Rozdział osiemnasty

2.2K 122 2
                                    


Następnego dnia pojawili się w Norze chwilę przed południem. W namiocie bałagan z poprzedniej nocy został posprzątany, a okrągłe stoły zastąpione jednym długim, jako że dzisiaj było spotkanie tylko dla rodziny. Właściwie był to pomysł Hermiony, najwyraźniej mugole mieli tradycję spotykania się dzień po weselu na coś w rodzaju lunchu. Przekraczając próg namiotu trzymający się za ręce mężczyźni podeszli do państwa młodych.

- Pani Wesley - Harry ukłonił się oficjalnie przyjaciółce wywołując tym samym chichot i przytulił oboje przyjaciół. - Jak po wczoraj, bardzo umieracie ? - Chłopak puścił oko Ronowi, który tańczył na stole z przekąskami ze szwagierką jak Harry przyszedł się pożegnać poprzedniej nocy.

- Nie, całe szczęście, że Severus dał nam mały zestaw mistrza eliksirów, w tym buteleczki na kaca, bo mogłoby być dzisiaj ciężko. Nie wiem jak mugole radzą sobie bez magii - Ron prychnął i skinął z wdzięcznością głową w stronę partnera chłopaka. Harry już dawno miał zapytać o tą anomalię Snape-Wesley, więc jak tylko przywitali się z resztą, usiedli przy stolę i wszyscy zajęli się rozmowami Harry postanowił poruszyć ten temat.

- Severusie, Ron wspomniał mi kiedyś, że kiedy zniknąłem miałeś zwyczaj się tu pojawiać- zerknął na sztywniejącego mężczyznę obok.

- Czy to było pytanie Harry ? - Czarodziej upił łyk czerwonego wina i spojrzał z neutralną maską, którą miał w zwyczaju pokazywać kiedy czuł się nieswojo. Chłopak chwycił smukłą dłoń profesora pod stołem i zaczął pocierać kciukiem skórę.

- Właściwie zastanawiałem się tylko skąd ta przyjaźń, zazwyczaj nie czujesz się dobrze jak ktoś narusza twoją przestrzeń osobistą, a ostatnio dałeś się przytulić Molly, jestem tylko ciekaw kochanie - rumieniec rozlał się na policzkach obu panów na ostatnie słowo, ale Severus uśmiechnął się ledwo zauważalnie i ścisnął dłonie mocniej.

- Byli częścią ciebie Harry, przychodziłem tu w odwiedziny bo za tobą tęskniłem - Chłopak wstrzymał oddech i otworzył szeroko oczy na to wyznanie. Jego kochanek nigdy nie był otwartym mężczyzną, zielonooki spodziewał się prędzej zbywającej odpowiedzi niż takich słów. Severus pochylił się bliżej chłopaka, pocałował go delikatnie w policzek i spojrzał mu w oczy z powagą. - Mówiłem szczerze ostatnio, chociaż mój umysł krzyczy, żeby przestać mówić te wszystkie, cóż, sentymentalne rzeczy, mam zamiar pokazać ci jak bardzo mi zależy. Nawet jeśli zahacza to o kwiatki i czekoladki - Z grymasem odsunął się z powrotem na swoje miejsce i jak gdyby nigdy nic wrócił do jedzenia. Harremu zajęło dobrą chwilę, żeby ochłonąć i przyswoić to, co zostało powiedziane. Ktoś go chciał, nie, właściwie nie ktoś, Severus Snape chciał go pomimo tego, że wiedział o nim te wszystkie ohydne rzeczy.

Przez cały czas trwania obiadu atmosfera był radosna, pani Wesley zagadywała po kolei każdego pytając przeważnie czy dobrze bawili się poprzedniej nocy, George dokuczał Ronowi mówiąc cały czas o tym ile zakłada, że świeżo upieczona para będzie miała dzieci, pan Wesley spędził praktycznie całe popołudnie dyskutując z rodzicami Hermiony o mugolskich i czarodziejskich środkach transportu i użytecznych przyborach do pomocy w domu, a Harry i Severus nie rozłączając ani na chwilę rąk pod stołem rozmawiali z Hagridem o dyrektor szkoły we Francji, która po wakacjach musiała niestety wrócić i uporządkować swoje sprawy przed powrotem na ich wielki dzień.

Wieczór nastał szybko, mężczyźni pożegnali się ze wszystkimi i po chwili stali już w prywatnej komnacie w lochach Hogwartu. Harry przysunął się do Severusa i objął go mocno przyciskając twarz do szyi kochanka wdychając korzenny zapach. Poczuł zaciskające się dłonie na tali i usta we włosach.

- To był wspaniały weekend - Spojrzał do góry w czarne oczy i przez moment zgubił się w nich tak bardzo, że nie zauważył istotki, która pojawiła się koło nich. Profesor spiął się i bez zastanowienia chwycił za różdżkę, ale schował ją zaraz,  wyginając brew w rozbawieniu kiedy chłopak odwrócił się i po chwili przyległ do skrzata.

- Zgredek ! - Harry padł na kolana i przytulił zdezorientowanego, zgarbionego stworka. - Gdzie się podziewałeś jak Cię nie było ? - Chłopak odsunął się, jednak pozostał na kolanach z ogromnym uśmiechem na twarzy.

- Harry Potter cieszy się, ze widzi zgredka ? - Stworzenie skuliło się, ścisnął mocniej swoje skromne ubranie w rękach i spuścił uszy. - Zgredek myślał, że panicz Harry jest zły na Zgredka, Zgredek nie chciał okłamać pani dyrektor, ale nie wiedział co mówić - Trzęsące się małe ciałko chwyciło się nogi biurka i zaczął uderzać o nie głową. - Wszystko to wina Zgredka, Profesor był taki zły, nie chciał, żeby profesor był zły.

Harry złapał skrzata i przyciągnął do siebie wypowiadając uspokajające słowa. Severus spojrzał na scenę z dystansem zastanawiając się jak udało mu się zdobyć chłopca, który przeżył. Harry potrafił zjednać sobie praktycznie każdego, miał czyste i piękne serce, odwagę gryfona i potrafił być przebiegły jak na potomka Salazara przystało, a wybrał tłustego mistrza eliksirów. Jednak nie zamierzał narzekać, wręcz przeciwnie, zamierzał udowodnić chłopcu, że go kocha, choć to słowo jeszcze długo nie przejdzie mu przez gardło. Pokręcił głową z prychnięciem na te emocjonalne myśli i poszedł nalać dwie ogniste.

Chłopakowi zajęło jeszcze dobre pół godziny zanim Zgredek w końcu zrozumiał, że nikt nie jest na niego zły i chociaż Harry pył bardzo ciekawy co stworzenie robiło przez ostatnie miesiące skrzat nie chciał mu tego zdradzić mówiąc, że to tajna misja pani dyrektor.

Tej nocy Severus opowiadał Harremu o spotkaniach w norze, a chłopak próbował przypomnieć sobie przebieg sześciu miesięcy w zamknięciu otrzymując co jakiś czas współczujące albo niezadowolone spojrzenia profesora.

Chłopak, który jednak nie umarł (SNARRY)Where stories live. Discover now