Rozdział siódmy

3.5K 176 5
                                    

Zaraz po pojawieniu się w znajomym pomieszczeniu Harry bardzo niechętnie odsunął się od Severusa. Mężczyzna wysłał go w stronę kanapy, a sam udał się do barku. Chłopak był zestresowany tak bardzo, że wątpił w umiejętność utrzymania szklanki nie rozlewając przy tym dookoła zawartości, ale kiedy poczuł szkło w rękach trzymał się go jak tonący brzytwy. 

No dobrze- pomyślał-nie będzie tak źle, może będą w stanie dogadać się na tyle, żeby móc przebywać ze sobą w jednym pomieszczeniu bez zgrzytów i niezręczności unoszącej się w powietrzu. Był tak zagubiony w swoich przemyśleniach, że kompletnie nie zauważył jak jego profesor usiadł po drugiej stronie kanapy i wpatrywał się w chłopca z prawie oczywistą ciekawością. Jednak dotyk palców na pliczku był czymś czego chłopak nie zignorował i zanim zdążył pomyśleć o szklance pełnej bursztynowego płynu wstał gwałtownie rozlewając napój.

 - przestań Snape, już nie musisz tego robić - powiedział tak twardym i zdecydowanym głosem na jaki tylko było go stać i odwrócił wzrok. 

- Nie muszę robić czego Harry ? - Severus poszedł w ślad za chłopcem i wstał odkładając jednak swoją szklankę na stół. Jego głos, ten niski cholernie seksowny pomruk, który tak często przed bitwą uspokajał wybrańca wytrącił go z równowagi. Chłopak odwrócił się do mężczyzny i z furią, zapominając o niestabilności własnej magii zaczął krzyczeć.

 - Nie ma go już, nie ma już ani Voldemorta ani Dumbledora, który kazałby Ci się mną zająć, nie jestem już chłopcem którego trzeba uspokoić żeby był w stanie walczyć, przestań udawać, że dalej mnie chcesz, nie musisz już tego robić! - Meble zaczęły drgać niespokojnie, książki wypadały z półek a szklanka którą Harry trzymał rozpadła się na kawałki raniąc go w dłoń. 

Severus nie myślał długo zanim podszedł szybkim krokiem do chłopaka i przycisnął go do ściany w mocnym pocałunku. Na początku wybraniec tylko stal tam jakby w nie zdając sobie sprawy z tego co się działo, jednak po chwili oddał pocałunek, lizał i gryzł wargi mężczyzny z taką pasją jakby miało od tego zależeć jego życie. Poczuł jedną rękę profesora w swoich włosach, drugą wciskającą palce w biodra i twardą erekcję nauczyciela wbijającą się w jego udo zaraz obok rosnącego w szybkim tempie własnego rozporka. Kiedy zaczęło brakować im tlenu mężczyzna odsunął się wywołując jęk niezadowolenia z ust Pottera rekompensując mu odległość krótkimi pocałunkami na szyi.

 - Czy to Harry wygląda jakby ktoś mnie do czegoś zmuszał? - profesor przycisnął wypukłość mocniej do swojego byłego ucznia - Naprawdę myślisz, że ktoś mógłby mnie skłonić do tego co się między nami działo przed wojną gdybym tego nie chciał? Nawet Albus nie miał nade mną takiej władzy - Czarne oczy wpatrywały się teraz w chłopaka jakby szukał w nich potwierdzenia, że chłopak mu wierzy. Harry zaskomlał żałośnie kompletnie zagubiony - A tak się składa panie Potter, że dyrektor nie był zadowolony z tego, co działo się w moich komnatach. Z tym zdaniem odsunął się i ruszył w stronę sypialni. Nie wiedząc co ma robić, całkowicie przytłoczony sytuacją przemaszerował przez pokój podążając za mistrzem eliksirów dopóki nie znalazł go wychodzącego z łazienki do sypialni. 

-Usiądź na łóżku, twoja ręka wymaga opatrzenia. - Czy on sobie ze mnie jaja robi ? Z poczuciem absurdalności usiadł na skraju posłania i obserwował jak mężczyzna który jeszcze przed chwilą miażdżył jego usta przy ścianie klęka przy nim, zmywa krew z ręki, wykonuje zaklęcia, które Harry kiedyś słyszał u Pomfrey i delikatnie wsmarowuje mu jakąś maść w pozostałe na dłoni zasklepione już rany.

 - To powinno usunąć ślady, dam ci słoik do domu, z Twoim szczęściem do problemów dziwie się że jeszcze w ogóle masz jakiś kawałek skóry nie skalany bliznami.- Ostry ton głosu i grymas, który pojawił się na twarzy wciąż klęczącego przed nim mężczyzny odstraszyłby większość uczniów Hogwartu, ale Harry znał ten ton i wiedział co oznacza grymas. Przeprosiny i troska. Czystą ręką złapał za brodę nauczyciela i jeszcze lekko w szoku pochylił się do pocałunku. Wymusił na nauczycielu wstanie z kolan wciąż pogłębiając walkę języków i wędrował dłońmi po całym ciele towarzysza.

 - Tęskniłem za Tobą Severusie, tak bardzo - Jęk mistrza na te słowa były odpowiednią zachętą dla Harrego. Chwycił go mocno za włosy, i obrócił ich tak żeby móc z całym impetem pociągnąć mistrza eliksirów ze sobą na łóżko. Gwałtownymi ruchami oboje starali się zedrzeć z siebie ciuchy, ale po kilku nieudanych próbach zirytowany chłopak rzucił bezróżdżkowe zaklęcie, które pozbawiło ich wszystkich ubrań. - Merlinie Harry - Severus dociskał ich członki do siebie i przyspieszał tarcie kompletnie nagich członków całując i ssąc równocześnie skórę młodego czarodzieja w każdym miejscu, do którego mógł dosięgnąć, a Harry oplatając nogi za plecami kochanka, wił się i wyginał w doznaniach jęcząc i błagając o więcej.

 - Czego chcesz Harry? Powiedz mi co chcesz, żebym zrobił - Potter zacisnął powieki na to zdanie będąc pewnym, że nie wytrzyma długo i kiedy pocałunki starszego mężczyzny nie ustępowały, a ich penisy ocierały się o siebie miarowo nie mógł już czekać

- Chce cie poczuć Severusie, w sobie, proszę - skomlenie chłopaka zagłuszyło warknięcie. Ruchy zwolniły a czarodziej spojrzał na wijącego się chłopca z troską i powagą 

- Na pewno tego chcesz Harry ? Możemy zatrzymać się na tym co już kiedyś robiliśmy jeśli nie jesteś gotowy. Szmaragdowe oczy przepełnione były ciepłem i zdecydowaniem, warga boleśnie zaciśnięta między zębami została uwolniona, a skinięcie głową dało profesorowi tyle zgody ile potrzebował. Odsunął się na chwile by chwycić z szafki butelkę z lubrykantem własnej roboty, otworzyć wieczko i nabrać trochę na palce. Chłopak rozłożył bardziej nogi, na co kutas Severusa drgnął niecierpliwie. Mężczyzna pocałował leżącego pod nim chłopaka powoli i z czułością, potem schylił się by polizać i zagryźć lekko różowy sutek co skutkowało przyspieszonym oddechem i jękami Harrego, który wplótł swoje palce w jego długie czarne włosy. Delikatnie wciąż skubiąc i smakując ustami ciało pod sobą, zaczął zataczać kręgi wokół wejścia chłopaka po to by po chwili wsadzić tam jeden palec i zacząć nim poruszać. Harry był pewien, że będzie boleć, ale doznanie okazało się tylko dziwne, a po chwili przyjemne. Wił się zaciskając palce na włosach starszego czarodzieja, a po chwili zacisnął powieki z przyjemności i wydawał z siebie desperackie jęki i błagania. -Taki wrażliwy -Mężczyzna całkowicie opanowany żądzą kontynuował dokładając palce, dopóki nie rozciągnął chłopca tak, by móc w niego wejść nie zadając mu bólu.

 - Proszę Severusie, jestem gotowy, chce Cię poczuć - chłopak przyciągnął mistrza do pocałunku i oplótł go znów nogami dając mu lepszy dostęp. Severus z twarzą ukrytą w bladej szyi chłopaka powoli wsunął się w niego - O Merlinie ! - Oboje krzyknęli kiedy cały penis zatopił się w mniejszym ciele. Upewniając się przelotnym spojrzeniem, że chłopak ma się dobrze Snape zaczął się poruszać. Płynne ruchy doprowadziły ich o ekstazy, jęki czarodziejów łączące się w jedno i ich magia przeplatająca się wokół było czymś czego żaden z nich wcześniej nie przeżył. Severus znalazł kąt, który pozwolił mu uderzać Harrego w prostatę, przez co chłopak zaczął jeszcze głośniej jęczeć, wić się mocniej i błagać o więcej, a kiedy starszy czarodziej był już na granicy włożył rękę między ich ciała i zaczął pompować kochanka doprowadzając oboje do spełnienia. 

Po chwili, w którym oboje ciężko dyszeli próbując dojść do siebie starając się nie zgnieść kochanka mistrz eliksirów przetoczył się na bok i przytulił młodego czarodzieja. Przez większość nocy kradli wzajemnie pocałunki i głaskali swoje nagie ciała, aż nie zasnęli w objęciach i chociaż wiele rzeczy nie zostało wyjaśnionych oboje wiedzieli, że najtrudniejsze mają za sobą.

Chłopak, który jednak nie umarł (SNARRY)Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ