80

131 8 0
                                    

Wtedy chłopak stanął centralnie przed ONI, następnie zaczął się powoli do nas odwracać. Każdy w tej chwili widział, jak mrok dogłębnie pojawiło się u Stilesa. Uśmiechnął.
-Nogitsune... -szepnęła Lydia.

- No witam każdego z was. Bardzo się cieszę, że mogę poznać przyjaciół, byłych oraz obecną miłość Stilesa. -odezwał się, jak posłał nam swój uśmiech i stanął centralnie na przeciw nas.

-To nie może być prawda... - powiedział Minho. 

-Ależ oczywiście, że to prawda. -powiedział.

Jak źle i dziwnie zabrzmi, że bardzo mi się jego obecny głos. Jest taki inni, ma większą chrypkę i przyprawia mnie o dreszcze, ale również cholernie intryguje i w jakiś sposób mnie podnieca. Kurwa.

-Dlaczego Stiles? -zadał to pytanie Scott. Chłopak przeniósł swój wzrok na niego, jednak czasem zerkał w moim kierunku.

-A sam nie wiem, po prostu ma coś w sobie takie, co mnie do niego przeciągnęło. -odpowiedział. - I myślę, że był to najlepszy wybór, ale Theo również ma w sobie coś, że zło by z chęcią go sobie przekupiło na swoją stronę. -dodał po chwili.

-Czego chcesz? -odezwał się po raz kolejny Minho.

-Jak to czego? Chaosu... Siły...  -uśmiechnął się. -Dlatego przejdźmy do rzeczy. 

Dokładnie po jego słowach ONI z powrotem na nas się rzuciło, a on schował się w cień. Nie mogłem do tego doprowadzić, nawet jeśli nie mam szans, muszę spróbować. Pobiegłem w jego stronę i stanąłem już po chwili przed nim.

-Ach to ty. -mruknął jak mnie zobaczył. -Co chcesz Newtie?

-Zostaw Stilesa, proszę.

-Wybacz, ale nie. - powiedział. -A teraz proszę odejdź, bo zrobię Ci krzywdę.

-STILES! -warknąłem. -Wiem, że tam jesteś... proszę wróć do mnie...

Przez chwile, widziałem jak jego oczy stały się łagodniejsze, ale nie potrwało to długo, bo już po chwili poczułem mocne uderzenie o ścianę. Jęknąłem z bólu.

-Odejdź, ale to już! Bo naprawdę zrobię tobie krzywdę, nie zważając na Stilesa. Myślisz, że mnie pokonasz? Jesteś za słaby. -warknął.

Tym razem to ja się na niego rzuciłem, obalając go na ścianę. Miałem tylko nadzieję, że Stiles za bardzo nie ucierpiał.

-No proszę jednak masz tego powera. Szkoda, że tak często go nie pokazujesz, może wtedy ty byś był przywódcą swojego stada. -powiedział. Po czym odepchnął mnie, chwytając mnie za szyję.

 Nie mogłem się powstrzymać żeby tego nie odwzajemnić

Oops! Questa immagine non segue le nostre linee guida sui contenuti. Per continuare la pubblicazione, provare a rimuoverlo o caricare un altro.

Nie mogłem się powstrzymać żeby tego nie odwzajemnić. To wciąż był mój Stiles, mimo, że opętał go nogitsune. Oparliśmy się o ścianę, nie przerywając pocałunku, który stawał się co rusz bardziej namiętny. Jednak dalej pamiętałem, co się dzieje wokół nas. To było nie fair w stosunku do naszych przyjaciół, dlatego oderwałem się od niego, przez długi czas nie odsuwając się za bardzo od jego ust. Aż po chwili odsunąłem się, stając przeciwko niego. Dostrzegłem mniej mroku w ich i te jego iskry w oczach. Uśmiechnąłem się słabo.

-Kocham Cię. -powiedział. -Przepraszam, naprawdę. Jedynym wyjściem jest zabicie mnie. -dodał.

-Kocham Cie też. Ale nie zrobię Ci krzywdy. -powiedziałem, uważnie patrząc na niego.

-Szanse, że go pokonacie, bez robienia mi krzywdy wynoszą zero. Rozumiesz? Obiecałeś, że zrobisz wszystko nie zależnie co się stanie.

-Musi być jakiś sposób skarbie... -mruknąłem.

-Niestety nie ma. Musicie działaś teraz, dopóki nie ma tyle siły. -powiedział.

-Ale... co będzie z tobą? -zapytałem, czego najbardziej się bałem.

-Nie wiem, ale nie czekajcie długo, wiem, że coś planuje... -powiedział. -Co jednocześnie on zrośnie w siłę, ale nie będzie miał tyle co ze mną, a ja prawie jej nie będę mieć...

-Czyli co takiego?

-Nie mam bladego pojęcia Newtie. Dlatego proszę.. idź do reszty i wymyślcie coś, nie zważając na nic... - powiedział, a już za chwilę jego oczy zyskiwały więcej mroku. -Idź i pamiętaj, że kocham Cię najbardziej na świecie. Nikogo wcześniej nie kochałem i nie czułem tego, jak do ciebie. - powiedział, bo czym odsunął się ode mnie, dając znak, żebym poszedł już.

Wróciłem do reszty, która teraz na razie nie walczy z posłannikami już nogitsune. Theo spojrzał na mnie smutno, a po chwili reszta spojrzała. Westchnąłem ciężko, a po chwili poczułem jak mnie przytulają.

-Co teraz? -spytał Theo. - Mamy jakiś plan?

-Nie... -mruknęła Teresa. -Trzeba w jakiś sposób pozbyć się nogitsune. Tylko, że..

-... Nie uda nam się to zrobić, wcześniej nie robiąc krzywdy Stilesowi -dokończyła Malia, z bólem.

-Musi być jakieś wyjście. -powiedział Scott.

-Nie widzisz tego?! Nie ma! -podniósł głos Minho. -Musimy zniszczyć Nogitsune, nawet jeśli ma ucierpieć Stiles.

-Jak możesz tak mówić? -zadał pytanie Alec. -To nasz przyjaciel oraz chłopak Newta, twojego najlepszego przyjaciela!

-On sam kazał zrobić wszystko, nie patrząc na niego aby pokonać nogitsune. - odezwałem się.

-Skoro... Nogitsune to kitsune, to jego największym wrogiem jest... -zaczęła Kira.

-Wilkołak, a szczególności Prawdziwy Alfa. -dokończył Magnus.

-Właśnie. Musisz go ugryźć Scott. -powiedziała Kira.

-A jeśli się do nie uda? -zadała pytanie Allison.

-Wtedy będzie trzeba zabić... Stilesa. -zabrał głos Frypan.

-W takim razie miejmy nadzieje, że to się uda. -powiedział Even.

-Więc plan wygląda tak... -zaczęła mówić Lydia. A każdy z nas uważnie jej słuchał, jednocześnie obserwując czy nie ma pobliżu Nogitsune ani z jego popleczników.





~*~

Już nawet zapomniałam, że ten rozdział nie był wcale jakoś długi xD

Szczęśliwego Nowego Roku  ♥ 

Szczęśliwego Nowego Roku  ♥ 

Oops! Questa immagine non segue le nostre linee guida sui contenuti. Per continuare la pubblicazione, provare a rimuoverlo o caricare un altro.
Summer's Love  || NilesDove le storie prendono vita. Scoprilo ora