem nim zdążył wyjść. Na moje słowo odwrócił się. - Nie rób nic głupiego dobrze? - zapytałem. Chłopak jedynie złączył swoje brwi i w ciszy wyszedł z mojego domu. Mam szczerą nadzieje, że nie zrobi nic złego. Z tą myślą wyruszyłem pod prysznic. Dalej dzień mijał mi spokojnie, dopóki nie otrzymałem telefonu od swojej teściowej. Nie rozpędzaj się.
-Halo? - zapytałem.
-No cześć Igor. Mam do ciebie pytanie - wypowiedziała.
-Tak? - włączyłem tryb głośnomówiący, w między czasie robiąc jedzenie.
-Dawid wrócił do domu pobity i nie chce mi powiedzieć o co chodzi, co się stało i kto mu to zrobił. Wiesz coś może o tym? - na jej słowa, natychmiast wiedziałem, że pobił go Miro. Ale po co Dawid tam poszedł? Przecież nie jest głupi i dobrze wie, że nie dałby mu rady, choćby nie wiem co.
-Nie nic o tym nie wiem, ale jeśli pani chce chętnie przyjadę i dowiem się o co chodzi. No albo przynajmniej się postaram - uspokajałem ją. Kiedyś utopisz się w tych kłamstwach.
-Dziękuje. Naprawdę się o niego martwię - powiedziała wyraźnie zmartwiona. Pożegnaliśmy się i pojechałem do domu swojego chłopaka. Jego mama oczywiście wpuściła mnie do środka. Bez pukania wdarłem się do pokoju Dawida.
-To on Ci to zrobił - rzekłem oschle. Byłem po prostu wkurwiony. Do tego jeszcze nie dość, że nie odpowiedział, to unikał mojego wzroku. - Właśnie dlatego nie chciałem Ci mówić. Bo po prostu się o siebie boje. Czy aż tak trudno to zrozumieć? - zawstydziłem go.
-Nie mogłem tego tak zostawić, Igor on Cie zgwałcił - tłumaczył mi.
-Wiem, ale jak znam życie to jemu nic nie jest, a ty masz twarz jakby przeszło po tobie stado słoni i zmartwioną mamę na karku - usiadłem obok niego. On jedynie wzrokiem oznajmił mi, że mam racje.
Zabije tego skurwysyna. Nikt nie będzie krzywdził mojego skarba.
Zabij tego skurwysyna, bo krzywdzi twojego skarba.
Zabij tego skurwysyna, bo krzywdzi wszystko, co napotka na drodze.
Zabij tego skurwysyna, bo krzywdzi też i ciebie.
Zabij tego skurwysyna, bo jest skurwysynem.
Zabij tego skurwysyna, dobrze? Skurwysynu?
Zabij.
           Zabij.
                       Zabij.
W końcu masz w tym wprawę. Pamiętasz?
Nie, to był wypadek.. nie wypominaj mi tego. Nie chciałem tego zrobić.
Ale zrobiłeś. To była twoja wina.
I o jakże rzewnie płakała jego matka, patrząc zawistnie gdy przyszedłeś na pogrzeb. Zabójca, myślała, ale nie była wstanie tego wypowiedzieć, bo ważniejszy był jej syn. Trzymała jego zimną, trupiobladą rękę i delikatnie ją gładziła, bojąc się, że jego ciało mogłoby się rozpaść. Była jaka była, ale kochała go z całego serca.
Wiesz jak brzmi odgłos łamanego serca?
Wiesz, jak później dusza bez niego jest samotna i pusta?
Wiesz jak to boli, gdy ktoś odbiera Ci kogoś, kogo kochasz nad życie?
No tak. Wiesz.
Ale jednak, zabiłeś i jedyne konsekwencje jakie otrzymałeś to smutny wzrok starszej kobiety. No i słowa od Miro, że powinieneś przestać ćpać. Bardzo dużo dały, skoro w ten sam dzień wciągnąłeś kreskę i pojechałeś na łąkę, na której później spałeś całą noc.
Przestań.
Nie, nie przestane. Chyba nie zaprzeczysz, że tak właśnie było.
...
Więc to ty przestań.
Przestań obrzucać każdego wokół określeniami, które powinieneś przypisywać do siebie. Bo to ty jesteś potworem, skurwielem, skurwysynem, sukinsynem, ćpunem, pizdą, kretynem.
Nikt więcej.
Czy to kiedyś do ciebie dotrze?
Nie jesteś tu potrzebny. Nikt Cie nie chce. Matka alkoholiczka, ojciec tyran, chłopak oszust, miłość życia, która nigdy nie będzie Cie kochać i on. Ten ''aniołek'', który się martwi o Ciebie. Ciekawe kiedy odpłacisz mu się za to dobro.
Kiedy uznasz, że stara się nadaremno i jego działania nie mają sensu.
Nigdy. Kocham go..
Nie Igor, nie kochasz. Obydwoje o tym wiemy. Ty próbujesz sobie to tylko wmówić.
I znów krzywdzisz. Siebie, udając, że go kochasz, i jego, bo znów kłamiesz.
Kiedy przestaniesz krzywdzić wszystkich wokół?
Sprawia Ci to radość?
Nie..
Więc, po prostu nie umiesz przestać tego robić.
Ale jest sposób, byś nie musiał cierpieć i by inni też nie cierpieli. Znasz ten sposób, wystarczy go zrealizować. Choć raz zrób coś dla świata i przestań być egoistą.
Skończ to.
Skończ życie.
Skończ, proszę.

-----------------------------------------------------------
No hej.
Dzisiaj dużo wewnętrznego głosu, bo ostatnio go nie było.
Ogólnie to znów rozdział wydłużony o ponad 400 słów..
Do soboty!
~DCW

тego narĸoтyĸυ nιe ѕprzedaмWhere stories live. Discover now