Rozdział 51 Wróg w odbiciu lustra cz. 2 "Wewnętrzna walka."

Începe de la început
                                    

Sina niejako sama była sobie winna, że wybrała drogę przestępstwa, jednak Levi nie był hipokrytą i wiedział, że on sam też zbytnio wyjścia nie miał, a przeżyć jakoś musiał w tym przegniłym padole. Nie było mu dane spędzić młodzieńczych chwil u boku kochającej rodziny, dlatego po części rozumiał Raven, bo ona miała podobnie. Jej również raptem w kilka chwil odebrano wszystko co ceniła w swoim życiu, pozostawiając w sercu bezdenną pustkę...

Sina nie pamiętała swoich prawdziwych biologicznych rodziców. Levi z kolei matkę pamiętał, jak przez mgłę. Była jego aniołem z najpiękniejszych snów. Delikatnym, dobrym o szczodrym sercu i pięknych ciemnoniebieskich oczach. Mężczyzna pamiętał jej ciepły dotyk i słowa jakimi każdego dnia starała się pokazać chłopcu, jak bardzo go kochała...

- Levi. - usłyszał  swoje imię mały ciemnowłosy chłopiec, stojący w oknie. Odwróciwszy się do matki, zeskoczył i podszedł do niej.
- Nie wyglądaj na zewnątrz. Jest zbyt niebezpiecznie. - rzekła piękna kobieta o długich prostych czarnych włosach i ciemnoniebieskich oczach, które na tle bladej cery odznaczały się niczym gwiazdy na niebie. Trzymając w rękach drewnianą beczkę, uśmiechnęła się do swojego syna. 
- Rozwieszam pranie, pomożesz mi? - zapytała, na co mały chłopiec niepewnie przytaknął.

Chwilę później oboje siedząc na łóżku wpatrywali się w zasłonięte zasłoną okno. Pomieszczenie w jakim się znajdowali było ciemne, ponure i brudne. Czuć było wszechogarniającą stęchliznę i pleśń, którego zapach unosił się w powietrzu. W takim miejscu, jak to ciężko było o porządek, promienie słońca nie docierały do najdrobniejszych zakamarków, a wiatr jedynie nikłym liźnięciem dawał znać o swoim istnieniu.

 Kiedy mały chłopiec poczuł ciepły dotyk na głowie, uśmiechnął się delikatnie, czując, jak matczyne smukłe palce wplatały się w ciemne włosy. 
- Twoje włosy rosną bardzo szybko i są długie, Levi. - przyznała kobieta, łapiąc za poszczególne kosmyki. - Może już czas, by je trochę przyciąć. 
- Nie, boję się, że będzie boleć. 
- Ależ to nic nie boli. - zaśmiała się kobieta. - Nożyczki tylko przytną twoje włosy. Zaufaj mi, nic nie poczujesz. 

Chwilę później chłopiec siedzący na krześle, nerwowo wiercił się na siedzeniu, uniemożliwiając kobiecie podcięcie włosów. 
- Oh nie, przestań się ruszać, bo przytnę ci ucho i będziesz płakał.- ostrzegła ciemnowłosa. Mały przestał się wiercić, słuchając matki. Chwilę później, pojedyncze ścięte kosmyki leżały już na podłodze. 
- To jednak prawda. - rzekła młoda kobieta, kładąc delikatnie dłoń na głowię malca. - wyglądasz bardzo przystojnie teraz. Niemal, jak anioł.

Chłopiec siedząc na drewnianym, rozlatującym się stołku spojrzał niepewnie w oczy matki, jakby porównanie to nie było godne jego małej osoby. 
- Ale anioły to blondyni, tak mówił Ritz. Więc nie mogę wyglądać jak oni. 

- Cóż to jest zdanie Ritz'a ja zaś wierzę, że istnieją też kruczowłose anioły. 
- Mówisz dziwne rzeczy mamo. - skomentował mały chłopiec, na co kobieta zaśmiała się krótko, kładąc rękę na jego policzku. 

- W dniu, kiedy przyszedłeś na świat, widziałam go na własne oczy. Więc to musi być prawda. 

Po tych jakże wzniosłych słowach malec wyciągnął ręce w stronę ciemnowłosej, przytulając się do jej piersi.

Któregoś dnia, mały Levi sięgając za klamkę drzwi wejściowych, wszedł do środka zastając matkę leżącą w łóżku. Jego włosy znów przysłaniały większą część twarzy i były w kompletnym nieładzie. To jednak nie przeszkadzało mu w tym, by wyjść po chleb o który prosiła go kobieta.
- Witaj z powrotem. - uśmiechnęła się ciemnowłosa. - Kupiłeś pieczywo? 
- Tak, gdzie jest lekarz? - zapytał młody chłopiec, podchodząc do łóżka. 

- Właśnie wyszedł. - poinformowała. - Czuję się już znacznie lepiej, dlatego powiedział, że dziś była to moja ostatnia kontrola.

Kiedy odpowiedziała jej cisza, matka uśmiechnęła się przywołując swojego małego synka do siebie. 

- Twoje włosy znów urosły. - rzekła, przeczesując smukłymi palcami ciemne kosmyki. - Jak poczuję się lepiej, znów ci je obetnę. 

Ostatnia misjaUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum