|35|

530 28 22
                                    

Nachyliłem się i spojrzałem na jej usta. Przybliżyła się jeszcze bardziej przechylając lekko głowę. Zbliżyłem usta, kiedy nagle ktoś musiał mi przerwać.

- Carl, idziesz ze mną. - powiedział stanowczo Ron i odwróciłem delikatnie głowę w jego stronę.

Kuźwa. Akurat teraz? Spojrzałem na dziewczynę, która wyraźne zawstydzona odsunęła się i zdjęła ręce z mojej twarzy. Odwróciłem się i wycofałem do Rona, który odrazu ruszył w swoją stronę. Spojrzałem na Jane - miała zawiedziony wzrok.

- To o co chodzi? - zapytałem zirytowany.

- Nie mogę poradzić sobie z zadaniem.

- Jakim zadaniem?

- No matko, dostaliśmy zadania i każdy ma je zrobić i się zameldować, pracujemy sami, ale potrzebuje pomocy.

Stanąłem jak wryty. Zacisnąłem szczękę i spojrzałem na niego gniewnie.

- Żartujesz sobie? - zapytałem.

- Każdy dostał jakieś zadanie a ty nie masz nic innego do roboty. - warknął.

- Jesteś totalnym debilem! Nie mogłeś poprosić kogoś innego? Poza tym, mogłeś poinformować mnie zwyczajnie, że mam iść po zadanie a nie odwalasz!

- Bo zamiast tego migdaliłbyś się z Jane?! - krzyknął.

- O co ci chodzi znowu? - byłem bliski wyjebania mu.

- Nieważne, bierz się do roboty. - odpowiedział i odszedł w przeciwną stronę.

Uspokój się Carl... nie uderzysz go... spokojnie...

Co za idiota. Ruszyłem do mojego ojca i zapytałem się o co chodzi z tymi zadaniami. Skrzywił się lekko i zapytał o jakie zadania mi chodzi. A po chwili przyznał, że to dobry pomysł, aby każdy się czymś zajął.

Bez słowa ruszyłem do swojego pokoju i usiadłem na łóżko. Chciało mi się krzyczeć i wyjebać Ronowi w ryj. O co mu znowu chodzi?! Jest zazdrosny? Położyłem się na łóżko i patrzyłem bez celu w sufit. Miałem taką okazje ją pocałować... tyle czasu na to czekałem. A tu gówno i Ron, czyli też gówno. Chciałem się położyć spać, ale do mojego pokoju wszedł ojciec. Podniosłem się opierając na łokciach i popatrzyłem na niego.

- Co jest? - zapytałem.

- Dziwnie się zachowałeś, nagle bez słowa odszedłeś i trzasnąłeś drzwiami. Wszystko okej?

- Taaa, okej. - westchnąłem. - Przepraszam, poniosło mnie.

- A więc? Co cie tak zdenerwowało? - zapytał siadając obok na łóżku.

- Ron.

Spojrzał na mnie pytająco a ja zacząłem opowiadać mu o sytuacji.

- Chce być blisko z Jane, to zrozumiałe. Stracił wszystkich bliskich i troszczy się o nią. - zaczął.

- Ale ja też jestem mu bliski. - spuściłem wzrok.

- To prawda, ale może Jane jest dla niego bliższa niż tylko przyjaciółka. - powiedziałem.

Skrzywiłem się na samą myśl o takiej relacji.

- Może...

My flower |Carl Grimes|Where stories live. Discover now