🌻Rozdział 19🌻 Cynthia i Heidi

159 20 17
                                    

Hej, powracam w końcu po... 4 miesiącach?

Ciekawe czy ktoś tu w ogóle jeszcze jest...

Czuję się dead niczym Connor

Przypominam o maseczkach i o WODZIE! STAY HYDRATED!! i abyście korzystali z wakacji, póki trwają 
dobra, dobra, zapraszam do czytania

Tak w ogóle to nie pamiętam, czy był wspomniany zawód Heidi, więc jakby co to poprawcie mnie

***

Szczerze mówiąc Heidi zapomniałaby o spotkaniu z Cynthią Murphy, gdyby nie telefon wspomnianej kobiety wieczór wcześniej. Na swoją obronę miała to, że ostatnio szpital był okropnie zatłoczony i miała pełne ręce roboty. Do domu wróciła dosłownie kwadrans przed tym, gdy zadzwonił telefon. Na całe szczęście Heidi była akurat wtedy w kuchni. Odgrzewała sobie lazanię, ponieważ okazało się, że Evan wypił dzisiaj ostatnią porcję bulionu, który przedwczoraj zrobiła.

Heidi była zdeterminowana, aby zjeść kolację i położyć się do łóżka, a potem spać do popołudnia. Nawet nie chciała patrzeć na rachunki i na pracę. Jutro miała dzień wolny i miała zamiar spędzić go tylko z Agathą Christie oraz kawą. A przynajmniej miała taki zamiar przed tym, gdy zadzwonił telefon stacjonarny i kobieta przypomniała sobie o spotkaniu.

-Szlag - wymamrotała i podniosła słuchawkę - Halo?

-Dobry wieczór, tutaj Cynthia Murphy - odpowiedział jej głos z słuchawki.

-Ah tak, dobry wieczór - powiedziała Heidi i skrzywiła się, bo miała wrażenie, że zabrzmiała jak papuga - Jak minął pani dzień?

-Oh, dziękuję za pytanie, bardzo owocnie. Przetłumaczyłam dłuższą część dokumentu, a i w domu było nawet spokojnie. Ale dzwonię, by upewnić się, że nasze jutrzejsze spotkanie dalej jest aktualne?

-Tak, oczywiście - zapewniła Heidi i ze smutkiem spojrzała na ciepłą kanapę w salonie - Ee... Ale nie ustaliłyśmy gdzie, prawda?

-Owszem, chciałam zaproponować jedną kawiarenkę - oznajmiła Cynthia i podała Heidi lokalizację - Nazywa się Ciasteczko i jest otwarta jutro od 9 do 18, więc 15 idealnie pasuje.

-W porządku - odpowiedziała Heidi i wyciągnęła lazanię z piekarnika - Więc ustalone.

-Tak. Do zobaczenia.

Heidi pożegnała się i odłożyła słuchawkę. Przez dłuższą chwilę wpatrywała się w telefon w zamyśleniu, aż w końcu wyszła z kuchni z jedzeniem.

***

-Kurwa - Heidi przeklęła pod nosem. Zrobiła to jednak na tyle głośno, że kilka przypadkowych przechodniów spojrzało na nią krytycznie.

Wczoraj mimo wszystko poszła spać późno na rzecz wypełnienia kilku dokumentów i odliczeniu potrzebnych pieniędzy do końca roku (wliczają alimenty, które, na boga, powinny już przyjść). O dziwo tak się w to wciągnęła, że zasnęła przy biurku z kawą i gdyby nie Evan, który obudził ją, gdy wychodził do szkoły, to na pewno by zaspała. Po zrobieniu synowi śniadania, wróciła do swojej zimnej kawy i ją dopiła, nieważne jak bardzo ją skręcało z obrzydzenia. Miała okropne wory pod oczami, ale uznała, że zwykły korektor załatwi problem. Wybrała też już ubranie na wyjście, więc nie wychodziło na to, żeby cokolwiek źle poszło. Niestety wszystko się spieprzyło, gdy próbowała odpalić samochód. Poniosła wiele klęsk i po nastej próbie ostatecznie się poddała i postanowiła, że nie, nie odwoła spotkania. Popędziła pędem do domu, by przetrzepać dom w poszukiwaniu karty miesięcznej i gdy ją w końcu znalazła, poleciała na przystanek autobusowy. Pojechała nim do centrum i wtedy zdała sobie sprawę z tego, że w pośpiechu zostawiła torebkę w domu.

× Złamana Ręka × TREE BROSΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα