🌳Rozdział 5

287 44 10
                                    

M: Hej, Connor

M: Connor, mam dzisiaj wolne, jeśli chcesz możemy dzisiaj przez cały dzień pisać

M: Connor?

M: Jesteś tam?

M: Jeśli dasz radę, możemy się spotkać w tym tygodniu w weekend.

M: Connor, słowo daję, jeśli nie odpiszesz to dzwonię do twojej mamy

M: Connor?

M: Connoooooooooooooooooooooor???

M: Jak tam książka, którą ci poleciłem? Ta od Zafóna. Jak ją przeczytasz, daj znać

M: C

M: O

M: N

M: N

M: O

M: T

M: *R

M: Odpisz, bo serio zadzwonię do twojej mamy

M: Wiesz, że mam numer!

M: Mówię prawdę!!!!!!!!!!!!!!!!!

M: Connor

M: Serio, wszystko w porządku, stary?

M: Coś się stało?

M: Jak tam z tym twoim nowym przyjacielem?

M: Jesteś tam, Con?

M: Żyjesz?

C: Ta

Gdy wchodzę do klasy, nie ma Connora. Wolałbym chyba, żeby w końcu przyszedł i poobrażał mnie porządnie, i byśmy już skończyli znajomość. To byłoby lepsze, aniżeli ciągłe życie w stresie.

Gdy jednak na stołówce podchodzi do mnie Zoe, natychmiast żałuję, że chciałem, aby ta cała sytuacja dostała swój klimaks. Niech sobie trwa nawet i cały rok, ale proszę, Boże (tak naprawdę jestem raczej ateistą), nie każ mi się znowu błaźnić przed Zoe Murphy.

-Hej – mówi Zoe.

-Cześć – staram się odpowiedzieć normalnie i mam nadzieję, że mi się udaje.

-Będziesz miał coś przeciwko, jeśli dziś usiądę z tobą? – spytała Zoe.

To moje marzenie. Skinąłem głową, nie do końca wierząc w to, co się dzieje. Przynajmniej już wiem, że nie ma sensu sobie robić nadziei, bo Zoe na pewno chce ze mną rozmawiać o Connorze. Ze zdziwieniem zauważam, że nawet mnie to nie martwi. Tak naprawdę byle jaka rozmowa z nią jest dla mnie jak prezent bożonarodzeniowy.

Siadamy przy moim stoliku w kącie. Całe szczęście, bo nie jestem jakoś optymistycznie nastawiony do zawierania przyjaźni z przyjaciółkami Zoe.

Zoe siada naprzeciwko mnie i przez chwilę panuje niezręczna cisza. Zoe ma lekko zmarszczony nos i wpatruje się z uporem w swoje tosty. Kilka razy chce otworzyć usta, aby coś powiedzieć, ale ostatecznie milczy.

-Co u Connora? – pytam powoli i bardzo, naprawdę bardzo, ostrożnie.

Zoe podnosi wzrok ze swojego drugiego śniadania i przypatruje mi się z konsternacją.

-Właściwie miałam nadzieję, że ty mi powiesz – mówi.

Milczę. Zoe najwyraźniej zauważa, że nie mam żadnych informacji na ten temat, ale mimo to pyta jeszcze raz:

× Złamana Ręka × TREE BROSWhere stories live. Discover now