|20|

563 31 0
                                    

Zaczęliśmy od bloku D. Tam zostawili swoje rzeczy i dobrali się do cel. Widziałem, że grupka bardzo dobrze się dogaduje więc pewnie znali się już dużo wcześniej, no oprócz Sophie.

- Wszystko odłożyliście? Możemy ruszać. - powiedziałem.

Najpierw pokazaliśmy pozostałe bloki i gdzie mogą nas znaleźć. Później stołówkę i mały gabinet lekarski czy lecznice, jak kto woli. Poszliśmy na ogródek, biblioteki i pokazaliśmy jeszcze pare miejsc typu łazienka itp.

- Czy macie jakieś pytania? - zapytała Jane.

- Kiedy zaczynasz prowadzenie lekcji z używania broni? - zapytał James.

- Kiedy tylko wam odpowiada, mogę w każdej chwili. - powiedziała uśmiechając się.

- Ale ty chyba nie potrzebujesz lekcji, prawda James? Umiesz zadbać o siebie, pomożesz mi przykładowo w ogródku. - uśmiechnąłem się do niego, nie wiem w co pogrywa, ale się domyślam.

- Nie ma problemu, ale poćwiczyć zawsze można, jedynie poproszę o lekcje indywidualne. - uśmiechnął się triumfalnie i odszedł z resztą grupy do swojego bloku żeby odpocząć.

- Będą z nim jazdy. - stwierdził Ron, ma racje, też to przeczuwam.

Jane nic nie powiedziała tylko odwróciła się od nas i poszła do naszego bloku. Czy zrobiłem coś nie tak? Poszedłem za nią i równo z nią weszliśmy do jej celi.

- O co ci chodzi? - zapytała nawet nie patrząc na mnie.

- O nic, zwyczajnie nie znamy typka więc wole być ostrożny, pamiętasz, obiecałem ci, że będę cię chronił. - powiedziałem stanowczo, taaa dobra wymówka.

Jane widocznie się zmieszała.

- Masz racje, będę ostrożna, dziękuje. - uśmiechnęła się do mnie.

Okeeeeej? Myślałem, że będzie coś w stylu „nie układaj mi życia!" „umiem sobie sama poradzić!" „wiem lepiej!" A tu taka niespodzianka. Szturchnąłem ją lekko w ramie i rzuciłem szybkie „będę cię obserwował" zanim wyszedłem.

Usiadłem na swoim łóżku i patrzyłem jak Ron wchodzi zły do „pokoju".

- Co jest? - rzuciłem.

- Nic. - powiedział oschle i wspiął się na łóżko wyżej.

- Przecież widzę. - w tym momencie wstałem i patrzyłem zdziwiony na chłopaka.

Zawsze szczęśliwy i energiczny a teraz flak, coś jest na rzeczy.

My flower |Carl Grimes|Where stories live. Discover now