🌳Rozdział 1

451 44 78
                                    

Stoję przy swojej szafce, udając, że robię przy niej coś sensownego. Jeszcze nie dzwonił dzwonek, a nie chcę stać pod salą kompletnie sam, nie wiedząc co zrobić z rękami.

Naprawdę chciałbym posłuchać mojej mamy i terapeuty - chciałbym wyjść do ludzi, ale po prostu nie potrafię.

Ciągle stoję żałośnie przed swoją szafką, gdy słyszę, że ktoś do mnie mówi. Odwracam się, mając wątpliwości co do jakości mojego słuchu, ale to nie było przesłyszenie. Stoi przede mną Alana Beck.

-Jak ci minęły wakacje? - pyta.

-Wakacje? - Evan, nie. Nie powtarzaj za nią.

-Moje były bardzo produktywne - oznajmia Alana - Byłam na trzech stażach i odrobiłam dziewięćdziesiąt godzin robót społecznych. Wiem, wow.

-No. Tak, wow. To...

Przerywa mi i mówi o ludziach, których poznała. Ja nie miałem takiej okazji. Doktor Sherman chciał żebym znalazł sobie jakieś zajęcie na lato, więc wybrałem praktyki w parki Ellison. Później okazało się, że chodziło mu o to, bym miał kontakt z ludźmi. Powinien mi to powiedzieć wcześniej.

Okej, otworzyć się na ludzi. Podnoszę gips.

-Może chciałabyś...

-O boże - przerywa mi Alana. Znowu - Co ci się stało?

Szukam mazaka w plecaku.

-Złamałem rękę...

Chcę powiedzieć jak, ale mi przerywa i opowiada o swojej babci i o tym jak umarła po złamaniu ręki. Po tym Alana się ze mną żegna i odchodzi, waląc we mnie plecakiem.

Stoję jak idiota z mazakiem w ręce.

-Czujesz się dziwnie jako pierwszy człowiek w historii, który złamał sobie rękę od walenia konia, czy uważasz to raczej za sukces? - to Jared Kleinman. A któżby inny? To co mówi, mówi głośno i wyraźnie - Opowiedz mi, jak to było. Odpalasz Instagrama Zoe Murphy na tym swoim dziwnym telefonie marki krzak.

Ja i Jared znamy się od bardzo dawna. Jego mama pracuje w nieruchomościach, ona znalazła nam nowy dom. Od tego czasu Kleinmanowie czasami nas zapraszają na obiad, od wtedy spotykam się z Jaredem.

-Chcesz wiedzieć jak naprawdę było? - pytam. Muszę wytłumaczyć, że wcale nie przeglądałem Instagrama Zoe. Nie tym razem.

-Nie bardzo - odpowiada Jared.

Zanim zdąży ode mnie uciec, wykorzystuję chwyt, który podłapałem u Alany:

-Jak ci minęły wakacje?

-Spoko. Moja drużyna zniszczyła wszystkich w zdobywaniu flagi i zaliczyłem drugą bazę z taką dziewczyną z Izraela. Po wakacjach tak jakby miała iść do wojska. Wystarczy ci taka odpowiedź?*

-Tak sobie myślałem... - ciągle mam w dłoni mazak - Chcesz mi się podpisać na gipsie?

Jared śmieje mi się prosto w twarz.

-A niby czemu mi to proponujesz?

-Nie wiem. Bo się przyjaźnimy?

-Nasze rodziny się przyjaźnią - poprawia Jared - To zupełnie co innego i dobrze o tym wiesz.

Wiem.

###

Jest całkiem znośnie do przerwy obiadowej. Nigdy nie lubiłem tego okresu. Każdy siedzi, gdzie chce, zero ładu ani składu. Ja zawsze siedzę sam w najciemniejszym i najdalszym rogu sali. Na tyle jednak bliskim, by widzieć stolik Zoe.

× Złamana Ręka × TREE BROSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz