Rozdział XVIII

2.5K 121 14
                                    

W nocy z czwartku na piątek spała niewiele. Najpierw nie mogła zasnąć, stresując się jutrzejszą rozprawą, a kiedy się jej to udało śniła, że Sąd nie przyznał im opieki nad Tomem. Chłopczyk krzyczał i płakał, ona również rozpaczała, a Severus oskarżył ją, że to jej wina, że wyrok jest taki, a nie inny.
Obudziła się zalana łzami, z bólem głowy i trzęsącymi dłońmi. Zegarek wskazywał siódmą trzydzieści. Zwlekła się z łóżka i ruszyła do łazienki z nadzieją, że prysznic ją dobudzi. Niestety, jak to mówią, nadzieja matką głupich. Ubrała ołówkową sukienkę w kolorze burgundu, biały żakiet i pantofle na wysokim obcasie. Włosy spięła w elegancki, ale nie sztywny kok i wzięła się za makijaż. Nie zdąźyła zacząć, gdy usłyszała pukanie do drzwi.
- Cześć.  - rzuciła nie patrząc na niego. - Chyba jestem spóźniona, ale potrzebuję dziesięć minut.
- Nie, to ja jestem za wcześnie. - odparł uważnie przyglądając się jej odbiciu w lustrze. - Widzę, że kiepsko spałaś. Wypij. - postawił przed nią dwie fiołki.
- Skąd wiesz, że boli mnie głowa? - zapytała oglądając fiołki.
- Domyśliłem się. - lekko się uśmiechnął. - Kończ co tam robisz. Minerva na nas czeka ze śniadaniem. - Odkorkowała i jednym haustem wypiła eliksiry. Już po chwili czuła się lepiej. W kilka minut zrobiła makijaż i była gotowa.
- Dokumenty masz? - zapytał przy drzwiach.
- Cholera, zapomniałam o torebce. - pobiegła spowrotem do sypialni.

- Kochani, źyczę Wam powodzenia. - dyrektorka stała że łzami w oczach.  - Mam nadzieję, że następnym razem przyjedziecie tu z chłopcem.
- Dziekujemy Minervo. - młodsza kobieta uściskała starszą.
- Przy okazji. - zaczął Snape. - Mogłabyś podłączyć kominek Hermiony do sieci Fiuu?  Bylibyśmy zobowiązani.- uśmiechnął się lekko, po czym wyszli by za bramą aportować się do Manchesteru.

◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇
Hermiona nie mogła zrozumieć, dlaczego Tommy siedział po drugiej stronie sali sądowej z opiekunką i kuratorką. Dlaczego nawet nie pozwolili im się przywitać?
Po długim wstępie w którym została opisana sytuacja rodzinną, zawodową i materialna, zarówno chłopca, jak i wnioskujących o opiekę dorosłych, pierwszą wezwano opiekunkę, Eveline Simpson. Opowiadała jak chłopiec cieszył się na każde spotkanie z wujem i jego narzeczoną oraz jak bardzo przeżywał rozstania, aż do wymiarów i wysokiej gorączki. Następnie pani psycholog potwierdziła swoją opinię pisemną o silnej więzi emocjonalnej między chłopcem i potencjalnymi opiekunami. Później kuratorka opowiedziała o warunkach materialnych oraz przygotowaniu Hermiony i Severusa na przybycie dziecka, a także kontroli kuratorskiej, jakiej będą podlegać w przypadku powierzenia im dziecka. Następnie przyszła kolej na Hermionę. Wezwana przeszła przez salę i usiadła na miejscu dla osób zeznających.
- Proszę się przedstawić, powiedzieć, ile ma pani lat, gdzie mieszka, czym się zajmuje i opowiedzieć o sobie w kilku zdaniach. - zaczęła Sędzia przewodnicząca posiedzeniu.
- Nazywam się Hermiona Jane Granger, mam 23 lata, mieszkam w Londynie przy Spinner's End z moim narzeczonym Severusem. Ostatnie pięć lat mieszkałam i pracowałam w Paryżu. Od września rozpoczynam pracę nauczycielki w elitarnej prywatnej szkole z internatem, w której także pracuje mój narzeczony i której jestem absolwentką.
- Czy nie uważa pani, że jest za młoda na zostanie matką, choćby zastępczą? - zapytała Sędzia.
- Z tego co wiem Sabrina, biologiczna mama Toma,
urodziła go w wieku dwudziestu dwóch lat, więc była młodsza niż jestem ja w tej chwili. - odpowiedziała.
- Czy różnica wieku między panią i pani narzeczonym, nie ma dla pani znaczenia?
- Jak by miała, nie byłby moim narzeczonym. - uśmiechnęła się do niego, a przez salę przebiegł szmer.
- Ile czasu się znacie?
- Dwanaście lat.
- Czy to prawda, że był pani nauczycielem?
- Prawda. Ale wtedy nie wykraczaliśmy poza relację profesor-uczennica. Nawet nam to do głowy nie przyszło. Jeszcze rok temu, jak by mi ktoś powiedział, że zostanę narzeczoną Severusa Snape'a, kazałabym mu się leczyć na nogi  bo na głowę za późno. - salę znów obiegł szmer i chichoty.
- Co sprawiło, że zmieniła Pani zdanie?
- Sama nie wiem. - odpowiadając nie patrzyła na sędziów, tylko w oczy Severusa. - Jego czarne oczy mnie zahipnotyzowały. Spotkaliśmy się w sytuacji, gdy ja płakałam, a on mi udzielił swojego ramienia i rękawa do otarcia łez. Dostrzegłam w nim mężczyznę inteligentnego, przystojnego i wyjątkowego. Może wynika to z tego, że przestałam w nim widzieć swojego nauczyciela.
- Jak by opisała pani swojego narzeczonego?
- Jest zamknięty w sobie, sarkastyczny i uparty. Nie potrafi mówić o uczuciach i ogromną trudność sprawia mu ich okazywanie. Jestem jednak przekonana, że przez swoje trudne dzieciństwo będzie wspaniałym ojcem bo zapewni dziecku wszystko to, czego jemu brakowało.
- Dziękujemy panno Granger. - wstała i wróciła na swoje miejsce obok Severusa. Cały czas patrzyła mu w oczy. Natychmiast splótł ich dłonie i szepnął
- Dziękuję.  - Ale dla osób obecnych na sali wyglądało to na pocałunek.
- Na koniec poprosimy pana Severusa Snape'a. - wstał i ruszył w stronę krzesła, na którym przed chwilą siedziała Hermiona.
- Proszę się przedstawić, powiedzieć ile ma pan lat, czym się zajmuje i opowiedzieć o sobie w kilku zdaniach.
- Nazywam się Severus Tobias Snape, mam czterdzieści dwa lata, jeszcze jestem kawalerem. - uśmiechnął się do niej. - Pracuję jako nauczyciel chemii w elitarnej prywatnej szkole z internatem oraz współpracuję z firmą farmaceutyczną. Jestem narzeczonym Hermiony Jean Granger i jedynym krewnym Thomasa Jacksona.
- Czy nie czuje się Pan, nazwijmy to po imieniu, za stary na zostanie ojcem?
- Hermiona jest za młoda, ja za stary. Razem się uzupełniamy.
- Czy pana narzeczona pociągała  pana, gdy była jego uczennicą?
- Wtedy była natrętną, przemądrzałą i wkurzającą smarkulą. - prychnąl.
- Co sprawiło, że zmienił pan zdanie?
- Wydoroślała. - teraz on patrzył w jej oczy. - Zauroczyła mnie swoją inteligencją, pewnością siebie i stanowczością. Już nie jest przemądrzała. Teraz jest piękną, mądrą kobietą, która zgodziła się wychowywać ze mną nie swoje dziecko i pokochać je jak własne. - siedział daleko, ale i tak widział łzy lśniące w jej czekoladowych oczach.
- Dziękujemy panie Snape. - głos Sędzi był dziwnie zachrypnięty. - Sąd teraz uda się na na radę. Wyrok zostanie ogłoszony za pół godziny. W sali zrobiło się głośno, gdy wszyscy zaczęli rozmawiać. Hermiona pobiegła do Severusa, rzuciła mu się na szyję i wpiła w jego usta. Odwzajemnił pocałunek, przyciągając ją do siebie.
- Ekhm. - usłyszeli chrząknięcie. - Nie chciałabym przeszkadzać, - zaczęła wzruszona Eveline Simpson.  - ale myślę, że po waszych zeznaniach, wyrok może być tylko jeden. - uśmiechnęła się.  - To jest jedyna pamiątka Toma po rodzicach. - wyciągnęła z torby mugolskie czarno-białe zdjęcie w srebrnej ramce. Przedstawiało młodą czarnowłosą dziewczynę i kilka lat od niej starszego mężczyznę o niesamowicie niebieskich oczach, przytulonych do siebie skroniami. Pomiędzy nimi siedział około roczny bobas z piąstką w buzi. Byli tacy szczęśliwi.
- Dopilnujemy, żeby Tom pamiętał o rodzicach. - Hermiona otarła łzę i schowała fotografię do torebki.
- Gdzie są pochowani Eveline i Daniel? - spytał Severus.
- W Crocket. - odparła kobieta. - To małe miasteczko około dwudziestu mil od Manchesteru. Tam mieszkali.
- Dziękujemy za wszystko, Eveline. - Hermiona uściskała kobietę, nawet nie zauważając, że zwróciła się do niej po imieniu.
- Nie ma za co, Hermiono. - oddała uścisk. - Wiem, że Tommy będzie z Wami szczęśliwy.

Wobec przedstawionych dowodów, opinii biegłych i zeznań świadków, Sąd Rodzinny w Manchesterze postanawia powierzyć opiekę nad małoletnim Thomasem Danielem Jacksonem jego wujowi Severusowi Tobiasowi Snape oraz jego narzeczonej Hermionie Jean Granger, z zastrzeżeniem wstrzymania pełni władzy rodzicielskiej do czasu zawarcia przez wyżej wymienionych związku małżeńskiego. Udzielenie pełnych praw rodzicielskich wobec małoletniego zostanie rozstrzygnięte w odrębnym postępowaniu sądowym, o ile Państwo złożą taki wniosek. Do czasu kolejnego postępowania rodzina pozostanie pod kuratelą Sądu Rodzinnego.
Oboje patrzyli na Toma, który na hasło od Eveline przebiegł przez salę i rzucił się Hermionie na szyję. Severus zamknął ich oboje w uścisku i trwali tak dopóki Sędzia nie skończyła czytać wyroku.
- Czy to oznacza, że możemy go od razu zabrać do domu? - zapytał nie wypuszczając ich z objęć.
- Nie widzę żadnych przeciwwskazań. - kobieta uśmiechnęła się do niego szeroko.  - Zapraszam Państwa za pół godziny do mojego gabinetu, aby podpisać protokoły.

Z Sądu wychodzili trzymając Tommy'ego za ręce.

Bratnie duszeWhere stories live. Discover now