13. Lubisz na ostro?

172 9 3
                                    

-Igor wychodzę! - usłyszałem krzyk mojej matki, dobiegający z salonu. No to pięknie.
-No i już nie wracam - wymruczałem, cienkim głosikiem, naśladując moją mamę. Oczywiste było to, że wróci. Z resztą tak samo jak to, że mam prze-je-ba-ne. Może już szykować sobie pogrzeb? Te półtorej godziny, jest zawsze tak cholernie stresujące. Nawet nie chodzi już o to, że się jej boje. Po prostu czuje, że znów ją zawodzę. Nie chce żeby nie miała ze mnie żadnego pożytku. I tak nie ma. Nie łudź się. Nikt nie chciałby mieć takiego syna. Nikt.
Pomyślałem, że muszę zrobić coś, by chociaż na chwilę zapomniała o tej wywiadówce. Do mojego pustego łba wpadł mi genialny pomysł. Zrobię jej jedzonko. Hmm.. tylko jakie? Nie mam pomysłu, a jedyne na co mam ochotę to fast-foody. Raczej nie jest na diecie, dlatego postanowiłem zrobić frytki i hamburgery. To się nie może dobrze skończyć...
Wziąłem z zamrażarki całe duże opakowanie mrożonych ziemniaczków, po czym odłożyłem je na blat. Włączyłem frytkownicę, bo to jest pierwszy, najbardziej oczywisty i łatwy krok. Teraz o ile mi się wydaje, powinna się nagrzać. Tylko ile to ma trwać? Dobra zobaczymy.
Ruszyłem w poszukiwaniu składników na Hamburgery. Wszystko co było potrzebne, znajdowało się ''pod ręką'' poza czymś tak oczywistym jak.. bułki. Chyba zdążę szybko pójść do sklepu, zanim frytki się usmażą. Nim wyszedłem z domu wsypałem je do maszyny, zostawiając odkryte. Nie spalcie się, zaraz wracam.
                                                                                     ***
Wróciłem szybko do domu. Zdjąłem buty i bluzę, a następne ruszyłem z bułkami do kuchni. To co zobaczyłem przeraziło mnie. DLACZEGO KURWA PALI MI SIĘ FIRANKA?! Ja pierdole. Torbę z pieczywem odrzuciłem na bok, do mojej ręki natomiast trafiła szklanka, którą natychmiastowo napełniłem wodą. Ciecz wylałem na palący się obiekt. Po kilku chwilach udało się to ugasić. Wyłączyłem sprzęt i wyjąłem gotowe frytki. Przynajmniej one się nie zjarały, ale co z tego? Jak moja matka to zobaczy to..
-Wróciłam! - usłyszałem jej głos. Teraz to już w ogóle mam przejebane. Wystarczy nie być idiotą.. Chwile później kobieta pojawiła się w kuchni, z wymalowaną na twarzy złością. Gdy zobaczyła stan w jakim jest jej królestwo, zaniemówiła. - Igor? - spoglądała na zmianę na mnie i na pozostałości firanki.
-Próbowałem frytki.. usmażyć - wybełkotałem, z głową skierowaną w dół, mój wzrok jednak był na mojej matce. Ona nawet nie wiedziała co powiedzieć. Wzięła głęboki wdech i też spojrzała w dół. Jej oczy zauważyły te jebane bułki, o których całkowicie zapomniałem. - Cholera, przepraszam - szybko zabrałem je z podłogi i położyłem obok talerza z frytkami. - Chciałem - zacząłem, ale nie dane było mi dokończyć.
-Idź już stąd synu - opadła całkowicie z sił. - Zaraz Ci to przyniosę - powiedziała, mając na myśli nie skończone jedzenie.
-Ale mamo to miało być dla cie..
-Igor wyjdź z tego pomieszczenia i nie pokazuj mi się dzisiaj na oczy, rozumiesz? - spojrzała mi w oczy ze śmiertelną powagą. To ja tu próbuje być dobry, a ona wypierdala mnie z kuchni jak jakiegoś psa? No i fajnie.  Nigdy więcej nie będę się starać. To nigdy nie wychodzi. Ups, boli? Niech boli. Nikt nie żałuje takiego skurwysyna. Nikt rozumiesz?
                                                                                         ***
-Igor to co z tymi korkami? -zapytał pedał, wyrywając mnie z obczajania lasek na Insta.
-Weekend jest wolny i taki ma zostać - jeśli miałbym zajmować się nauką w sobotę albo niedziele, to prędzej bym się powiesił. Doskonały pomysł. Świat byłby wdzięczny. Choć raz zrobiłbyś coś dobrego dla ludzkości.
-Piątek po szkole? - spojrzał błagalnie, mając szczerze dość moich ''humorków''.
-Od której do której? - zadałem oschle pytanie.
-Szesnasta , osiemnasta? -zapytał.
-Dwie kurwa godziny? - przerażony powiedziałem. Co on chce tyle robić? No wiem, na przykład Cie czegoś nauczyć, ciemna maso?
-Jedna na polski, a druga na biologie - uśmiechnął się zestresowany.
-Będziesz umierać, modlić się o to, bym Cię łaskawie zabił - jestem ciekaw jego reakcji. I tak, tak nie będzie. Nie kłam. Nie skrzywdzisz go.
-Okiś - uśmiechnął się szczerze. Co? Czemu on? Ojej, ktoś się ciebie nie boi i Cie olewa?  Nie dominujesz. Straciłeś kontrole.
-Ty, ale czekaj- nagle coś sobie uświadomiłem.
-No ?
-Dzisiaj jest piątek -powiedziałem zdezorientowany.
-No właśnie, znasz adres - i znów ten głupkowaty uśmiech ugh.. Przecież go uwielbiasz. Nie pamiętasz co robiłeś w sobotę, jak o nim myślałeś?  Zamknij się. Nie uciszaj mnie.
-Mój Boże, a miałem grać w CS'a, dzięki - mruknąłem znudzony, a zarazem niezadowolony.
-Jak wrócisz to masz czas na granie - stwierdził.
-Jadę na imprezę - wpadł mi do głowy genialny pomysł. Aż się boję. - Dawaj jedź ze mną. Co?
-Co? - zdziwiony zapytał. No właśnie? Czy ciebie po kurwiło już do końca?
-No dawaj będzie fajnie - śmiesznie będzie go najebać. Każdy z serii twoich genialnych pomysłów, kończy się źle. ZAWSZE.
-Nie, nie, nie. To się źle skończy - powiedział przerażony. Protestuj, nie daj się, Dawid!
-Będę Cię przecież pilnować - uderzyłem go lekko w bark. Ty w roli niańki. Tym bardziej zalecam, żebyś zrezygnował.
-Ty będziesz mnie pilnować? Z tą wiedzą, to już na pewno nie chce jechać - mówił.
-Dobra to nie przyjdę na korki - uśmiechnąłem się tak głupio, jak on zawsze. Sukinsyn.
-Serio? Szantaż? - powiedział. No tak, jak się nie ma co się lubi, to trzeba to sobie zdobyć siłą.
-Nie. Zwykły dil - w końcu w tym jestem dobry... To jedyne w czym jesteś dobry.
-Ale nie pije, nie ćpam i nie wyrywam lasek na raz - rzekł bez przekonania.
-Oczywiście aniołku - znów ten głupi uśmiech. Przez chwile zabrzmiałem jak pedał, którym niestety kurwa muszę być... Aniołku?  Jak uroczo. Rzygnę.
Po chwili ciszy Dawid znów przemówił.
-Kim był ten chłopak? - zapytał. Chodziło mu oczywiście o Miro, z którym widział mnie ostatnio. Jedyny przypadek gdzie ktoś jest o ciebie zazdrosny jeszcze przed seksem, albo związkiem.
-Znajomy - niechętnie powiedziałem. Kłamca.
-Dziwnie wyglądał. Nieprzyjemnie - serio? Aż tak to widać? No właśnie, przecież Miro to słodziak. On wyglądać nieprzyjemnie? Pff..
-Nie jest taki zły - nie zabrzmiało to w ogóle przekonująco. Ciekawe czemu.
-To na pewno tylko znajomy? Jakoś dziwnie wyglądasz, mówiąc o nim - zmartwił się.
-Stary daj spokój - skończyłem temat.
-Zostajesz na Polskim. Wiesz, że nie pozwolę Ci uciec? - zagroził. O tak, w końcu to ktoś inny dominuje. W końcu. Lubisz na ostro?
-Pilnujesz mnie? - zdziwiony zapytałem. Chce Cie wyruchać. Ej serio, zamknij się. Czemu? Czyżby robiło Ci się ciasno w bokserkach?
-Tak. Kupie Ci smoczek i śliniaczek - zaśmiał się. Postanowiłem brnąć w tą cholernie głupią rozmowę. Jedyna dobra decyzja w twoim życiu.
-O pieluchach zapomniałeś? - dopytałem rozbawiony.
-Dostane w cenie promocyjnej - posłał mi uśmiech. Anielski uśmiech.
-Perwersyjnie. Będziesz moim tatusiem ta? - Oby.
-Jeśli będziesz chciał - po tym tekście przez chwile się w siebie wpatrzyliśmy. Kurwa, gdyby nie fakt, że to religia, to pierdoliłbyś go na tym stole.
Dziwny jest ten chłopak. Tajemniczy. W sumie dalej nie wiem czemu tu jest. Zapytać go o to? Sam nie wiem.. Po co? Wyruchaj go no!  Intryguje mnie. O nie. To źle jak cholera.
Co jak się zakocham?..

----------------------------------------------------------------------------------------
1130 słów! WOW! Musiałam wydłużyć ten rozdział, bo miał tylko trochę ponad 300 słów. Spisałam się? Mam nadzieję :D
Ogólnie to Igor powinien mieć osobny poradnik ''Jak NIE gotować'' XD. Myślę, że zarobiłby w ^uj hajsu.
Swoją drogą mam nadzieje, że podoba wam się tekst pisany kursywą. To taki mały głosik Igora w jego głowie. A i żeby nie było - Igor nie ma schizofrenii. Po prostu toczy bitwę sam ze sobą.
Do soboty!
~DCW

Edit. Tak. Znów rozdział w nocy. Nie umiem spać.

тego narĸoтyĸυ nιe ѕprzedaмOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz