🌳Rozdział 16

246 31 42
                                    

Ogólnie to lubię dramy (nie żebym umiała je pisać) i krzywdzić postacie. Tak więc no

(Jest rozdział przed nowym rokiem!!!)

---------
Ten tydzień jest po prostu koszmarem.

Poniedziałek mija nawet spokojnie. Connor i Jared się kłócą, ja robię za mediatora, chociaż uważam kłótnię o rodzaj mleka za głupią.

We wtorek jestem tak cichy, że Connor to zauważa i pyta się mnie, czy wszystko w porządku. Zastanawiam się, czy powiedzieć mu o wizycie ojca, ale ostatecznie rezygnuję.

W środę mam zdejmowany gips. Widok, jak imię Connora znika w koszu na śmieci, jest bardziej bolesny, niż przypuszczałem, że będzie. Moja ręka jest okropnie chuda i mizerna, więc postanawiam zakrywać ją długim rękawem do czasu, aż zacznie wyglądać normalnie

W czwartek Connor i Jared chcą zobaczyć moją rękę i wbrew własnej woli im ją pokazuję. Jared się śmieje i nazywa mnie patyczakiem.

Piątek jest mniej beznadziejny, bo okazuje się, że ja i Zoe oboje lubimy Nędzników i rozmawiamy o tym przez większość dnia. Jared się śmieje z nas i nazywa gołąbkami, tak jakby nagle stracił wszystkich swoich innych znajomych i przyczepił do mnie. Connor zgrabnie wszystkich ignoruje i przez większość dnia przysypia.

Sobota. O rany, sobota jest najgorsza, a nie powinna taka być, bo przecież to koniec szkoły i początek weekendu.

Ale był ten sen. Tym bardziej raczej wyraźny, bo po przebudzeniu ciągle miałem wrażenie, że czuję na ustach ciepło innych ust. Ale nie wierzę, że w prawdziwym świecie ktoś chciałby mnie całować.

Wspomnienie pocałunku to nie jest jedyna rzecz, którą tym razem udaje mi się zapamiętać. Nie, bo tym razem dokładnie pamiętam, kogo całowałem.

Od razu, gdy dociera do mnie świadomość, że to był Connor, chcę się zapaść pod ziemię i nigdy nie wracać na powierzchnię.

Nie chodzi tylko o to, że to Connor. Ale Connor jest chłopakiem, a to znaczy, że ja jestem gejem, albo przynajmniej biseksualistą. Nie chcę być gejem.

Już jestem wystarczająco inny od reszty. Chodzę do psychologa, mam dosłownie czterech znajomych, większość życia spędziłem w czterech ścianach mojego pokoju, a mój ojciec przypomina sobie o moim istnieniu dopiero po dziesięciu latach rozłąki. A teraz do tego dochodzi homoseksualizm? Nie chcę. Nie chcę kolejnego argumentu za tym, że jestem gorszy.

Inna sprawa, że to Connor. No bo... to Connor. Naprawdę Connor. Connor Murphy. Osoba, u której za cholerę nie mam szans. Może jest teoretycznie moim przyjacielem, ale przecież... rany.

Przypominam sobie te wszystkie momenty, w których jego bliskość była dla mnie przytłaczająca i niepokojąco przyjemna. Te wszystkie żarty Jareda, o tym, że ja i Connor jesteśmy parą. Teraz to wszystko w jakiś sposób wydaje mi się przerażające.

Nie chcę tego.

Śniłem o Connorze Murphym. Śniłem, że całowałem Connora Murpy'ego. Nie tylko całowałem. I żadna z tych rzeczy nie była nieprzyjemna. Każdą z tych rzeczy chciałbym zrobić w prawdziwym życiu.

Czyli tak naprawdę: nie chcę tego chcieć.

Przejeżdżam dłońmi po twarzy. Nie chcę przyswoić do siebie tego faktu. Faktu, że podoba mi się Connor.

Jestem okropny. Nareszcie znajduję przyjaciela i muszę to zepsuć przez zakochanie się w nim? Jestem okropny. Naprawdę beznadziejny.

Nie żeby była to dla mnie jakaś nowość, ale takiego poziomu beznadziejności jeszcze nie osiągnąłem. Do teraz.

× Złamana Ręka × TREE BROSWhere stories live. Discover now