🌳Wstęp

444 41 17
                                    

Drogi Evanie Hansenie,*

Właśnie tak zaczynam swoje listy. Jest tam ,,drogi'', ponieważ tak się robi w listach. Jest też ,,Evan Hansen'' - to moje imię.

Tak naprawdę mam na imię Mark. Mark Evan Hansen. Moi rodzice się o to kłócili, tata wygrał bitwę, ale mama wojnę. Pomimo, że nazywam się Mark, wszyscy mówią do mnie Evan.

Zresztą tak właśnie wolę. Jest wiele rzeczy, które działają mi na nerwy, jedną z tych rzeczy są moje inicjały - M.E.H. Meh. ,,Meh'' to jak wzruszyć ramionami z obojętnością. Raczej negatywna reakcja. E.H. jest lepsze. ,,Eh'' może brzmieć jak pytanie, czekanie na potwierdzenie.

Dziś będzie wspaniały dzień. Oto dlaczego:

Nie piszę tych listów, bo tak mi się podoba. To zadanie od mojego terapeuty, doktora Shermana. Mówił, że to ,,ćwiczenie'' ma pomagać w odkrywaniu siebie: napiszę ,,dziś będzie wspaniały dzień, oto dlaczego:'', zacznę wymieniać powody i czekać do czego mnie to zaprowadzi.

Dlatego, że dziś musisz być sobą. I już.

Tylko bądź pewny siebie. To ważne. I jeszcze

Interesujący. Rozmowny. Przystępny.

Nie chowaj się, spróbuj obnażyć

Trochę przed innymi. Nie jak zboczeniec,

Nie rozbieraj się. Po prostu bądź sobą.

Prawdziwym sobą. Nie oszukuj się.

Ale prawdziwy ja to nie znaczy wcale ten lepszy ja. Prawdziwy ja jest tchórzem, który nie rozmawia z ludźmi i przepuszcza okazję, by zaprosić na randkę dziewczynę, która mi się podoba.

Często myślę, że ta terapia to zwykłe żarty, ale może to wina mojego sceptyzmu. W takich ,,ćwiczeniach'' ważne jest nastawienie.

Dzisiaj jest pierwszy dzień szkoły. Cudowne i spokojne lato brutalnie szybko minęło. Sięgam po lorazepam i połykam tabletkę. Gdy tylko pomyślę o szkole, zaczynają mi się pocić ręce i kręcić w głowie.

Ubieram się w zwykłą koszulę, pilnując by guziki były równo zapięte. Psikam się dużą ilością dezodorantu. Ostatnio nie kąpię się często, bo pilnowanie, by nie zamoczyć gipsu to straszna mordęga.

Przeglądam się w lustrze, jeszcze raz dokonując oględzin koszuli, fryzury i twarzy. Jedyna rzecz, która mi się nie podoba to obgryzane paznokcie, ale przestałem z nimi walczyć. Szkoła to stresujące miejsce, a obgryzanie paznokci to nieszkodliwy sposób, by w jakimś stopniu ten stres zredukować. Szkoda tylko, że taki mało estetyczny.

Wychodząc z pokoju, widzę na drzwiach mojego pokoju karteczkę z napisem ,,Carpe Diem''. Chwytaj dzień. Po rozwodzie i początku moich wizyt u terapeuty moja mama mniej ze mną rozmawia i więcej pracuje. Czasami jestem na nią za to zły, bo chcę z nią spędzać czas, ale innym razem cieszę się z tego.

Wychodząc,

nie udaje mi się uniknąć mamy. Stoi w salonie, lustrując mnie wzrokiem. Chyba nie ma się do czego przyczepić.

-Pamiętaj, najważniejsza rzecz i pierwsza, jaką powinieneś zrobić to znalezienie przyjaciół - mówi. Gdyby to było takie łatwe. Chodzę do tej samej klasy od dobrych kilku lat, przyjaźnie już są ustalone - Hej, mam pomysł - wyciąga czarny pisak z kubka na kuchennym stole - Może poprosisz, by koledzy ci się podpisali na gipsie? Doskonały sposób na przełamanie pierwszych lodów, nie sądzisz?

Nie mam siły odmawiać i nawet nie chcę. Nie chcę, by pomyślała, że tego nie zrobię.

-W porządku - odpowiadam i biorę od niej pisak.

Idę do szkoły.

Zawsze mam problemy z zaczęciem listów. To znaczy, nie licząc tego godnego pożałowania wstępu. ,,Bądź sobą''. ,,Dziś będzie wspaniały dzień''.

Jaaasne.








a/n

Ten rozdział i chyba dwa następne będą w dużej mierze streszczeniem pierwszych rozdziałów książki. Muszę po prostu napisać początek, jak najbardziej zgodny z kanonem.

*listy w tym rozdziale są cytatami z książki ,,Drogi Evanie Hansenie'' Val Emmich

× Złamana Ręka × TREE BROSHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin