Rozdział 36 "So ist es immer"

352 34 63
                                    


Rozdział nie jest sprawdzony! 

Muzykę puśćcie w momencie kiedy ją "usłyszycie w opowiadaniu" ;)


- Kapralu ? 

Zirytowany brunet podpierając ręką brodę, spojrzał znad sterty dokumentów na blond włosego chłopaka, który siedząc po drugiej stronie biurka, już od dobrych kilku godzin pomagał mu w pracy, wypełniając raporty. 

Chłopak wpatrywał się w przełożonego z niepokojem wypisanym na twarzy, jakby tamten co najmniej umierał z niedożywienia.

- Co jest, Alex? - zapytał Eliot, obrzucając młodego pretensjonalnym spojrzeniem, które niebieskooki odebrał najwyraźniej jako ostrzeżenie. 

- To prawda, że dzisiejszy trening odbędzie się pod dowództwem pułkownik Hanji? - nie o to miał zapytać, ale widząc nastrój swojego dowódcy wolał nie podburzać jego humoru, który już i tak był  ... szkoda gadać.

Mężczyzna zmarszczył brwi, by czujnym wzrokiem przyjrzeć się swojemu podwładnemu. 

Alex Evans, może i nie grzeszył siłą, zręcznością oraz dynamiką, ale z pewnością miał coś, co było przydatne w drużynie. A był tym chociażby umysł analityczny, który nie miał sobie równych. Swoje zdolności strategiczne, oraz teorie zaprezentował podczas incydentu ze sprzętem. Pomógł zdemaskować niedoszłego mordercę. Dacon nie miał co do tego wątpliwości, Alex był wybitnie inteligentny pod tym względem. Swoim intelektem niemal dorównywał kapitanowi Levi'owi, czy generałowi Erwinowi. Stary oddział Crossa nie miał w swoich szeregach takiego ewenementu, dlatego Eliot był zadowolony z siebie, że wybrał właśnie jego.

- Hanji zaoferowała się przy następnym treningu, by objaśnić wam tematy związane z precyzyjnym unieszkodliwieniem tytanów. Patrząc po waszych zmaganiach, mogę tylko tyle stwierdzić, że nie macie za grosz talentu w sobie. Dlatego postawiłem na ciężką pracę, która swoją drogą też podwyższy wasze umiejętności.

Alex skrzywił się, czując się tą wypowiedzią dotknięty. Do tej pory wydawało mu się, że jego sprawność fizyczna była na bazie tych przeciętnych, które mieściły się w konwenansach zwiadowców, gotowych przekroczyć bramę. Do tej pory tak myślał, jednak teraz widząc zacięty wyraz twarzy kaprala już nie był tego tak do końca pewien, jak poprzednio. Postanowił już nie kontynuować tematu, zabrał się z powrotem za wypełnianie papierów. 

Kiedy minęła kolejna godzina, do drzwi ktoś zapukał. Eliot ocknąwszy się podniósł wzrok rzucając w stronę drzwi krótkie, oschłe "wejść" Drzwi zaskrzypiały, snop słonecznego światła położył się cienkimi, pojedynczymi pasmami na podłodze, a do pomieszczenia weszła Sina. Alex po chwili obrócił się przez ramie, by posłać przyjaciółce ciepły uśmiech, na który odpowiedziała skrzywioną miną. 

- Jeszcze pracujecie? - zapytała, podchodząc do biurka po stronie której siedział blond włosy chłopak. 

- Już kończymy. Coś konkretnego chciałaś? -zapytał, nie spojrzawszy w jej kierunku. Zrobił to dopiero wtedy, kiedy dłoń dziewczyny oparła się o blat biurka. Wtedy tez mężczyzna zmarszczył brwi. Biały muślinowy materiał, zakrywający dłoń od knykci po nadgarstek rzucił mu się w oczy, tak wyraźnie jak promienie słońca za oknem. Trzymając w ręce pióro, lekko zacisnął na nim palce. 

-Alex. - zwrócił się do chłopaka z naprzeciwka. - Na dzisiaj koniec. Możesz wracać do siebie. 

Blond włosy, układając resztę dokumentacji w równy stos, odsunął krzesło, po czym wymijając brunetkę opuścił gabinet, zostawiając ich samych. Przez chwilę trwała w pomieszczeniu cisza, zagłuszana jedynie tykaniem zegara i dźwiękami dobiegającymi z placu treningowego. Eliot wzdychając, odstawił ostatni podpis, by móc zakończyć wreszcie swoje obowiązki. Teraz cała jego uwaga skupiła się na niebieskookiej, która stała do niego bokiem dotykając zaszczytów oprawionych w miedzianą ramę  

Ostatnia misjaWhere stories live. Discover now