🌳Rozdział 17

224 30 23
                                    

Okej, wiem, że nie umiem pisać załamań i smutków bohatera, ale ten rozdział jest lepszy.

----------
Connor rzeczywiście szybko przychodzi. Zajmuje mu to może kwadrans, nie dłużej. Gdy oboje siebie zauważmy, zwalnia, ale i tak widzę, że biegł. Staje przede mną i uważnie mi się przygląda z góry.

Może spodziewał się, że będę płakał. W zasadzie sam się o to podejrzewałem, ale nie płaczę. Moje nerwy są tak porozrywane, że mózg wykorzystuje wszystkie swoje siły, by uspokoić ciało, zamiast generować łzy.

Connor kuca przy mnie. Nawet nie zauważyłem, w którym momencie usiadłem pod pniem.

Jest ciemno, ale widzę go doskonale. Moje serce bije silniej niż zwykle, ale ignoruję to.

Connor marszczy brwi.

-Co się stało? - pyta. Przez chwilę milczę, a gdy ta chwila ciszy się przeciąga, Connor zaczyna się irytować.

Nic dziwnego, pewnie myślał, że ja tu umieram.

-Mój ojciec dzisiaj przyjechał na kolację - mówię mu, a jego brwi tym razem unoszą się w górę.

-Ten który was zostawił i spierdolił do innego stanu? - upewnia się Connor, a ja słabo kiwam głową.

Connor siada na przeciwko mnie i spogląda na mnie wyczekująco. Przełykam ślinę. Wiem, że raczej powinienem powiedzieć mu o co chodzi, w końcu po niego zadzwoniłem. To znaczy właściwie to on zadzwonił do mnie, ale i tak to ja prosiłem, by tu przyjechał.

Na pewno mu jednak nie powiem, że mi się podoba.

Czuję na sobie jego spojrzenie, ale nie jest naglące. Po prostu wyczekujące. Nie spodziewałem się tego po Connorze, ale jakby się nad tym głębiej zastanowić, to powinienem. Wiem, że on też dużo przeszedł. Pewnie domyślił się, że w takiej sytuacji pospieszanie mnie to najgorsza opcja.

-Powiedzmy, że ta kolacja nie przebiegła lepiej niż obiad z tobą - wykrztuszam i zauważam nutę troski na twarzy Connora.

-Powiedział ci coś?

-Nie. To znaczy tak. Nie.

-Czyli?

-Powiedział, ale nie stricte do mnie - wyjaśniam - Ale to dotyczy mnie.

Connor przez chwilę milczy, po czym wzdycha. Widzę, że jest spięty, ale nie wiem czy to przeze mnie czy przez coś innego.

-Nie musisz mi mówić, co to było - mówi - Ale poczujesz się lepiej, jeśli to zrobisz.

Tak, jestem tego świadomy, ale to nie jest takie łatwe. Bo jeśli ceną tego jest przyjaźń z Connorem to wolę milczeć.

Gdybym powiedział o tym Jaredowi, pewnie zbył by to machnięciem ręki, ale jego zdanie nie liczyło się dla mnie tak jak to Connora.

Ale nie miałem wrażenia, że Connor by tego nie zrozumiał.

Inną sprawą było to, że to właśnie on mi się podoba. Ale nie muszę mu tego mówić. Nie mogę i nie powiem. Po prostu nie.

Nie powinienem tego czuć. Ale czułem. I Connor pewnie powie, że to nic złego. Mam nadzieję, że tak powie. A jeśli tak powie to... to przecież będzie prawda. Co nie?

Albo nie.

-Connor? - odzywam się, a on na mnie zerka spod długich włosów - Muszę coś powiedzieć.

-Słucham uważnie - odpowiada. Ma skupioną minę i chyba podejrzewa, że zaraz powiem, o co mi chodzi.

Przełykam ślinę i otwieram buzię. Zaraz potem ją znowu zamykam i spoglądam przestraszony na Connora.

× Złamana Ręka × TREE BROSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz