Rozdział czternasty

2.5K 146 7
                                    


Po Legilimencji i histerii jak tylko uspokoił się wystarczająco wstał i nie zerkając nawet na sparaliżowanego szokiem kochanka wybiegł z kwater na zewnątrz. Po jakimś czasie znalazł się nad jeziorem, przy którym kiedyś z przyjaciółmi spędzał mnóstwo czasu na nauce. Usiadł pod jednym z drzew, schował głowę między kolana i odrętwiały pozwolił myślom bezwiednie przepływać przez głowę, a łzom po policzkach.

 Wiedział, że on sam nic złego nie zrobił, jako dziecko był przekonany, że wszystkie te kary były w porządku, potem nienawidził się za to, że mu się podobało, ale ostatecznie zepchnął wszystkie niepewności razem ze wspomnieniami w najdalszy zakątek umysłu kiedy zbliżał się finał wojny, nie miał wtedy czasu ani siły do tego wszystkiego wracać, ale teraz nic mu nie groziło i wywołane sceny uderzyły go z całym impetem. Zastanawiał się co robi Severus, czy będzie chciał z powrotem brudnego dewianta jakim całe życie myślał, że jest. 

Po paru godzinach kiedy księżyc wisiał już wysoko na niebie a chłopakowi zrobiło się zimno pomaszerował do biura dyrektor. Nie wiedział gdzie znajduje się jego kochanek, ale nie zamierzał go szukać, mężczyzna miał dużo do przetrawienia i ważną decyzję do podjęcia i jeśli okaże się, że nie będzie chciał mieć z Harrym nic wspólnego po tym co zobaczył, chłopak nie chciał już nigdy więcej musieć oglądać tych pięknych, czarnych oczu przepełnionych odrazą na jego widok. Wymówił hasło i wszedł do pomieszczenia, w którym McGonagall siedziała za biurkiem ze zmarnowaną miną. Spojrzała na niego, westchnęła i przetarła oczy.

 - Panie Potter, miałam na myśli, żebyście przyszli we dwoje o ludzkiej porze, nie w środku nocy, ale jak już tu jesteś to usiądź proszę. Chłopak zajął miejsce naprzeciw dyrektor i chrząknął zawstydzony.

 - Wyniknęła sytuacja przez którą profesor Snape nie mógł przyjść, z mojej winy pani dyrektor - Kobieta spojrzała niepewnie na młodego czarodzieja

 - Czy to ma coś wspólnego z nagłym opuszczeniem szkoły przez Severusa ? - spytała z uniesioną brwią, a Harry zapadł się w fotelu. 

- Może mieć proszę pani, chociaż nie wiem gdzie teraz przebywa jeśli to jest coś, o co chciał pani zapytać - zmartwiony zamknął oczy i pokręcił głową żeby odepchnąć niechciane myśli - Nie sądzę, żebym mógł uczyć, nie wiedziałbym jak, poza tym profesor Snape prawdopodobnie czułby się niezręcznie, a to jest ostatnie czego bym chciał - wbił wzrok w blat przed sobą z żałosną miną.

- Ma pan jeszcze trzy miesiące do przerwy świątecznej, do tego czasu oczekuję odpowiedzi, ale chciałabym aby zastanowił się pan, panie Potter bardzo poważnie, masz chłopcze umiejętności i wiedzę teoretyczną, której potrzeba na tym stanowisku, a ja nie mam do nikogo innego z takimi predyspozycjami komu mogłabym zaufać, więc jeśli nie przyjmiesz oferty zrobiłbyś mi wielką przykrość. Zielone oczy podniosły się i chwyciły szczery wzrok byłej głowy Gryffindoru. 

- Zastanowię się pani dyrektor. Jeśli to wszystko chciałbym wrócić do domu, to był długi i ciężki dzień. McGonagall skinęła głową i skierowała Harrego w stronę kominka.

 - Proszę się dobrze zastanowić nad wyborem człowiek odpowiedzialnego za media, w tym momencie ja dostaję wszystkie pana listy, zaproszenia na wywiady i propozycje matrymonialne. Oczekuję, że zajmie się pan tym jeszcze w tym tygodniu, i bez tego mam tu bałagan.

 - Nie wiedziałem proszę pani, zorganizuje kogoś jutro. Skinieniem pożegnał się, wrzucił proszek do kominka i zniknął w kolorowych płomieniach.

Cały następny dzień minął Harremu bardzo szybko, zafiuukał do Hermiony i Rona czy pomogliby mu w znalezieniu PR-owca, na co odpowiedzieli bardzo entuzjastycznie i zanim się zorientował siedzieli u niego w salonie na kanapach, przeglądając CV wzięte od pani dyrektor, pijąc kremowe piwo i jedząc pizzę. To był miły dzień, chociaż aż do wieczora nie znaleźli nikogo kto pasowałby im wszystkim. Hermiona odwaliła kawał dobrej roboty sprawdzając wszystkich czarodziejów, Ron był odpowiedzialny za część z przedstawioną strategią jak kandydaci mają zamiar poradzić sobie z mediami i wizerunkiem chłopca, który przeżył, a Harry zdawał się na intuicję i kiedy byli już całkiem pewni że nikogo nie znajdą tego dnia pojawiło się CV, które wgniotło ich w kanapę.

- Harry, zobacz tutaj. Ron podniósł plik kartek do góry, tak, że widoczne było zdjęcie młodego blond włosego chłopaka ze złośliwym uśmieszkiem. - Chyba sobie jaja robi. - Rudy czarodziej przeczytał wszystkie dołączone dokumenty i podał kartki dalej. Kiedy doszły do Harrego nie za bardzo wiedział co ma myśleć. Draco Malfoy, wąż który po wojnie rozpłynął się w powietrzu razem ze swoją matką po tym jak jego ojciec został schwytany i skazany na Azkaban. - Chyba nie myśli poważnie że..

- Wezmę go. - Harry przerwał Wesleyowi na co Hermiona z oburzeniem prychnęła 

- Nie możesz być poważny Harry, to musi być ktoś komu będziesz mógł zaufać - swoim poważnym tonem oznajmiła zanim spojrzała w zdecydowane, poważne zielone oczy. - O Merlinie, to będzie katastrofa. Reszta wieczoru upłynęła szybko, przyjaciele wypili jeszcze po jednym piwie po czym dwójka zakochanych zniknęła w kominku a chłopak napisał list z prośbą o spotkanie do swojego niegdyś rywala, podał go Hedwidze i zaczął szykować się do snu.

Blondyn i brunet spotkali się w mugolskiej kafejce gdzie były małe szanse na reporterów z czarodziejskiego świata następnego dnia rano. Ślizgon przywitał się z Harrym dość niepewnie, ale chwilę później, prawdopodobnie będąc już pewnym, że nie zostanie przeklęty zaczął zachowywać się jak dawniej jedynie z nową dozą wyrafinowania i opanowania, których brakowało mu gdy byli dziećmi.

- Czemu ja Potter? - zaczął bez ogródek, tak jak chłopak przypuszczał.

 - Twoje CV było najlepsze i jeśli masz u mnie pracować musisz się nauczyć używać mojego imienia Draco, szkołą się skończyła, nie wysyłałbyś do mnie papierów z rekomendacjami gdybyś nie chciał tej pracy, więc możesz przestać się zachowywać jakby tak było. Harry spojrzał na Malfoya miękko po czym zamówił kawę dla siebie i towarzysza. - Potrzebuje, żebyś zaczął już dzisiaj jeśli się zdecydujesz. Moja poczta szturmuje zamek i McGonagall jest już mocno poirytowana. Draco skinął głową i nadpił przyniesiony przez kelnerkę napój.

 - Co do stawki będę ci płacił prawdopodobnie za dużo, ale naprawdę nie chce się zajmować tymi wszystkimi rzeczami i potrzebuje pomocy w wizerunku, teraz jak przestałem być małpką Knotta.- chłopak wystrzelił wzrokiem w górę przypominając sobie wydarzenia z balu. - Obiecałem zrzucić ministra ze stołka, wiesz może cokolwiek co dzieje się właściwie w ministerstwie ?- Spojrzał w niebieskie rozbawione oczy naprzeciwko. Blondyn pokręcił głową, upił łyk kawy i skrzywił się w grymasie 

- Merlinie, czeka mnie rzeczywiście dużo pracy. Oczywiście, ze wiem, czytasz w ogóle czasem gazety ? - Harry podniósł swój kubek, żeby ukryć napływający na policzki rumieniec. - Nie, właściwie anulowałem subskrypcję wszystkich pismaków gdzieś w trakcie mojego zniknięcia, wkurzały mnie te wszystkie sowy. - Corneliusz zgodnie z tym co zasugerowałeś został sprawdzony i chwilowo zawieszony w obowiązkach, do czasu wyjaśnienia sprawy, ale wszyscy wiedzą, że nie wróci, to będzie cud jeśli go nie zamknął. Odważył się próbować zaatakować samego chłopca, który przeżył przed tysiącami czarodziejów i reporterami. Oprócz tego fiolki ze wspomnieniami Albusa są ważną częścią śledztwa. Dyrektor McGonagall osobiście dostarczyła je Kigsleyowi i w porozumieniu z Wizengamotem uznała, że nie ma potrzeby, żebyś uczestniczył w rozprawach i przesłuchaniach. Wisisz jej dużą butelkę bardzo starego wina Pott... Harry, uratowała twoją sławną dupę przed tygodniami w salach ministerstwa. Oczywiście dobrze byłoby żebyś pojawił się na ważniejszych wydarzeniach jak ewentualne skazanie, ale tym się jeszcze zajmiemy - Blondyn był profesjonalny i poważny co zdecydowanie uspokoiło Harrego i potwierdziło w przekonaniu, że podjął dobrą decyzję. 

- Łał, odrobiłeś lekcje Draco. Otworzę dla Ciebie dzisiaj kominek na Grimmould, jest połączony z gabinetem dyrektor i - chłopak zatrzymał się co wywołało ciekawość na twarzy towarzysza - chyba z komnatami profesora Snapa, ale tego jeszcze nie jestem pewien. To tak jakbyś był w Hogwarcie i chciał znaleźć się szybko u mnie. - Niebieskooki przemilczał ostatnie dwa zdania, skinął tylko głową, wstał i zanim wyszedł pożegnał się sztywno. 

Chłopak, który jednak nie umarł (SNARRY)Where stories live. Discover now