33. Czemu zrobiło mi się smutno?

97 10 4
                                    

Siniaki powoli schodzą z mojego ciała (w szczególności z twarzy).
W ciągu tygodnia niewiele się dzieje poza sprawdzianami i kartkówkami. Kto to w ogóle wymyślił żeby robić takie coś i uprzykrzać nam życie? Na pewno źli ludzie, ale mniejsza o to. Dziś piątek co oznacza.. korki. Ciekawe czy tak jak poprzednio będę musiał oglądać Olka.
Z nadzieją na niespotkanie go, wyruszyłem do domu Dawida. Po dotarciu na miejsce, powiedzenie nadzieja matką głupich , okazało się prawdziwe. Drzwi otworzył mi mój stary.
-Oh Igor - zdziwił się. - Co tu robisz?
-Przyszedłem na korepetycje? - zadałem pytanie retoryczne. On jest głupi czy co? A myślisz, że po kim jesteś?
-A no tak, wejdź - odpowiedział zrezygnowany i niechętnie wskazał gestem ręki bym wszedł do środka.
-Gdzie jest Dawid? - zapytałem w końcu widząc, że w mieszkaniu panuje dosyć duża cisza.
-Poszedł do sklepu zrobić zakupy, za chwile powinien wrócić - usłyszałem w odpowiedzi. Nie chciało mi się z nim gadać, więc wyciągnąłem z kielni swój telefon i zacząłem przeglądać swoje social media. Olek zniknął - prawdopodobnie podszedł do kuchni, zostawiając mnie samego. Po chwili jednak wrócił i zapytał jakby zdziwiony. -Będziesz tutaj tak stać? - Popatrzyłem na niego lekko zdezorientowany. W sumie nie powiedział, że mogę usiąść, ani nie rozkazał mi bym poszedł do pokoju Dawida i tam na niego zaczekał. Jakbym sam to zrobił to wyglądałoby to dosyć dziwnie.  -Choć, usiądź. Nie będziesz tu stał jak kretyn - odwrócił się i znów ruszył do kuchni. Popatrzyłem za nim. Gdy już się w niej znaleźliśmy usiadłem na jednym z pięciu krzeseł. Ojciec usadowił się naprzeciw mnie i przyglądał mi się uważnie. Co jest sukinsynie? Człowieka nie widziałeś? Wypowiedz to na głos, a nie w myślach. Może zyskach w moich oczach choć trochę. -Jak sobie radzisz? - zapytał w końcu. Chuj go to właściwie? Mógł być cały czas przy mnie to by wiedział.
-Nieźle - beznamiętnie wymówiłem do niego.
-A ona?
-Ona to ma imię jeśli już - odgryzłem się. Wiem, że moja matka nie jest idealna, ale zasługuje na trochę pierdolonego szacunku. - Radzi sobie. Przestała pić - powiedziałem w końcu.
-Od kiedy nie pije? Od tygodnia? - zaśmiał się. Zaraz mu wyjebie i nie obchodzi mnie, że to mój ojciec. Mmm bad boy. Lubie Cie takiego. Uwielbiam gdy to robisz. Co robię?
Niszczysz, rozwalasz, rozkurwiasz, rozpierdalasz, sprawiasz ból, siejesz zniszczenie.
-Od czterech miesięcy, jak już musisz wiedzieć.
-Nie muszę, nie obchodzi mnie ona - odpowiedział zimno. Czemu zrobiło mi się przykro? No kurwa? Chwale Cie, a ty mi tu wyjeżdżasz z takim czymś? Igor!
-Ona Cie nigdy nie obchodziła, z resztą ja też - spojrzałem na niego z nienawiścią wypisaną na twarzy. Przestań się mazać ty kretynie.
-Co, będziesz płakać z tego powodu? Było, minęło - odrzekł obojętnie. Wewnątrz mnie pojawiło się takie dziwne, niemiłe uczucie. Czułem jakby ktoś wypalał mi wnętrzności kwasem. Wydawało mi się, że moje oczy zrobiły się mokre. Czy ty płaczesz? - Serio? Będziesz teraz ryczał? Jesteś tak samo słaby jak twoja matka - powiedział z pogardą i parsknął śmiechem. Po twarzy spłynęła mi samotna łza, którą natychmiast wytarłem. Podniosłem się na równe nogi i wykrzyczałem mu prosto w twarz.
-Nie jestem słaby! - krzyk zabrzmiał desperacko. Ku mojemu zdziwieniu zamiast dostać odpowiedź od starego, usłyszałem inny głos.Ciepły i kojący uszy.
-Igor? - zapytał Dawid, który nagle pojawił się za mną. - Wszystko gra? Co się dzieje? - Odwróciłem się do chłopaka i spojrzałem mu głęboko w oczy. Na jego twarzy malowało się zdziwienie. -Płaczesz? - zdezorientowany zwrócił się do mnie. Co mam mu odpowiedzieć? Że tak? Nie. Jak. Możesz. Płakać. Przestań. Być. Słaby. Rozumiesz? Przestań. Przestań. Przestań. Przestań. Przestań.
-Nie, ja po prostu - zacząłem przełykając ślinę. Chłopak jednak przerwał moją wypowiedź.
-Co mu zrobiłeś? - zwrócił się do Olka z dezaprobatą w głosie.
-Dawid jak ty się do mnie odnosisz? - zapytał wyraźnie zdziwiony, ale zarazem zdenerwowany starszy facet.
-Zadałem Ci pytanie - stanowczo rzekł do niego.
-Nic, po prostu jest pizdą. To już nie moja wina - spojrzał na mnie poirytowany. Nie chce tu być. - Przestań się nad sobą użalać, jesteś wtedy jeszcze bardziej żałosny niż zazwyczaj - zwrócił sie do mnie. Czemu zrobiło mi się smutno? On dla mnie nic nie znaczy. Nic. Tak sobie wmawiaj. Ty mały żałosny robaku.
Spuściłem swoją głowę w dół, zmarszczyłem brwi i zacisnąłem zęby. Otworzyłem usta by coś powiedzieć, jednak nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Po twarzy znów spłynęła mi łza. By dalej się nie upokarzać postanowiłem stamtąd wyjść. Przesunąłem jedną ręką ciało Dawida i zniknąłem z jego domu trzaskając drzwiami. Bieganie na WF-ie teraz się przydało. Z prędkością światła wybiegłem z bloku, a potem nie ustając nawet na sekundę, pędziłem w stronę swojego domu.
Niech ten dzień się skończy, proszę.
J      s
e      ł
s      a
t      b
e      y
ś      !

---------------------------------------------------------
Ojej.
No to się podziało w tym rozdziale.
Jakby ktoś nie załapał czemu reakcja Igusia była taka, a nie inna: - najprościej mówiąc, ma dość i z każdym dniem jest słabszy. Kumulowanie negatywnych emocji przez dłuższy czas jest złe, ponieważ po czasie człowiek pęka i to mogliśmy zaobserwować dzisiaj.
Swoją drogą na Kąciku Bólu ważna notka pod rozdziałem, proszę o przeczytanie.
Do soboty!
~DCW

тego narĸoтyĸυ nιe ѕprzedaмWhere stories live. Discover now