10. Umówimy się?

159 12 3
                                    

Szybko zjawiłem się w klasie. Od razu usiadłem na swoim miejscu. Obok mnie na ławce, Dawid miał już wyłożone książki. Zerknąłem w stronę Agaty. Spostrzegłem u niej delikatne rumieńce. Ciekawe czy da się zaliczyć. Szczerze, mam nadzieję, że nie.
Dla mnie pukanie lasek, jest czymś w rodzaju bycia pedałem dla całego świata. Każdy mówi fuj albo ble. Mam taki sam odruch, kiedy jakaś suka, chce seksu. I wiem, że niby sam doprowadzam do takiej sytuacji, ale jeszcze czasem mam nadzieje, że polubię cycki.
Dzisiaj na angielskim mamy jakiś sprawdzian. W sumie mogę go przeczytać. Choć i tak pewnie nic nie zrobię, a szkoda byłoby marnować czas, skoro mógłbym się zająć podrywaniem Agatki.
Po skończonym -według mnie- sprawdzianie, wyrwałem z zeszytu kartkę i rozpocząłem pisanie. Najpierw na górze, po środku kartki zapisałem pytanie:
Więc co robisz po szkole?
Pod tym zrobiłem linie długopisem, na jej odpowiedź. Całą stronę złożyłem na kształt samolotu, który rzuciłem do dziewczyny. Widziałem w jej oczach strach, najprawdopodobniej spowodowany moim niespodziewanym gestem. Na szczęście domyśliła się, że to ja wysyłam lecące pytanie. Odpisała w wyznaczonym miejscu:
Właściwie nic ciekawego. Czemu pytasz?
Popatrzyłem na nauczycielkę, by sprawdzić czy tego nie widzi. Nie chce wkopać mojej koleżanki, w szczególności u Brodzkiej. Pod naszą wcześniejszą konwersacją stworzyłem:
Umówimy się?
a) Tak
b) a
c) b
Ciekawe czy ją tym zaskoczę.
Oho. No to sobie zaskoczyłem. Brodzka wstała od biurka i zmierzała w stronę naszych ławek.
-Z tego co mi się wydaje, aktualnie piszemy test? - ostro zapytała. - Oddaj to Agata - powiedziała, więc Agata wykonała jej polecenie. Przeczytała nasz liścik. Na jej ustach pojawił się wredny uśmiech. -Jak się chcecie umówić, to po lekcji - powiedziała. Po jej słowach zabrzmiał dzwonek.
-Więc jaka jest twoja odpowiedź? - zadałem pytanie dziewczynie ignorując nauczycielkę.
-C - cicho mruknęła. Zgrywamy niedostępną?
-Będę o 16 czekać w parku - rzuciłem na odchodne. I tyle mnie widzieli.
                                                                                          ***
-Igor? - usłyszałem przytłumiony, kobiecy głos - Igor! - za drugim razem był już wyraźniejszy.
Zorientowałem się, że chyba poszedłem w kimę. A no tak, przecież jest polski. To wszystko wyjaśnia.
Podniosłem się leniwie z ławki, ocierając oczy. Mój jeszcze lekko zaspany wzrok, utkwił na twarzy Czujnika. Gdybyście widzieli jej głupi, wredny ryj. Dla tych chwil warto żyć.
-Czy ty śpisz? - zapytała tak głośno, jak słoń trąbi.
-Ta, a co? Nie widać? - zaspany odpowiedziałem. Nie miałem ochoty słuchać jej słów.
-Wczoraj nie było Cię na lekcji, a dziś śpisz? - mówiła. -Zostań po lekcji -ciężko westchnęła, odwróciła się i ruszyła w stronę tablicy. To jest ten moment, w którym już wiesz, że masz przejebane.
Kiedy lekcja minęła, miałem zamiar iść i ją olać. Niestety, złapała mnie w ostatniej chwili za ramię. Gdzie mnie z tymi ujebanymi kopytami?
-Miałeś zostać, zapomniałeś? - oburzyła się. Odwróciłem się w jej stronę i przewróciłem oczami.
-Dobra niech Pani mówi, jak musi - rzuciłem niechętnie i odgarnąłem włosy z twarzy.
-Na prawdę w tym roku też masz zamiar uciekać z Polskiego i Biologii? Ja oraz Pan Michałkowski wymagamy od ciebie absolutnego minimum. Doceń to.
-Yhm -mruknąłem, patrząc w sufit. Niezbyt słuchałem co do mnie mówi.
-Wystarczy, że po prostu będziesz - wyjaśniła.
-Mogę już iść? - zapytałem znudzony.
-Tak - odpowiedziała, opadając z sił.
Wyszedłem więc z klasy. Pozostały cztery lekcje. Jakoś to przetrwam. Później spotkanie z Agatą. Czyli pozostaje mi półtorej godziny, na ogarnięcie się przed..randką? Spotkaniem? Nie wiem.
                                                                                       ***
Skończyły się lekcje, wróciłem do domu, a czas, który miałem, minął bardzo szybko.
Była już 15:50. Postanowiłem wyjść już, by być idealnie w porę.
Gdy dotarłem w umówione miejsce, usiadłem na ławkę i oczekiwałem na dziewczynę.
Około 10 minut później zauważyłem jak się zbliża. Włożyła na siebie niebieski..ten taki jednoczęściowy strój. Kombinezon? Chyba tak to się nazywało. Ubrała do niego płaskie buty. Jej blond włosy były rozhuśtane przez wiatr. Oczy lśniły, a w ich głębokim, brązowym odcieniu można było utonąć. Wstałem z ławki i podszedłem do dziewczyny.
-Hej. Ładnie wyglądasz - uśmiechnąłem się szczerze.
-Cześć, dziękuje - oddała tym samym.
-Kino? Kawiarnia? Spacer? Twoja decyzja - powiedziałem, zasypując ją propozycjami.
-Kawiarnia - odpowiedziała, posyłając mi ten sam uśmiech.
Ruszyliśmy więc w tę stronę.
Gdy dotarliśmy na miejsce, weszliśmy do środka. Reszta spotkania minęła nam całkiem miło. Rozmawialiśmy właściwie o niczym, ale i tak czas spędziliśmy przyjemnie.
Po spotkaniu odprowadziłem Age do domu. Jakbym jej nie znał, nigdy w życiu nie pomyślałbym, że chciała się zabić.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Ah ten niezdecydowany Igor. Szkoda, że robi rzeczy wbrew swojej woli..
~DCW

тego narĸoтyĸυ nιe ѕprzedaмTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon